W styczniu na łamach „Przeglądu Piaseczyńskiego” informowaliśmy o wspaniałym osiągnięciu Marka Kani, który wraz z Piotrem Michalskim i Damianem Żurkiem wywalczył złoty medal w drużynowym sprincie mężczyzn podczas mistrzostw Europy w Holandii, a następnie dołożył do tego brązowy krążek w konkurencji indywidualnej na dystansie 500 metrów. Niedługo później mieszkaniec gminy Konstancin-Jeziorna stanął na drugim stopniu podium w trakcie Pucharu Świata w kanadyjskim Quebecu i sięgnął po złoto w zmaganiach drużynowych. To nie był koniec pasma zwycięstw.
W dniach 22-25 lutego w norweskiej miejscowości Hamar odbyły się Akademickie Mistrzostwa Świata w łyżwiarstwie szybkim. Pierwszego dnia imprezy Kania wystartował na dystansie 1000 metrów i z dużą przewagą pokonał wszystkich zawodników, zdobywając złoty medal. Na podium znaleźli się jeszcze Japończycy: Issa Gunji oraz Yuuta Hirose.
W dalszej części mistrzostw reprezentant Polski wziął udział w rywalizacji na 500 metrów – jego koronnej konkurencji. Emocje były do samego końca i ostatecznie o wygranej zadecydowały cztery tysięczne sekundy.
– Thriller, dokładnie taki jak rok temu na uniwersjadzie, gdzie walczyłem o trzecie miejsce. Tym razem o pierwsze, udało się wywalczyć złoty medal. Cztery tysięczne to tak naprawdę kilka centymetrów. Trochę śmiałem się, że chyba jestem wyższy od Japończyka, mam po prostu dłuższe nogi i gdzieś dalej tę nogę wystawiłem – powiedział po zakończonych zawodach na kanale pasjaAZS w serwisie YouTube wychowanek klubu UKS Zryw Słomczyn.
Gratulujemy i życzymy następnych sukcesów!
Napisz komentarz
Komentarze