Z opowieści pana Symplicjusza dowiaduję się, że jego dziadek Matuszewski był przed wojną tramwajarzem i w 1932 r. firma Warszawskie Tramwaje Miejskie umożliwiła zakup działek w czasie parcelacji Gołkowa i Wólki Kozodawskiej. Działki były tanie i dzięki temu stworzyła się niewielka kolonia tramwajarzy w tej okolicy. Matuszewscy kupili działkę, która miała wejście od ul. Pod Bateriami i od ul. 11 Listopada. Postawili na działce drewniany domek. Bliskimi sąsiadami byli państwo Chełmońscy.
Mieczysław Chełmoński, urzędnik
Znam dobrze dom państwa Chełmońskich z dwóch powodów. Pierwszy to ten, że często przejeżdżam ul. 11 Listopada i przez chwilę zatrzymuję się przed niepozornym, ale ciekawym architektonicznie domem, dziś jak w bajce o Śpiącej Królewnie, obrośniętym dzikim winem i budzącym ciekawość przechodniów. Drugi powód mojego zainteresowania jest ten, że w książkach telefonicznych z lat 40. i 50. pod adresem Gołków, ul. 11 Listopada 36, czyli na granicy Zalesinka i Gołkowa Letnisko figuruje abonent Mieczysław Chełmoński. Co więcej? Jasno jest napisane, że Chełmoński był urzędnikiem. To mnie zainspirowało do poszukiwania urzędnika Chełmońskiego w historii międzywojnia. Na trop jego działań naprowadził mnie oczywiście Symplicjusz, twierdząc, że Mieczysław pracował w przedwojennym przemyśle tytoniowym i był urzędnikiem wysokiego szczebla. Odnalazłam okruchy wspomnień o urzędniku Chełmońskim. Swoją karierę urzędniczą rozpoczął zapewne po kursach handlowych. W roku 1908/9 był wśród 17 młodych ludzi uczących się w tychże kursach i na koniec zdających egzamin przed komisją złożona z przedstawicieli świata handlowego. Na kurs przyjmowano osoby po szkole średniej albo na mocy zdanego egzaminu. Druga ciekawa informacja o Mieczysławie Chełmońskim dotyczy Polskiego Monopolu Tytoniowego w Warszawie. Otóż chodzi o to, że zmarł zastępca dyrektora i należało wyznaczyć osoby, które zostaną uprawnione do składania podpisów i tak:
„Udzielono prawa podpisu pism i zobowiązań dyrekcji naczelnikowi wydziału Konstantemu Abramowiczowi wspólnie z naczelnikiem rachuby, a kierownictwo rachuby powierzono Mieczysławowi Chełmońskiemu.”
Do Chełmońskiego należało też zlecanie wypłat i samodzielne sporządzanie pism. Polski Monopol Tytoniowy powstał w 1922 r. i celem jego było objęcie przez jeden podmiot gospodarczy produkcji i dystrybucji (i innych działów) wyrobów tytoniowych w Polsce, był jednostką organizacyjną Skarbu Państwa. Mieczysława Chełmońskiego nazywano w Zalesinku dyrektorem, był eleganckim panem jeżdżącym samochodem, a posiadanie auta było dość sporadyczne w czasach przedwojennych.
Dom urzędnika Chełmońskiego
Czy dom przy ul. 11 Listopada był domem letnim, czyli rodzina zjeżdżała się tu tylko na lato i w czasie wypoczynku niedzielnego? Nie wiem. Przypuszczam, że Chełmońscy do wybuchu wojny mieli też mieszkanie w Warszawie.
Czas wojny w opisywanych tu okolicach był raczej spokojny, ale zdarzały się nagłe odwiedziny Niemców lub żandarmów z policji granatowej. Czasami dzwonili do bram i wtedy ci co nie chcieli się z nimi spotkać uciekali ogrodami przez specjalne przejścia z furtkami. Chodzi o to, że jedna osoba szła dość opieszale do głównej furtki zamkniętej na klucz, a ci co mieli zniknąć, znikali. Raz się zdarzyło, że była łapanka i Niemcy (jakaś dziwnie umundurowana jednostka) przeskakiwali bardzo sprawnie przez ogrodzenia, nie czekając na otwarcie furtek i przeczesywali ogrody i domy. Było groźnie.
Dom Chełmońskich w czasie wojny był tajemniczy w odczuciu sąsiadów. Sądzę, że było to spowodowane tym, że mógł się ktoś tam ukrywać, ale nie ma na to dowodów. Na pewno po wojnie ukrywała się tu, na pięterku rodzina Marka Walickiego, chłopaka z Platerówki, gdy ten uciekł z kolegą na zachód przekraczając nielegalnie granicę. Były szykany władzy komunistycznej i trzeba było na jakiś czas zejść im z oczu.
Zagadka rozwiązuje się, czyli jest odpowiedź na pytanie kim był tajemniczy malarz
Okolice Gołkowa i Zalesinka przed i po powstaniu warszawskim przyjęły Warszawiaków, których domy przestały istnieć. Czy tak się stało w przypadku lokatora domu Chełmońskich? Niestety nie wiem od kiedy zamieszkał przy ul. 11 Listopada 36.
Symplicjusz pamięta wysokiego, szczupłego mężczyznę, który mimo że miał podeszły wiek, czyli około 90. lat poruszał się sprawnie i zajmował się malowaniem obrazów i szkicowaniem portretów. Tym malarzem był Ignacy Wróblewski żyjący w latach 1858 – 1953. Znakomity malarz portrecista, grafik współpracujący z czasopismami - Tygodnikiem Illustrowanym i Biesiadą Literacką. Wróblewski wystawiał swoje prace w Zachęcie. Należał do Związku Polskich Artystów Plastyków. Zachowało się wiele jego prac olejnych, rysunków i grafik w technice akwaforty. Jego szkice drewnianych dworów są fascynujące. Dziś możemy jego prace zobaczyć w Muzeum Narodowym w Warszawie i Muzeum Historycznym w Bielsku Białej.
Już po jego śmierci w 1953 r. pani Chełmońska podarowała Matuszewskim dwie akwarele Ignacego Wróblewskiego, które są do dziś, przetrwały dziesięciolecia w prywatnym mieszkaniu. Mnie szczególnie zainteresowały portrety rysowane przez mistrza, bo zdradzają jego znakomity warsztat.
Na tym zakończę moją opowieść o Zalesinku. Nie mam pewności, gdzie się kończył Zalesinek a gdzie zaczynał Gołków, dziś tu jest obszar Piaseczna.
Serdeczne podziękowania dla Krystyny i Symplicjusza Furmańskich za niezwykle fascynujące opowieść i wspólne odkrywanie tajemnic Zalesinka i Gołkowa.
Napisz komentarz
Komentarze