Do dziś "starzy" mieszkańcy miasta mówią wskazując kierunek – to tam, obok Czerwonego Kapturka. Mam szczęście, bo w tym sklepie przez jakiś czas pracowała moja sąsiadka z ul. Bema i pamiętając to niezwykle miłe sąsiedztwo mogę dowiedzieć się więcej o tym sklepie niż o innych.
Sklep pełen skarbów
Czerwony Kapturek był dla pokolenia piaseczyńskich dzieci sklepem bajkowym. Mieścił się w dość małym lokalu na głównej ulicy Piaseczna, w starej kamienicy. Funkcjonował w czasach, gdy półki sklepowe świeciły pustkami. Wszędzie tak było, ale nie w Czerwonym Kapturku. Tam były skarby. Zabawki, materiały piśmienne do szkoły, czarodziejskie, pachnące długopisy, resorówki, stroje do przebrania...no wszystko niezwykłe. Zastanawiam się skąd się wziął ten fenomen, dlaczego po zwykłym, małym sklepiku pozostała legenda niezwykłości. Założony około 1978 roku przez profesora socjologii Janusza Trybusiewicza i Marię Zawistowską, sklep szybko zapełnił się towarami deficytowymi. To właściciele nadali mu klimat, bo byli ludźmi nieprzeciętnymi. Losy personelu sklepu i kolejnych właścicieli, czasami tragiczne, czasami zwyczajne, warte są długiej gawędy. Dziś tylko wspominamy, a jest o czym. W czasie kolejnej mojej wycieczki po mieście, i trudno dziś dociec, który to był rok...może 2005, a może 2008, ze smutkiem zobaczyłam, że sklep nagle przestał istnieć. Być może ktoś mi podpowie datę, a może znajdą się inne zdjęcia sklepu Czerwony Kapturek.
Dziś w tym miejscu mamy Żabkę, taki trochę nomen omen, bo też bajkowa postać.
Dziękuję Grażynie Jurewicz za pomoc w pisaniu tej historii.
Napisz komentarz
Komentarze