Psy trzymane są na jednej z posesji przy ul. Sobieskiego, na której kilka lat temu doszło do likwidacji pseudohodowli kotów perskich. – Kilka tygodni temu dwa psy z tej posesji biegały luzem po okolicy. Mimo zgłoszeń do straży miejskiej dopiero po sześciu godzinach zwierzęta wróciły na posesję – mówi nam jedna z mieszkanek, prosząc o anonimowość.
Jak podkreśla, do takich niekontrolowanych spacerów dochodzi regularnie, niejednokrotnie zdarzało się, że podczas nich psy atakowały inne zwierzęta. – Wiem, że w ostatnim czasie pogryzły dwa koty, jeden niestety tego nie przeżył – dodaje kobieta. – Wychodzę z dzieckiem na spacer i naprawdę boję się, że kiedyś te czworonogi wybiegną tak rozjuszone, że zaatakują także i ludzi – dodaje kobieta.
Przepisy nie zabraniają
Mieszkańcy mówią również o przerażającym skowycie zwierząt, który słychać dniami i nocami. W związku z uciążliwościami, jakie ich zdaniem powoduje hodowla psów, kilkukrotnie zwracali się w tej sprawie do straży miejskiej i urzędników oraz służb pomagającym zwierzętom.
W sprawie bezpańsko biegających zwierząt, z uwagi na ponawiane skargi mieszkańców, interpelację złożyła radna Magdalena Woźniak. W odpowiedzi na jej pismo miasto poinformowało, iż właściciel posesji oświadczył, że na ul. Sobieskiego nie prowadzi hodowli. Ponadto straż miejska podała, że weryfikowała sposób, w jaki utylizowane są odchody zwierząt, należących do właściciela posesji i nie wykryto nieprawidłowości.
Jak poinformowało miasto, nie ma przepisów określających liczbę zwierząt domowych w jednym gospodarstwie.
Niebezpieczeństwo dla ludzi i zwierząt
– Niestety właściciel tych zwierząt nie jest osobą współpracującą – mówi Dawid Fabijański z SRS Animal Rescue. – Apelujemy do wszystkich właścicieli zwierząt, aby pilnowali swoich czworonogów, bo takie bieganie luzem może zakończyć się tragicznie dla samego zwierzaka, ale także dla człowieka. Może dojść do potrącenia psa, a nawet do wypadku w wyniku próby uniknięcia zderzenia ze zwierzęciem. Ponadto może dojść do kontaktu z innym zwierzęciem, a pamiętajmy, że wśród dzikich zwierząt odnotowuje się przypadki wścieklizn. Kontakt psa z przykładowo chorym na wściekliznę lisem może zakończyć się źle również dla jego właściciela. Zakażony wścieklizną pies może nas ugryźć, nawet choćby w trakcie zabawy i nawet nie będziemy wiedzieli, że nas zakaził – przestrzega Fabijański.
Przypominamy, że widząc błąkającego się psa, należy zgłosić ten fakt służbom.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze