Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Emocje po wyborach powoli opadają, jedni się cieszą, inni nie do końca. Jednak jest coś co powinno nas bardzo smucić. Frekwencja.

W niedzielę wybieraliśmy w II turze wójta Prażmowa, burmistrza Piaseczna oraz burmistrza Góry Kalwarii. Wydawałoby się, że mieszkańcom powinno zależeć na wyniku. W końcu będą to ludzie mający bardzo duży wpływ na rozwój i funkcjonowanie ich miejsca zamieszkania przez następne 5 lat. Niestety frekwencja pokazuje coś zupełnie innego.

W Polsce ogólnie frekwencja wypadła słabo. Do wyborów poszło 48,84% uprawnionych. W województwie mazowieckim już trochę lepiej, zagłosowała ponad połowa uprawnionych, czyli 51,63%. Jednak powiat piaseczyński ma się czego wstydzić.

Frekwencja w powiecie wyniosła 45,40%. W samym Piasecznie zagłosowało tylko 45,30% uprawnionych. Trochę lepiej społeczeństwo obywatelskie wypadło w Górze Kalwarii, gdzie do wyborów poszło 46,20%. To jednak wciąż bardzo słabo, dużo mniej niż w mazowieckim, ale także mniej niż w całej Polsce. W Prażmowie natomiast do wyborów poszło tylko 44,11% uprawnionych.

Zadziwiające jest, że nie chce nam się dokonać prostego wyboru między dwoma kandydatami. Wizyta w lokalu wyborczym zajmowała około minuty, a wybór burmistrza czy wójta jest naprawdę ważny i decyduje, w jakim miejscu będziemy mieszkać. Trudno uwierzyć, że z powodu długiego weekendu, zwłaszcza że lokale otwarte były w niedzielę do godz. 21, nie mieliśmy ochoty spełnić naszego obywatelskiego obowiązku oraz skorzystać z najważniejszego prawa demokracji – prawa wyboru.

Niewiarygodne jest, że ponad połowa wyborców z naszych podwarszawskich gmin, nie jest zupełnie zainteresowana, kto będzie odpowiadał za kierunek rozwoju miejsca, w którym żyją.

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama