Jakie było miasto, dla którego była wzorem. Czy żyła tylko wspomnieniami zapisanymi po części w kolorowych pocztówkach? Czy w marzeniach podróżowała śladami brata i matki, ukochanych jej osób? Na pewno o przeżyciach wojennych nie z każdym mogła rozmawiać.
Pocztówki z początku wieku XX
Pocztówka adresowana do apteki Wendy w Warszawie ul. Krakowskie Przedmieście 45 dla „Wielmożnej Pani Janiny Markowskiej” na górze złowieszczy skrót RUSS-poll. W pocztówce od matki piszącej z Monachium informacja, że rodzicielka dużo chodzi po muzeach, ale już wraca za parę tygodni do rodziny. I pyta o Antosia, jak się ma. Na awersie pocztówki dedykacja – „Antosiowi Babcia”. I ten obraz, trochę przerażający, namalowany przez B.E.Murillo pod tytułem „Kobieta odwszawiająca dziecko”. U stóp starej kobiety siedzi chłopiec obok niego malutki psiak. Obaj zaniepokojeni wyraźnie tym, co się dzieje. Pies tym, co dziecko trzyma w ręku, chłopiec psem. No i ten szpikulec jakby rapier niedbale położony na zydelku, na pierwszym planie obrazu. Dziwna pocztówka dla czterolatka. Może ten obraz to symbol opieki babci nad wnukiem, czułości dla dziecka? Wiele pocztówek wysłanych do pani Janiny jest adresowanych na ul. Dzielną 59 w Warszawie i wtedy jeszcze na jej panieńskie nazwisko Neuman. Później pocztówki dla obojga małżonków adresowane są do apteki Wendego na ul. Krakowskie Przedmieście i sugerują, że Markowscy kierują tą apteką. Ważne dla nas jest, że są wpisani w historię tej ciekawej historycznie apteki.
Apteka Wendego
Apteka przy Krakowskim Przedmieściu 45 to jedna z najstarszych aptek w Warszawie, jej historia sięga czasów drugiej połowy XVII w. 10 lipca 1944 r. apteka ta była miejscem ciekawych wydarzeń. Odbyła się tu akcja, którą przeprowadziła grupa bojowa IV plutonu I kampanii batalionu AK „Parasol” pod dowództwem plut. pchor. Janusza Brochwicz Lewińskiego „Gryfa”. Placówka ta była dobrze zaopatrzona, gdyż pracowała „nur für Deutsche”. W akcji, którą rozpoczęto o godz. 5.45, a zakończono z sukcesem o 6.38, wzięło udział 14 żołnierzy Podziemia. O 5.45 do apteki zapukał młody mężczyzna i w języku niemieckim poprosił o zrealizowanie recepty. Język niemiecki zmylił polskiego aptekarza i wpuścił gościa do środka. Farmaceutę związano, odcięto telefon. Przez godzinę trwało wynoszenie leków, przyrządów chirurgicznych i opatrunków, które ładowano do ciężarówki. Akcję utrudniał fakt, że w pobliżu stacjonowały silne siły niemieckie (SS, Wehrmacht i policja) – w sumie 2 tys. uzbrojonych mundurowych. Na szczęście nie doszło do strzelaniny. Gdyby doszło to nikt z biorących udział w akcji akowców, nie wyszedłby żywy.
Wojenne losy rodziny Markowskich
W końcu też znajduję pocztówki adresowane na ul. Nadarzyńską 1 w Piasecznie, ale już nie od brata Józefa. To czas, w którym Markowscy od wielu lat prowadzą aptekę w Piasecznie. W czasie gdy odbyła się akcja AK w Warszawie, Janina prowadziła ją sama. Czy wiedziała o akcji? Nie wiem. 31-letni Antoni poszedł na wojnę w 1939 r. i zaginął bez wieści. Mieczysław aresztowany przez Gestapo został osadzony na Pawiaku 20 maja 1940 roku. 21 czerwca 1940 został rozstrzelany przez Niemców w Palmirach. To był bardzo tragiczny czas dla Janiny, tym bardziej że praca w aptece bez Mieczysława była trudna. W tym czasie tworzono w Piasecznie getto, wykwaterowywano z ul. Nadarzyńskiej mieszkańców pochodzenia żydowskiego, brakowało lekarstw. Były też wydarzenia kryminalne i tak dla przykładu: w czasie od listopada do grudnia 1940 r. zjawiał się w Piasecznie człowiek, który w powtarzających się sytuacjach kupował na podstawie sfałszowanych recept, za pośrednictwem obcych osób, w aptece narkotyki. Nieznajomy zaczepiał na ulicy przechodniów i prosił ich, aby mu kupowali na wręczoną receptę lekarstwo. Osobom tym płacił 3-4 zł. Zainteresowała się tym granatowa policja. Podano rysopis oszusta: wysoka okazała postać, elegancko ubrany. To była dość tajemnicza sprawa.
29 lipca 1941 r. ukazuje się w „Nowym Kurjerze Warszawskim” nekrolog o treści: „Mieczysław Markowski właściciel apteki, były burmistrz miasta Piaseczna zmarł, przeżywszy lat 63. Nabożeństwo żałobne odbędzie się w kościele św. Anny w Piasecznie dnia 31 lipca 1941 r. o godzinie 10.30, o czym zawiadamiają pogrążeni w głębokim smutku żona, syn, nieobecny syn i Rodzina. Dojazd kolejką grójecką o godzinie 9.05 ze stacji Szopy”. O Antonim nie ma wiadomości, dlatego w nekrologu figuruje jako „nieobecny syn”. Z treści nekrologu wynika, że Janina o śmierci męża dowiedziała się w rok po jego zamordowaniu w Palmirach, druga wersja moja, że może Janina uznała, że już bezpiecznie zaprosić żałobników na mszę żałobną, bo o tym, gdzie został pochowany Mieczysław, dowie się dopiero po wojnie.
Niedługo przyjdzie nowy cios od losu. Niemcy odkrywają masowe groby w Katyniu. Na listę zamordowanych przez Rosjan polskich oficerów zostaje wpisany Antoni Markowski.
Piaseczno lata 50. i 60.
Dom przy zbiegu ulic Kościuszki i Nadarzyńskiej w latach 50. XX wieku zaskakuje mnie swoim „wyposażeniem”. Nie jest skanalizowany i nie ma w nim bieżącej wody. Dziwne jak na kamienicę, w której jest apteka. W podwórku jest szalet, ohydne miejsce. Po wodę pan Józef Ołdakowski dla siebie i sąsiadki chodzi aż do pompy na ul. Sierakowskiego koło piekarni Wojciechowskich. Być może, bliżej apteki są studnie, ale woda z nich nie nadaje się do picia. Ulicą Nadarzyńską płynie rynsztok. Mieszkańcy wylewają do rynsztoka wodę z mydlinami po praniu i zawartość nocników, to jest powód okropnego zapachu moczu, który roznosi się wszędzie po centrum miasta. Kamienice stojące wzdłuż ulicy Kościuszki też nie są skanalizowane.
Ostatnie pocztówki
Ostatnie dwie pocztówki dla Janiny Markowskiej adresowane są na różne adresy. Jedna na Skolimów ul. Mickiewicza 12 i ta jest z 4 kwietnia 1966 r. od Wandy, która nazywa Janinę stryjenką. Wanda pisze, że święta wielkanocne u nich smutne, bo nie ma z nimi Józia, a zdrowie nie dopisuje. Stempel na pocztówce z Sosnowca. Druga pocztówka jest z 8 kwietnia 1966 r. i adresowana jest na Chylice willa Anielin ul. Broniewskiego 1.
Nekrolog
Janina Helena z Neumanów Markowska umiera 20 października 1970 r. w wieku 87 lat. W nekrologu są podziękowania dla proboszcza parafii św. Anny w Piasecznie. Syn, synowa i wnuczka dziękują również księdzu kapelanowi i siostrom w Chylicach i wszystkim przyjaciołom z Piaseczna, którzy wzięli udział w pogrzebie.
Tymczasem Piaseczno żyje serialem telewizyjnym „Kolumbowie. Rocznik 20” według powieści Romana Bratnego w reżyserii Janusza Morgensterna i premierą filmu „Rejs” Marka Piwowskiego, grupa The Beatles, już bez Johna Lennona, nagrywa Let it Be. W szkołach nie uczą o Katyniu, nikt nie wspomina oficera Antoniego Markowskiego i jego rodziców, kreatorzy piaseczyńskiej historii wolą, aby Markowscy zostali zapomniani.
Napisz komentarz
Komentarze