Reklama

Tajemnice Zalesinka i zdjęcia ze starego albumu

Umawialiśmy się kilka razy na to spotkanie i w końcu doszło do skutku 15 stycznia 2025 r. Moimi gośćmi byli, tego zimowego deszczowego dnia, Krysia i Symplicjusz, absolwenci liceum w dawnej Platerówce.
Tajemnice Zalesinka i zdjęcia ze starego albumu
Helena Dąbrowska w latach 50. XX w.

Źródło: Fot. ze zbiorów Symplicjusza Furmańskiego

Umawialiśmy się kilka razy na to spotkanie i w końcu doszło do skutku 15 stycznia 2025 r. Moimi gośćmi byli, tego zimowego deszczowego dnia, Krysia i Symplicjusz, absolwenci liceum w dawnej Platerówce. Szkoły, która została zlikwidowana w 1967 r., a jej uczniowie i nauczyciele przeszli do ogólniaka przy ul. Chyliczkowskiej, ale to już były czasy, w których Krystyna i Symplicjusz nie byli w Platerówce. Ta niezwykła para połączyła się dopiero 27 lat temu, mimo, że znali się od szkoły średniej, ale los ich niósł w różne strony. Są przykładem, że w każdym wieku można spotkać swoją połówkę jabłka. Dziś są moimi miłymi sąsiadami i bardzo chciałam usłyszeć ich opowieści o regionie, które mnie i ich interesuje.

Połączyła nas historia Ksawciów

Dawno temu opisałam historię pary lokatorów mieszkających w domu przy ul. Bema w Piasecznie. Było to małżeństwo zaprzyjaźnione z moimi dziadkami, Różą i Stanisławem i często mając 4-5 lat gościłam u nich w mieszkaniu. Mieszkanie znajdowało się w domu państwa Turków, dom dalej stoi i ma się dobrze, co się nieczęsto zdarza, pozostał w rodzinie.

Zegar stojący Gustav Becker  fot: zbiory autorki

Do Heleny i Ksawerego Dąbrowskich, zwanych Ksawciami, wchodziło się wejściem od podwórka w sień i potem w drzwi na parterze po lewej stronie. Nastrój tego mieszkania był o tyle ciekawy, że teraz nikt tak nie mieszka. Pokój z kuchnią, nieduże pomieszczenia z drewnianymi podłogami z desek. Życie rodziny toczyło się w kuchni, pokój był od święta. W pomieszczeniu kuchni pamiętam kuchnię węglową, obszerne łoże małżeńskie z wysokimi drewnianymi zagłówkami i stojącą pod oknem, a okno z widokiem na podwórko i ul. Kniaziewicza,  maszynę do szycia Singer. Zapach tego mieszkania był w stylu zupa zacierkowa, bo na kuchni ciągle coś się gotowało. Pokój był elegancki, ze stojącym na skos w prawym rogu zegarem marki Gustav Becker z potężnym, jak mi się wtedy wydawało wahadłem i kryształowymi drzwiczkami. No i to lustro, w pięknych ramach dopełniało elegancji pokoju. Klientki, które przychodziły do krawcowej Heleny miały zaszczyt wchodzić do pokoju, bo tu krawcowa brała miarę, czyli przymierzała szyte stroje spinając szpilkami materiał. Pokój był zamykany, pachniał pastą do podłogi i zachwycał mnie swoją elegancją i kotami, które chętnie wchodziły przez otwarte okno. Zegar wybijał kuranty co pół godziny, miał przepiękny dźwięk, który niósł się na ulicę i buraczane pola. Wtedy wydawało mi się, że to wszystko będzie trwało wieki, że takie jest życie i ono się nie zmienia. Siedziałam na podłodze obok maszyny i zbierałam skrawki materiału zwane gałgankami i stroiłam swoje lalki w nowe kreacje. Ksawciowie najwidoczniej lubili moje towarzystwo, bo chętnie mnie widzieli u siebie. Własnych dzieci nie mieli, adoptowali dziewczynkę dawno temu i jak dorosła, gdzieś zniknęła, jest też możliwość, że to mi się przyśniło, nic pewnego. Ksawery Dąbrowski był strażakiem, pracownikiem magazynów w Iwicznej.

Zalesinek, dr Tadeusz Matuszewski i Ksawciowie

Po opisaniu historii Dąbrowskich zadzwonił do mnie Symplicjusz i podarowano mi kilka ciekawych informacji. Okazało się, że był blisko spokrewniony z lekarzem z Zalesinka dr Tadeuszem Matuszewskim, znanym w okolicy internistą, W latach 50. rodzina doktora była bardzo zaprzyjaźniona z Dąbrowskimi. Ksawery czasami wykonywał w domu doktora jakieś drobne prace, a to pomalował okno, a to coś naprawił. Dr Tadeusz w zamian za to leczył Helenę i Ksawerego. Czasami wysyłał młodego Symplicjusza na ulicę Bema z receptami lub wykupionymi lekarstwami dla Ksawerego. No taka wzajemna pomoc.

