Pierwsze zdjęcie to „walka” pól uprawnych z zabudowaniami ul. Puławskiej. Drugie zdjęcie to pora budowy ulic Kusocińskiego i al. Róż. Początki były trudne, dzieci z przedszkola nr 5. mówiły – al. Róż bez amfibii ani rusz. Rozjeżdżona przez ciężkie, budowlane samochody ziemia po wiosennych roztopach zamieniała się w błoto po kolana i trzeba było długo czekać, nawet kilka lat, aż w końcu zostaną ułożone chodniki.
Zapotrzebowanie na mieszkania w coraz bardziej zaludniającym się Piasecznie i coraz bardziej rozwijającym się przemyśle potrzebującym pracowników i mieszkań dla nich było tak wielkie, że lokatorzy wprowadzali się do mieszkań przed skończeniem zagospodarowania przestrzeni wokół bloków. Na szczęście były już sklepy, bazarek i poczta. Lata 70. XX w. w naszym krajowym budownictwie przyniosły zmiany, w końcu w epoce Gierka uznano, że kuchnia ma być widna, czyli z oknem, łazienka spora i nie ma mowy, aby budowano w bloku mieszkania bez kuchni, a w łazience tylko umywalka i sedes.
W blokach przy ul. Wojska Polskiego i ul.Kusocińskiego możemy zobaczyć takie mieszkania o pow. 17 m kw. bez kuchni i łazienkę bez wanny i prysznica. Po wybudowaniu bloków przy al. Róż dość szybko powstało przedszkole, do którego chodziły dzieci z nowych bloków. Pomyślałam, że wszyscy byliśmy jeszcze wówczas bardzo blisko przyrody.
Chodziłam z dziećmi szukać wiosny i zawsze ją znaleźliśmy, a potem powstawały rysunki dziecięce, na których dzieci rysowały kwitnące gałęzie i fiołki w trawie obok kopca, z którego głowę wystawił na słońce kret. Dzieciaki lepiły z plasteliny wiewiórki i wróble awanturujące się głośno w krzewach przy poczcie, powstawały z tych prac bajeczne makiety miasta pełnego zieleni. I to były takie piękne czasy. A jeśli przyszła nam chęć na spacer, to udając się w stronę zachodu słońca, wchodziliśmy w ciągnące się aż do torów sady z niskopiennymi jabłoniami i jesienią właściciele sadów częstowali dzieci jabłkami prosto z drzewa. Przed budynkiem przedszkola, przed jego wejściem, była obszerna łąka odgrywająca rolę boiska, pola zabaw i miejsca do posiedzenia na kocyku w ciepły dzień. I mogłoby może tak zostać, ale nie zostało. Pobudowano tu budynek szkoły, nowe bloki, basen, powstały nowe ulice, zniknęły sady i w końcu zniknął budynek przedszkola zwanego szumnie kiedyś szwedzki. A zamiast ptaków mamy Ptasie Osiedle.
Jestem bardzo ciekawa wspomnień o tym kwartale miasta, o tym, jak spełniały się marzenia rodzin, które dostawały tu wygodne mieszkania. Czy ktoś jeszcze pamięta sady owocowe i gospodarstwa rolne nieopodal al. Róż? Czy ktoś opowie – tu się wychowałem, tu się urodziłem – na al. Róż w Piasecznie.
Czytaj także:
Napisz komentarz
Komentarze