Bardzo ciekawa architektonicznie, mająca 113 lat kamienica, stojąca u zbiegu ulic ks. Czajewicza i ul. Sienkiewicza została w 2024 r. wyremontowana ku ogromnej radości mieszkańców Piaseczna. Czekamy na nowych właścicieli punktów usługowych, które będą się znajdować na parterze budynku. Od zawsze parter kamienicy był przeznaczony na lokale sklepowe i pracownie. Przed remontem, w miejscu, gdzie ostatnio miał swój zakład fryzjerski pan Tralewicz, wcześniej przez kilka dziesięcioleci był krawiec. Szył dla pań i panów eleganckie ubrania: spodnie, garnitury, marynarki, palta i płaszcze. Krawiec ten nazywał się Zygmunt Zwierzyński.
Zakład krawiecki Zygmunta Zwierzyńskiego
W czasach, gdy w sklepach było mało ciekawej odzieży, pan Zygmunt wyczarowywał pięknie skrojone ubrania. Dla mnie wyczarował budrysówkę, dłuższą kurtkę z materiału w szkocką kratę, zapinaną na drewniane kołeczki. Szył pięknie i gdyby żył w innym czasie i innym miejscu, mógłby pracować u największych kreatorów mody na świecie. Pan Zwierzyński mieszkał przy ul. Świętojańskiej, w domu pani Gajewskiej i można go było zobaczyć, jak wczesnym popołudniem wychodzi ze swojej pracowni krawieckiej i maszeruje do domu na obiad. W domu z obiadem czekała na niego żona Henryka. Henryka dobrze gotowała, a wiem to na pewno, bo często bywałam w tym domu. Ale nie potrawy mnie fascynowały u Zwierzyńskich. Podziwiałam ich zdolności plastyczne. Na przykład przystrojenie ich choinki nie było banalne. Ach! Czego tam nie było: pawie oczka, ptaki z brzuszkami z łupiny orzecha włoskiego, arlekiny z kolorowego papieru, baletnice z krepiny i łańcuchy ze szklanymi koralikami. No i oczywiście cukierki w kolorowych papierkach.
Pomieszczenie pracowni pana Zwierzyńskiego było niewielkie. Wiele miejsca zajmował duży stół, a na różnych wysokościach pokoju zawieszone były palta, marynarki, kurtki czekające na przyjście klientów. Krawiec pan Zwierzyński zmarł w listopadzie 1992 r. i jest pochowany na piaseczyńskim cmentarzu przy ul. Julianowskiej. Pochodził z parafii Słomczyn, gdzie się urodził w 1908 r. Był synem Karola i Franciszki. Rodzina Zwierzyńskich koło 1914 r. zamieszkała w Nowinkach, parafii Jazgarzew. W mojej kolekcji jest zdjęcie Zygmunta zrobione właśnie w gospodarstwie w Nowinkach. Zdjęcie unikat sprzed II wojny światowej. W rodzinie Zwierzyńskich Zygmunt nie był jedynym krawcem. Odszukałam akt ślubu jego brata Stanisława z Heleną Bąk. Ślub odbył się w parafii Zbawiciela w Warszawie w 1934 r. i z tego aktu wynika, że Stanisław też był krawcem. Wspominam tu o wsi Nowinki, bo kilka razy rozmawiałam z Zygmuntem na temat przeszłości wojennej rodziny Zwierzyńskich, o tym co się wówczas wydarzyło w Nowinkach, ale to temat na inną opowieść.
Gabinet kosmetyczny i sklep z zagranicznymi towarami
Obok, po lewej stronie pracowni krawieckiej był gabinet kosmetyczny pani Basi. Też funkcjonował w niewielkim pomieszczeniu, długim, ciasnym pokoju. Stał tu fotel do zabiegów kosmetycznych i niewielki stolik z malutką lampką, gdzie Barbara malowała paniom paznokcie, a na fotelu robiła różne zabiegi poprawiające wygląd skóry Piasecznianek, oraz czerniła henną brwi i rzęsy. W czasach, gdy ja tu przychodziłam na upiększenie, były modne brwi „cieniutki paseczek” i ja na swoją studniówkę takie sobie brwi u kochanej Basieńki zafundowałam. Cierpienie było, bo włoski z łuku brwiowego trzeba było wyskubać pęsetą. Kosmetyczka przeniosła swój gabinet do firmy Praktyczna Pani, a jakiś czas później nad drzwiami lokalu przeczytałam napis Ubezpieczenia.
