Reklama

Budować nie ma komu

Budować nie ma komu

Brak ofert albo zdecydowanie zbyt wysokie to ostatnio zmora samorządów. Sezon mija, a niektóre inwestycje nawet nie wystartowały.

 

Ostatnimi czasy popyt na realizację inwestycji budowlanych (czy to budynki, czy drogi) zdecydowanie spadł. Zdarzają się przetargi, w których nie zostaje złożona ani jedna oferta. Bywają i takie z jedną, maksymalnie dwiema ofertami, które znacząco przekraczają kosztorys inwestorski dla danej inwestycji. Często zainteresowane przedsiębiorstwa chcą co najmniej dwa razy więcej pieniędzy niż warte jest zadanie. Dlaczego? Bo wiedzą, jak wygląda sytuacja na rynku firm budowlanych. A wygląda kiepsko. Przyznają to odpowiedzialni za inwestycje przedstawiciele samorządów, ale też właściciele firm budowlanych.

Praca szuka człowieka
– Mógłbym wykonać znacznie więcej zleceń w sezonie – przyznaje pan Karol, właściciel firmy budowlanej z Lesznowoli. – Tylko nie mam kim. Znalezienie solidnego fachowca graniczy z cudem – skarży się. Przyznaje, że dla firm to duży problem, bo jak się ma pewną markę i cieszy zaufaniem klientów nie można zejść poniżej pewnego poziomu, a w „budowlance” wbrew pozorom nie wystarczy siła mięśni, trzeba też myśleć i mieć pewne nabyte umiejętności.
– A ostatnio jak kogoś zatrudnię, to się okazuje, że muszę cały czas pilnować, co robi, a nie o to mi chodzi – zauważa. Przyznaje też, że jeszcze kilka lat temu stawał do przetargów organizowanych przez samorządy, ale teraz nie może sobie na to pozwolić, bo to konkretne umowy z konkretnymi terminami, a on nie ma pewności, że jego pracownik za chwilę nie zniknie.
– Bo mu ktoś pracę na zachodzie załatwi albo mu się „znudzi”, bo i tacy się zdarzają wśród młodych ludzi.
Problem mniejszych i większych firm budowlanych znajduje odzwierciedlenie w wynikach samorządowych przetargów. Problem nie jest nasz lokalny, bo dotyczy wielu rejonów Polski. Sezon budowlany w naszym kraju zbyt długi nie jest, więc dobre, godne zaufania firmy zwykle mają zapewnione zajęcie na sezon z dużym wyprzedzeniem. Znalezienie wykonawcy z „wolnymi mocami przerobowymi” w sierpniu jest już nieco trudne, o czym ostatnio przekonał się powiat szukający firmy, która przebuduje ul. Mirkowską w Konstancinie-Jeziornej czy Julianowską w Piasecznie.

Chętnych do nauki zawodu brak
O problemach z brakiem wykwalifikowanych pracowników mówi się ostatnimi laty sporo. Stąd między innymi próby przekonywania młodzieży do wybierania kształcenia zawodowego zamiast coraz powszechniejszej edukacji ogólnokształcącej. W naszym powiecie mamy zarówno szkołę zawodowa, jak i technikum kształcące między innymi na kierunkach związanych z budownictwem – obie szkoły należą do Zespół Szkół Zawodowych im. Marszałka F. Bielińskiego w Górze Kalwarii. Jak wygląda nabór na kierunki związane z budownictwem? Do Technikum zgłosiło się w tym roku 19 kandydatów. Do zawodówki żaden. A z tych kilkunastu czy więcej szkołę zwykle kończy zaledwie kilku.
– To przecież dobry kierunek kształcenia, bo praca zawsze po nim będzie – zauważa Ksawery Gut. – Młodzieży się chyba wydaje, że to wyłącznie praca przy tzw. „łopacie”, co nie jest prawdą. Ja sam jestem absolwentem tej szkoły – dodaje Gut.


Podziel się
Oceń

Napisz komentarz

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu Przegląd Piaseczyński. MIKAWAS Sp. z o.o. z siedzibą w Piasecznie przy ul. Jana Pawła II 29A, jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.

Komentarze

Reklama
Reklama
Reklama