Na łące koło Zalesia Górnego zabito dziesiątki tysięcy pszczół. Ktoś przewrócił ule. Po co? Trudno powiedzieć.
Z Tomaszem Domańskim, właścicielem zniszczonej pasieki oraz prezesem Koła Pszczelarzy w Piasecznie, rozmawiałam w kwietniu br. (PP nr 144). Opowiadał nam wtedy, że zimy nie przeżyło w niektórych pasiekach naszego powiatu od 50% do 90% pszczelich rodzin. Opowiadał, że pszczoły zabija warroza (pszczeli kleszcz), pestycydy, głód pożytkowy, czy my sami, kosząc w południe kwitnącą trawę.
W ostatni weekend, w nocy, to jednak człowiek zabił pszczoły Domańskiego. Od 4 lat posiada on pasiekę na łące koło Zalesia Górnego.
– Dziś w nocy ktoś poprzewracał mi ule, zabijając dziesiątki tysięcy pszczół – napisał Tomasz Domański na Facebooku. – Dzięki szybkiej reakcji właścicieli łąki i okolicznych mieszkańców chyba uratuję większość rodzin...
Trudno powiedzieć czy zrobił to ktoś w akcie wandalizmu. Tomasz Domański odrzuca pomysł, że to konkurencja. Nie sposób wyobrazić sobie, żeby pszczelarz zabił pszczoły. Z pewnością nie był to też wiatr. Po pierwsze ta noc nie była wietrzna, po drugie ule były bardzo ciężkie i przetrwały bez szwanku ostatnie wichury. Czy był to więc głupi wybryk ze strasznymi konsekwencjami? I co się stało z wandalem? Pszczoły musiały się przecież bronić.
Pszczół jest coraz mniej, a bez nich zginiemy. Zabijanie ich jest efektem kompletnego braku wyobraźni.
Napisz komentarz
Komentarze