Na zakończenie rundy jesiennej trener Robert Podoliński dał prawdziwe show.
W ostatniej kolejce rundy jesiennej A Klasy Laura Chylice podejmowała na własnym boisku zespół AMT Nowa Wieś. W drużynie gospodarzy najbardziej interesował nas tego dnia były szkoleniowiec Cracovii Kraków oraz Podbeskidzia Bielsko-Biała Robert Podoliński, który rozegrał pełne 90 minut. Momentami ręce aż same składały się do oklasków...
Już w 6 minucie spotkania trener Podoliński zaliczył bardzo ważne podanie przy golu również dobrze dysponowanego tego dnia Kamila Majorka. Mecz zaczął na szpicy, po czym stopniowo cofał się do środka pola, a w pewnym okresie gry można go było ujrzeć zarówno na skrzydle, za napastnikiem, jak i z powrotem na pozycji numer 9. Już w pierwszym kwadransie popisał się bardzo ładną długą piłką na skrzydło, jednakże nic nie wynikło z tej akcji. Mimo śniegu trener nie miał żadnych problemów z przyjęciem futbolówki, która „kleiła” mu się do nogi. W 23 minucie spotkania po rzucie rożnym Podoliński zagrał z rogu boiska, a partnerzy nie mieli problemu z wykorzystaniem dogodnej sytuacji. Trzy minuty później „Bobo” został autorem jednej z najładniejszych asyst w lidze, posyłając piękne prostopadłe podanie. Najlepszy strzelec Laury w tym sezonie dyrygował grą całego zespołu i w pierwszej części meczu praktycznie nie notował strat. Po pół godzinie gry świetnie podał do Jacka Wąsika, ale ten nie zdecydował się na uderzenie i oddał piłkę koledze z drużyny, który nie zdołał zdobyć bramki. W 39 minucie były szkoleniowiec Cracovii Kraków wyszedł na pozycję i bez najmniejszych trudności pokonał bramkarza gości. Ledwo co kibice skończyli oklaskiwać strzelca, a ten chwilę później dołożył swoje drugie trafienie. Na przerwę Laura schodziła do szatni z wynikiem 5:0. Podoliński miał ogromny udział przy wszystkich golach.
Druga połowa była mniej emocjonująca.W 50 minucie „Bobo” zaliczył kolejną asystę – tym razem przy golu Jacka Wąsika. Licznik asyst mógł bić dalej, ponieważ dobrych podań było wiele, ale ostatecznie na tej się zatrzymał. Nie wszystko mu już wychodziło, a już na pewno nie stałe fragmenty gry. W bliskiej odległości od bramki zdecydował się rozegrać rzut wolny, zamiast strzelać i z groźnej sytuacji nic nie wyszło. Podobnie jak i w pierwszych 45 minutach wszystkie akcje dalej przechodziły przez Podolińskiego, który był tego dnia prawdziwym „playmakerem”. Nie wszystkim jednak podobał się ten stan rzeczy. – Tylko do tego gościa grają – zirytował się w pewnym momencie jeden z pomocników Laury. Klub z Chylic pokonał AMT Nowa Wieś 7:0 i wynik z pewnością nie byłby taki sam, gdyby nie fenomenalna forma bohatera naszego dzisiejszego artykułu, który, co również bardzo ważne, przez cały czas trwania meczu instruował kolegów z zespołu.
Cóż więcej powiedzieć – „chapeau bas”. Na zakończenie rundy jesiennej kibice obejrzeli prawdziwe show w wykonaniu Roberta Podolińskiego. Za ten występ przyznajemy mu ocenę: 9,3 (skala 1-10).
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze