Rafał skatował Ewę, będąc na warunkowym zwolnieniu. Prokurator: izolacja Rafała nie jest potrzebna. Policja przyznała Ewie ochronę.
O sprawie Ewy pisaliśmy dokładnie 3 tygodnie temu. 22 września, Rafał S. wraz z kolegą skatowali Ewę.
– Czekał na mnie, jak wracałam z pracy. Poszłam z nim do domu, kazał mi pić alkohol – mówi Ewa. – Ja z nim nie dyskutuję. Zobaczył smsa od mojego kolegi, co wyprowadziło go z równowagi. Kiedy mnie kopał, jego kolega K. krzyknął: uduś kurwę, bo tak się drze, że zaraz policje ktoś wezwie. Uciekłam.
Policja nie zatrzymała Rafała
Ewa wybiegła na ulicę. Pomogli jej przechodnie, wezwali policję i karetkę. Ewa wskazała policji sprawcę, nikt jednak Rafała nie zatrzymał. Za to karetka odwiozła Ewę do szpitala.
– Trudno mi powiedzieć, co jest w protokole, wszystkie dokumenty ma prokurator – mówi nam Jarosław Sawicki, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. – Policjanci z komisariatu w Lesznowoli, wezwani do tej interwencji, twierdzą, że poszkodowana była nietrzeźwa, podobnie jak znajdujący się obok mężczyźni, i nie była w stanie wskazać sprawcy.
– Udało mi się uciec, wybiec z domu na ulicę, to kilkadziesiąt metrów, ale byłam tak pijana, że nie mogłam wskazać sprawcy? Wskazałam, powiedziałam, że to Rafał i go pokazałam, bo stał obok – twierdzi Ewa.
Ewa opublikowała na Facebooku zdjęcie Rafała i swojej skatowanej twarzy z informacją, że Rafał jest sprawcą. Post udostępniło ponad 4000 osób w całej Polsce. Następnego dnia złożyła zawiadomienie. Ponad tydzień późnej policjanci z wydziału kryminalnego KPP w Piasecznie zatrzymali Rafała S.
– 4 października 2017 r. zatrzymano Rafała S., któremu przedstawiono zarzuty kierowania gróźb pozbawienia życia wobec pokrzywdzonej (dwa zarzuty dotyczą 29 lipca i 22 września 2017 r.) oraz spowodowania w dniu 22 września 2017 r. obrażeń ciała Ewy K., skutkujących rozstrojem zdrowia na okres poniżej 7 dni – mówi nam prokurator Łukasz Łapczyński Rzecznik Prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
Kilka dni później, koleżanka Ewy widziała Rafała na ulicy. Ewa zadzwoniła na komendę, oficer dyżurny potwierdził, że go wypuścili. W mieszkaniu Ewy natychmiast pojawiło się kilku znajomych żeby jej pilnować. To była sobota, nie udało się wtedy ustalić nic więcej. W poniedziałek rano, kiedy Ewa poszła na komendę, dowiedziała się, że Rafał dostał dozór policji i nakaz stawiania się na komendzie 3 razy w tygodniu. Oprócz tego prokurator zakazał Rafałowi kontaktowania się z pokrzywdzoną oraz zbliżania się do niej na odległość mniejszą niż 100 m.
– On ją skatował będąc na warunkowym zwolnieniu i ma się przestraszyć dozoru? – mówi nam pracownica MGOPS.
Prokurator nie aresztował Rafała
– W ocenie prokuratora, dla zabezpieczenia prawidłowego toku postępowania oraz dóbr pokrzywdzonej, wystarczające było zastosowanie nieizolacyjnego środka zapobiegawczego w postaci dozoru policji, połączonego z zakazem kontaktowania się z pokrzywdzoną i zakazem zbliżania się do niej – informuje prok. Łapczyński.
Policja także wnioskowała o dozór. Czemu nie o areszt?
MGOPS zawnioskował o ochronę Ewy. Właściwy Komendant policji ma 14 dni na rozpatrzenie wniosku. Ustawa o ochronie i pomocy dla pokrzywdzonego i świadka, mówi jednak, że w szczególnie uzasadnionych przypadkach po złożeniu wniosku, można stosować środki ochrony i pomocy do czasu jego rozpatrzenia. Takie środki policja zastosowała, bo widocznie uznała, że przypadek jest szczególnie uzasadniony. Czemu więc nie wnioskowała o areszt? I czemu prokurator uznał, że to wystarczający środek?
W międzyczasie, 26 września Sąd Rejonowy w Piasecznie odwiesił Rafałowi S. wyrok 2 lat pozbawienia wolności za znęcanie się nad matką i siostrą. 6 listopada ma się stawić w celu odbycia kary w zakładzie karnym. Policja o tym nie wie, ponieważ procedury nie nakazują sądowi informowania policji o wyrokach. Dowie się, jeżeli Rafał S. nie stawi się w wyznaczonym dniu w zakładzie. Wtedy znowu zacznie go szukać.
Ewa ma przyznanego asystenta rodziny listopada 2016 r. Po ostatnich wydarzeniach podjęła terapię, o co zabiegał MGOPS. W maju została rozdzielona z synem, głównie z powodu przemocy, której doświadczał.
– Jeżeli partner bije matkę dziecka, które jest w tym czasie w domu, uznaje się, że także dziecko jest ofiarą przemocy, nawet jeżeli nikt go nie tknął – tłumaczą pracownicy MGOPS.
Chociaż Rafał nie jest już partnerem Ewy, przemoc nie skończyła się. Jeżeli sytuacja wymaga udzielenia Ewie ochrony policji, trudno oczekiwać od sądu, żeby „zwrócił” jej teraz dziecko. Ewa spotyka się z synem, który decyzją sądu przebywa u jej bliskiej rodziny.
MGOPS o decyzji prokuratora dowiedział się od nas.
– Tak, to utrudnia nam pracę. Można o Ewie powiedzieć, że jest współuzależniona. Żeby takie kobiety zdecydowały się mówić, odeszły od swojego oprawcy i zgodziły się na terapię, my musimy wykonać naprawdę dużo pracy. Policja i prokurator pokazali na piśmie, że oprawca jest bezkarny – mówi nam pracownica MGOPS. – Z naszego punktu widzenia Ewa dobrze zrobiła, publikując ten post na Facebooku. Nie, ani prokurator, ani policja nigdy nas nie pytali o Ewę.
Rafał S. stawia się na komendzie od ostatniego poniedziałku, czyli przez ponad tydzień od decyzji o zastosowaniu dozoru, nie do końca było wiadomo, co się z nim dzieje.
Napisz komentarz
Komentarze