Helena Dąbrowska w latach 50. XX w. fot: ze zbiorów Symplicjusza Furmańskiego

Cenne zdjęcia

I tu ciekawostka, bo ze spotkań Matuszewskich i Dąbrowskich zachowały się zdjęcia. Jedno bardzo ciekawe, bo oboje Ksawciowie stoją razem z doktorem przy budowie jego domu w Zalesinku, dziś ul. Pod Bateriami. I te zdjęcia były pretekstem do naszego sąsiedzkiego spotkania w styczniu 2025 r. Symplicjusz chętnie mi te zdjęcia sprezentował, bo uważał, że mogą wylądować kiedyś na śmietniku, bo nikt nie będzie nawet wiedział kto na nich jest. I to jest prawda, wynika z niej to, że każda opisana historia zilustrowana zdjęciami ma szansę przetrwać dłużej, a zdjęcia uatrakcyjnić ją. I tak pisząc wspomnienie o Helenie i Ksawerym nie sądziłam, że ktoś ją przeczyta i wyszuka w swoim albumie zdjęcia. Bo przecież historia Ksawciów nie jest specjalnie fascynująca, ale okazało się, że jest wektorem i kluczem do pewnej tajemnicy. O tajemnicy później, ale żeby było magicznie, to muszę wspomnieć, że Helena szyła przyszłej, pierwszej żonie Symplicjusza (w 1960 r) ślubną suknię, a tego się nie da zapomnieć.

Helena musiała być bardzo urokliwą osobą, pamiętam ją jako ciemnooką, o śniadej cerze kobietę w średnim wieku, zawsze elegancko ubraną. Ksawery zmarł w 1963 r. i został pochowany na cmentarzu parafialnym w Piasecznie. Helena po odbyciu żałoby często zaczęła jeździć do Warszawy, ubierała się wyjątkowo elegancko, nosiła wykwintne kapelusze, buty na obcasie i wyglądała jak amerykańska aktorka z tygodnika Film. Sąsiadki zadecydowały – ona na pewno jeździ szukać męża. I może tak było, bo nagle Helena zniknęła z mojego życia i z ulicy Bema. Zniknęło też mieszkanie Ksawciów, ktoś kupił zegar marki Gustav Becker, ktoś maszynę do szycia. Wyobrażałam sobie jak zatrzymali serce zegara i pudło nieśli ostrożnie jakby nieśli zatrzymany czas. Ale czas się nie zatrzymał, tylko czasy się zmieniły. 

Dr Tadeusz Matuszewski z Kawciami w Zalesinku przy ul. Pod Bateriami fot: ze zbiorów Symplicjusza Furmańskiego

No dobrze, ale co z tą tajemnica i czego ona dotyczy?

Z opowieści Symplicjusza dowiaduję się, że jego dziadek Matuszewski był przed wojną tramwajarzem i w 1932 r. firma Warszawskie Tramwaje Miejskie umożliwiła zakup działek w czasie parcelacji Gołkowa i Wólki Kozodawskiej. Działki były tanie i dzięki temu stworzyła się niewielka kolonia tramwajarzy w tej okolicy. Matuszewscy kupili działkę, która miała wejście od ul. Pod Bateriami i od ul. 11 Listopada. Postawili na działce drewniany domek. Najbliższymi sąsiadami byli państwo Chełmońscy, Gliczarowie, Szymalowie i Piotrowscy.

Postanowiłam przyjrzeć się temu sąsiedztwu, a szczególnie zainteresowałam się Chełmońskimi. Tym bardziej urosła moja ciekawość, że znałam też fascynująca historię małżeństwa, sąsiadów Chełmońskich, tych z naprzeciwka. Byłam pewna ciekawych zdarzeń, bo już trochę o tej okolicy wiedziałam. Wspomnę tylko, że ci sąsiedzi, to było małżeństwo co brało ślub na wieży Eiffela. Długą drogę dziennikarską przeszłam i kilka lat mi zajęła ta droga do Zalesinka. Bo od ul. Bema i Ksawciów, do ul. Pod Bateriami do Matuszewskich, z łącznikiem Symplicjuszem co wszystko połączył w całość. Wkrótce napisze o Chełmońskich i kto u nich mieszkał. Byłam zaskoczona. Najpierw przedstawię zdjęcia ilustrujące życie Ksawciów.  CDN 

Fragment z książki telefonicznej, centrala piaseczyńska fot: zbiory autorki

 

Przeczytaj również:

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Regionalny. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Link do Polityki prywatności: LINK

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama