Jak piszą historycy XVIII w., w nocnych zabawach zniewieściałych uczestników, dochodziło do gorszących scen, w których szwankowała niewieścia cnota.
Król Stanisław August Poniatowski często bywał w Gołkowie, lubił towarzystwo Teppera, dał się zwieść jego urokowi i pieniądzom, które pożyczał od bankiera oszusta bez opamiętania. Każdy w tym czasie mógł tu, w pałacu zamieszkać. Oczywiście każdy, kto miał odpowiednio wysoką pozycję społeczną. Goście przybywali nawet bez zapowiedzi, zastawali gotową do usług służbę, bawili się bez żenady i kosztów.
Wjazd dworu królewskiego do pałacu w Gołkowie
Tak opisuje naoczny świadek wjazd dworu królewskiego do Gołkowa: „...dzień na przykład wjazdu Króla Imości, słońce tak samo zachodziło jak dzisiaj, i dzwony tamtego kościółka brzmiały, tylko że więcej radośnie jak teraz; z tego samego oglądałem okna, a jakaż to była uroczystość, jaki blask i przepych. Naprzód sam Poniatowski, mina prawdziwie królewska, pańska, okazała, dalej, najznakomitsi magnaci, książęta, ambasadory, szambelani; wreszcie dwór: paziowie, hajducy, lokaje, nie policzyłbyś chcąc liczyć, a jaka świetność ubiorów i ich rozmaitość! to kontusze, żupany, to fraki, westki i uniformy cywilne i wojskowe, a na wszystkich jedwab lub sajeta, błyszczące ordery i wstęgi różnokolorowe swojskie i cudze. Cóż dopiero Panie, przepych Mości Dobrodzieju. Ósmy cud świata, rozkosz, prócz kilku poważnych matron, same czarujące piękności. Naprzód Wojewodzina Grab... włos czarny nad heban, usta żywsze barwą od korali, oczy jak karbunkuły świecące, talia Junony; potem podskarbina Kossow.. inny rodzaj piękności, bóstwo ziemskie. Anioł bez skrzydeł, czwarta gracja kibicią i układem; wreszcie Księżna Łubom.., z domu hrabianka, Chodk. Pani z męża i z domu, a co za ujęcie, dowcip i jaki wdzięk, nie darmo Poeci owego czasu, dawali jej Sarmackiej Dijanny nazwisko, bo i ubierała się w Amazonki i łowy namiętnie lubiła i była harda jak owa bogini; niestety, francuscy Jakobini, nie mieli względu na jej piękność, dobroć i rozum: nieboga musiała dać gardło pod gilotyną, lecz je dała jako bohaterka przyjaźni, jako sercem siostra nieszczęśliwej Maryi Antoniny”.
Pojedynek szambelana królewskiego Stanisława Piotrowskiego z Kajetanem Węgierskim
Tak, były i pojedynki jako jedna z ulubionych przez dworzan rozrywek. Tu zaczęło się od tego, że (prawdopodobnie w latach 70. XVIII w.) do Gołkowa przybył szambelan Piotrowski, podążając za uroczą panią B., która wynajęła w Gołkowie piętro pałacu. Szambelan królewski pan Piotrowski zakochał się w pani B. bez pamięci, a że był bardzo młody i była to jego pierwsza miłość, emocje sięgały zenitu. Ulubioną rozrywką była jazda konna po drogach Jazgarzewa i Gołkowa, rozmowy o filozofii i literaturze, pływanie po stawie łódką. Pewnego dnia, gdy wraz z innymi mieszkańcami pałacu zasiadali do obiadu, lokaj przyniósł pani B. list. Zapowiadano przyjazd nowych gości. Szambelan opowiadał później, że ucieszyło to panią B. Z radością opowiadała, że przyjedzie pan Kajetan Węgierski, poeta, człowiek wesoły, kpiarz, ale bardzo inteligentny, umiejący zabawić towarzystwo. Ta jej radość zdenerwowała Piotrowskiego. Tak opisuje dalszy bieg wydarzeń „Nazajutrz przyjechało z Tepperem kilku nowych gości; byli między innymi