Reklama
Odkryj serce Twojej społeczności – zapisz się na newsletter Przeglądu Piaseczyńskiego!
 

 

 

 

Łączy nas zapach sosnowego lasu

Łączy nas zapach sosnowego lasu

Letniska
Pojechałam wczoraj do Skolimowa, aby zrobić trochę zdjęć, bo od tego miejsca chciałabym zacząć wakacyjne opowieści o podwarszawskich letniskach. Dlaczego pierwszy ma być Skolimów? Czy pamiętacie zapach sosnowego, żywicznego lasu? Ten narkotyczny wręcz aromat rozsiewający się w lasach i ogrodach od Chylic po Powsin? Zapomnieć go nie sposób i zawsze kojarzyć mi się będzie z lipcowym upałem w Skolimowie i wakacjami. Tak jak drewniane skolimowskie płoty, budkę Ślaza z cukierkami i plaże nad Jeziorką, rzeką wzdłuż której powstawały letniska Głoskowa, Gołkowa, Zalesia Dolnego, Piaseczna, Żabieńca, Chylic, Skolimowa, Konstancina. Letniska te były mniej lub bardziej luksusowe, a często nawet zupełnie pozbawione splendoru – pokoiki w chłopskich chatach.
Skolimów
W sierpniu 1944 roku moja babcia Anna uciekła z obozu w Pruszkowie i błądząc po wsiach, dotarła do Skolimowa, gdzie okazało się, że jest jeszcze wolne miejsce do zamieszkania w luksusowym przedwojennym pensjonacie przy ulicy Bolesława Prusa 15. Na poddaszu był wolny niewielki lokal, pensjonatowa służbówka. Właścicielką pensjonatu była pani Danuta Szczerska, nieobecna w tym czasie w Skolimowie, ukrywająca się wraz z matką w lesie (taka była wersja lokatorów). Anna potraktowała ten dach nad głową tymczasowo, trwała wojna. Okazało się, że Anna pozostała w nim ponad 45 lat. Pomieszczenia na parterze i piętrze, wysokie, przestronne pokoje, luksusowe łazienki, dwie werandy wielkości niedużych ogrodów zimowych, dębowe wygodne schody z ozdobnymi tralkami i urokliwe okrągłe okna tworzyły niebywały klimat tego domu. Służbówka na poddaszu, tymczasowa „własność” Anny, była jedną z trzech na tej kondygnacji. Składała się z dwóch pokojów i stryszku, nie było tu łazienki i na trzy lokale mieszkalne przypadała jedna toaleta z bieżącą wodą. Kuchnia węglowa, zbudowana po wojnie, była jedynym źródłem ogrzewania tych pomieszczeń, stąd wniosek, że przed wojną lokale służbowe były zimą nieogrzewane i służba była zatrudniana sezonowo albo lokowano tu służących poszczególnych rodzin zjeżdżających na wakacje do pensjonatu. Wokół budynku był obszerny ogród-las, z polankami i jaśminowymi zagajnikami, solidnie ogrodzony. Pensjonat został podzielony na mieszkania kwaterunkowe dla warszawiaków, którzy nie mieli do czego wracać w Warszawie. W latach 80. ogród rozkawałkowano na działki budowlane.
Jakie były początki letniska Skolimów? Początek jak zawsze zaczyna się od potrzeby, pomysłu i od człowieka, który konsekwentnie pomysł zacznie realizować. Początkiem letniska Skolimów jest parcelacja dóbr Wacława Prekera dokonana w 1897 roku. Jedną z pierwszych osób, która wpadła na pomysł stworzenia ośrodka wypoczynkowego w Skolimowie, był niewątpliwie Jego Ekscelencja Arcybiskup Wincenty Teofil Chrościak Popiel. W spisie zabytków powiatu piaseczyńskiego dwór biskupi nazwano lakonicznie „Budynkiem „Popiela” ul. Słowackiego 8”. W tygodniku kulturalnym „Biesiada Literacka” z 1898 roku czytamy: „Ktokolwiek odbył kiedy podróż do Piaseczna kolejką, zawdzięczającą powstanie swojej energii i inicyatywie inżyniera Hussa, ten musiał za Powsinem już dojrzeć z daleka wieżyce wyniosłe, dominujące nad drzewami lasów okolicznych i wyglądające jakby strzegły warowni”. Jadącemu kolejką wieżyce te pojawiają się i znikają, aż w końcu ukazuje się gmach cały przeglądający się w rzece Jeziorce, która w tym miejscu tworzy dość szerokie rozlewisko. Arcybiskup stworzył ośrodek medytacji i wypoczynku dla księżny alumnów, taki był główny cel budowy pałacu, organizacji ogrodu, kąpieliska z trzema łazienkami nad rzeką. Skolimów już wtedy rywalizował z Otwockiem i stawał się modną letniskową miejscowością, na co oczywiście miała wpływ dobra komunikacja z Warszawą. Ks. Popiel powierzył budowę tej niezwykłej budowli architektowi Józefowi Piusowi Dziekońskiemu, który był przedstawicielem historycyzmu w architekturze, projektantowi katedr i kościołów. Na zdjęciu, unikatowym i interesującym, z końca XIX wieku widzimy na schodach pałacu biskupiego (nazwa z początku wieku) grupę księży, na tych samych schodach w 70 lat później ustawiła się grupa młodzieży, maturzystów z istniejącego tu wtedy liceum w Skolimowie. Ot, widocznie taka tradycja tych schodów, mijają lata, a te schody zawsze gotowe do fotografii dla tych co tu byli. 120 lat istnienia. Ośrodek księdza Popiela posiadał bajeczny ogród i był nieco tajemniczą „instytucją”, szczelnie ogrodzony i niedostępny dla ciekawskich letników. No może jedynie w pewnej odległości z rzeki Jeziorki można było dostrzec księży pływając kajakami. Z tą tajemniczością wiąże się pewna anegdota historyczna. Skolimów nie posiadał kościoła i na msze niedzielne trzeba było jechać np. do Piaseczna, społeczność miejscowa i letnicy wielokrotnie prosili, aby dla nich otworzyć pałacową kapliczkę, niestety bezskutecznie. Sądzę, a raczej domyślam się, że w obiekcie arcybiskupim były ustanowione prawa klasztorne, obowiązywała klauzula zakonna. Towarzystwo Przyjaciół Skolimowa, wtedy już istniejące, postanowiło sprawę rozwiązać. Około roku 1900, a był to czas gdy władze niechętnie patrzyły na budowę kościołów katolickich, zebrano pieniądze – 1 500 rubli plus 1 000 rubli od właściciela dóbr skolimowskich Prekera. Zrobiony projekt kaplicy przez Ferdynarda Szulca, projekt elewacji pomysłu Bronisława Rogóyskiego i plany przygotowane przez inż. Kossowskiego, zaangażowanie wielu osób nie od razu zaowocowało zezwoleniem na budowę kościoła. Zezwolenie otrzymano dopiero 3 lipca 1903 roku. Piękna jest bryła kościoła, nic dziwnego. Stefan Szyller pisał o Rogóyskim: „jego kompozycje wyróżniają się umiejętnym grupowaniem bryły architektonicznej o rysunku silnym a wytwornym”.
cdn


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
Reklama
Reklama
Reklama