Po prawej stronie od pracowni, w narożnym sklepie, dość obszernym, był rzeźnik, czyli sklep mięsny, a w latach 80. komis z ubraniami i różnym asortymentem sprowadzanym przez właściciela z jego tylko znanych hurtowni. Bogata oferta handlowa, ciekawy towar zagraniczny, to powodowało, że sklep zawsze był pełen kupujących.
Uciekający portfel
Zabawne zdarzenie miało tu miejsce w latach 70. Szłam wieczorem z kolegą chodnikiem wzdłuż ulicy Sienkiewicza i na wysokości opisywanej tu kamienicy zobaczyliśmy leżący na chodniku opasły, męski portfel. Kolega schylił się, aby rzecz podnieść, ale portfel zaczął uciekać. Kolega podążył za nim, jeszcze się nie zorientował o co chodzi, a portfel znów myk przed siebie. Za chwilę z wąskiego przejścia między opisywaną tu kamienicą, a domem gdzie była cukiernia usłyszeliśmy radosny śmiech. To chłopaki z sąsiednich kamienic robili sobie żarty z przechodniów. Bardzo zdenerwowali mojego kolegę, który był naburmuszony do końca pechowej randki. Przywódcą tego zamieszania był kolega Jacek Mrówa i chłopaki z kamienicy. Cała banda pirotechników i kawalarzy.
Teraz naukowo
Koniec z anegdotami teraz będzie naukowo. Jest pretekst, ponieważ dr. Włodzimierz Bagieński powiedział mi, że pamięta pracownię krawiecką Zwierzyńskiego, bo chodził tu na przymiarki pierwszego swojego garnituru. Krawiec Zwierzyński przerabiał dla szesnastoletniego Włodzimierza garnitur jego dziadka, znanego w mieście farmaceuty. To był czas, gdy taki garnitur po dziadku miał swoją wartość, bo materiał, z którego był uszyty był naprawdę świetny.
Ewa i Włodzimierz Bagieńscy w swojej książeczce o zabytkach Piaseczna tak opisują kamienicę u zbiegu ulic:
„Budynek narożny, dwupiętrowy u zbiegu ulic Sienkiewicza i Czajewicza. Drugie piętro jest zarazem mieszkalnym poddaszem. Dach dwuspadowy, kryty blachą. Kamienica zwieńczona ozdobnym, falistym szczytem. W nim: rok budowy 1911, powyżej trzy podłużne, ślepe okienka, nad którymi góruje tympanon. Po obu stronach szczytu drewniane facjatki. Balkony z balustradami o secesyjnych wzorach, zróżnicowanych w zależności od położenia. Trzy jednakowe na pierwszym piętrze, jeden inny na drugim piętrze od frontu i jeszcze inna skromniejsza wersja na drugiej kondygnacji po bokach kamienicy. Od strony ulicy Czajewicza zachował się cały oryginalny balkon wraz z metalową podstawą. Na parterze sklepy, wejście do części mieszkalnej od podwórka.”
W kolekcji Bagieńskich jest zdjęcie kamienicy sprzed pierwszej wojny światowej. Na szyldach sklepów jeszcze są napisy dwujęzyczne i informacja, która jest prawdopodobna, że budynek zbudował inwestor o nazwisku Kaniewski. We wspomnieniach mieszkańców Piaseczna z lat 50. i 60. XX w. pojawia się nazwisko właściciela: Poncyliusz. I tu, jak w każdej historii kamienicy należy zerknąć do dokumentów zachowanych w piaseczyńskiej Księdze Wieczystej.
Napisz komentarz
Komentarze