słynny Książę Radziwiłł Panie Kochanku, Marszałek Pociej i Starosta Kiełczygłowski Myszkowski; Węgierski nie pokazał się aż na obiad, był blady, zamyślony i widocznie nie w humorze, przeciwnie znakomici goście bardzo byli weseli, nade wszystko Książę Panie Kochanku. Przy końcu obiadu, wydobył on z zanadrza słynnego swojego karmazynowego kontusza jakiś papier i zwracając się do Pani B* wyrzekł: Panie Kochanku, mnie moja Mości Pani, a znasz też Jej Mość te wiersze które obecnie wielki hałas robią w W a rs z a w ie , arcydzieło jednego z najlepszych poetów? Krasickiego czy Naruszewicza? O, nie, kogo innego...”. Wiersze były bardzo dobre, acz zdaniem szambelana Piotrowskiego krytykowały kobiety w sposób dość złośliwy. Można było domyślić się, że napisał je ktoś, kto był blisko dworu królewskiego i znał przywary, a nawet styl życia możnych. Była to twórczość oczywiście Kajetana Węgierskiego. Pani B. była zachwycona, czemu dawała wyraz gromkim śmiechem. Doszło do sprzeczki, a ponieważ pan Piotrowski przestał panować nad swoimi emocjami, poczuł się obrażony przez poetę. Wyzwał Węgierskiego na pojedynek. Pewnego dnia o świcie w olszynie pod Gołkowem rozegrał się dramat. Stanęli sekundanci i zarządzali pojedynkiem, wybrano pistolety. Pierwszy strzelał Piotrowski, Węgierski stanął przodem do linii strzału, strzał był niecelny. Strzał Węgierskiego spowodował, że nad głową Piotrowskiego ułamała się gałązka. Było jasne, że Węgierski sobie kpi i celował nie w szambelana, tylko w gałąź. To rozzłościło Piotrowskiego, poczuł się jeszcze bardziej urażony. Zażądał zmiany broni na szpady. Węgierski chciał załagodzić sytuację, nie chciał się dalej bić, choć miał dużą przewagę nad szambelanem w sprawności i umiejętności władania bronią. Jednak doszło do starcia i nieuważny szambelan nadział się na szpadę Węgierskiego.
Tak opisuje autor dramatu „Starościc ukarany” dalszy ciąg wydarzeń: „Pokój gościnny w pałacu Gałkowskim na pierwszym piętrze. Papierowe tapety cynobrowego koloru. Z lewej dwa okna o drobnych szybkach wychodzące na ogród, przysłonięte zielonymi storami z prawej drzwi do sieni, w głębi alkówka z łóżkiem zieloną portyerą zasłonięta. Dokoła krzesła wyzłacane, czerwoną skórą obite, gdańskie, takież szafy; z lewej między oknami kolbuszowskie biurko. Na ścianach weneckie landszafty sztychowane. Na stolikach dwóch i biurku porozrzucane szarpie, bandaże i flaszeczki z medykamentami. Przy oknie bliższym z lewej postawione olbrzymie wygodne karło, przy którem podnóżek. Stora w oknie uchylona do połowy. W karle siedzi rozciągnięty najwygodniej szambelan Piotrowski z głową obandażowaną i ręką na temblaku”.
Epilog
Szambelan królewski Stanisław Piotrowski ożenił się z panią B. i dożył sędziwego wieku. Można go było spotkać w pałacu gołkowskim, gdy pałac był własnością rodziny Danglów. Zdaje się, że zamieszkał w Gołkowie, ale pewna nie jestem. Zaprzyjaźnił się z poetą, starostą Kajetanem Węgierskim, ale na bardzo krótko, bo Kajetan wyjechał z Polski, podróżował, zmarł mając 31 lat w Marsylii w 1887 roku. Był jednym z największych poetów swojej epoki, w podróży dorobił się sporego majątku, grając w karty, między innymi z księciem Walii, koronowanym później Jerzym IV, którego ograł na 5 tys. funtów.
Napisz komentarz
Komentarze