Od końca września kierowcy od rana do nocy tkwią w korkach, patrząc na niemal pusty buspas. Warszawski Zarząd Dróg Miejskich zdecydował się na jego wprowadzenie, mimo iż kierowcom nie dano nowych alternatyw na przedostanie się do stolicy. Ucieczką z ul. Puławskiej miała być Puławska-Bis, ale raz, że końca inwestycji nie widać, a dwa, że do tego, co w jej ramach udało się zbudować, brakuje odpowiednich zjazdów. Ci, którzy zdecydowali się przesiąść do autobusów, zwracają uwagę na trudy pokonywania ul. Puławskiej transportem publicznym w koszmarnym ścisku. Przepełnione są też pociągi, a uruchomienie Szybkiej Kolei Miejskiej planowane jest na drugą połowę marca.
Szansy na zawieszenie nie ma
Jeszcze jesienią włodarze Piaseczna złożyli wniosek o ograniczenie jego funkcjonowania do godzin szczytu w dni robocze. Z uwagi na liczne naciski, płynące też ze strony mieszkańców i władz Lesznowoli oraz Ursynowa, jak również przeciągającą się budowa Puławskiej-Bis, niektórzy liczyli na zawieszenie buspasa lub choćby jego ograniczenie. – Jednoznacznej odpowiedzi na nasz wniosek nie mamy – przyznał pod koniec grudnia burmistrz Daniel Putkiewicz. – Moim zdaniem szansy na zawieszenie buspasa na czas ukończenia Puławskiej-Bis nie ma. Jest za to szansa na wzmacnianie transportu publicznego, czyli dodatkowe autobusy, np. linię w kierunku PKP Jeziorki, więcej autobusów 709 czy też wprowadzenie dla linii 739 pojazdów z większą pojemnością – dodał.
Jeszcze przed pandemią na drogi stolicy wjeżdżało ok. pół miliona pojazdów. Zdaniem władz Piaseczna szukanie sposobów na wypychanie kolejnych aut do Warszawy nie ma sensu. – Jej mieszkańcy chcą żyć w czystym i cichym mieście, dlatego musimy znaleźć alternatywę, a tą jest system transportu publicznego. Nasz i tak jest rozbudowany, ale nie jesteśmy w stanie uruchomić wszędzie nowej linii. Robimy za to korekty tych, które już są – podkreślił.
Napisz komentarz
Komentarze