W ramach kampanii Bezpieczny Przejazd – „Szlaban na ryzyko!” we wtorek na przejeździe w Zalesiu Górnym kolejarze prowadzili kampanię informacyjną. Dlaczego akurat w Zalesiu? To tu w ostatnim czasie w dość spektakularny sposób utknęło co najmniej dwóch kierowców.
Kolejarze rozdawali kierowcom ulotki, rozmawiali z nimi i instruowali ich.
Wyłączając ekstremalnie rzadkie sytuacje, w których samochód nagle nam zgaśnie na przejeździe, trzeba się bardzo postarać, żeby utknąć między rogatkami. Kiedy nadjeżdża pociąg, najpierw zapalają się czerwone światła i rozlega się sygnał dźwiękowy, wtedy kierowca powinien się zatrzymać. Następnie zamykają się rogatki. Jeżeli kierowca nie wie, że miał się zatrzymać przed czerwonymi światłami i wjedzie na tory, to najpierw zamknie się rogatka wjazdowa, a dopiero potem wyjazdowa. Dzięki temu kierowca, który się zagapił i wjechał, a za nim zamknął się szlaban, ma jeszcze czas wyjechać.
Lepiej wyłamać rogatkę niż zginąć
Jak więc to możliwe, że kierowca zostaje zamknięty między szlabanami? Kiedy jego szlaban się zamknął, zmienił pas (wyjazdowa rogatka dla samochodów jadących z przeciwnego kierunku jest jeszcze otwarta), wjechał, ale nie zdążył zjechać, bo zamknęła się już jego wyjazdowa rogatka. W dodatku potem stoi i czeka nie wiadomo na co. Na szczęście pociąg w tych dwóch przypadkach w Zalesiu nie zahaczył samochodu.
– Rogatki są tak skonstruowane, że samochód bez problemu może je wyłamać, bezpiecznik, który tam się znajduje kosztuje ok. 300 zł – mówi nam Karol Jakubowski, rzecznik prasowy PKP PLK S.A.
Oczywiście PKP PLK będzie chciało nas obciążyć kosztem naprawy, ale lepiej zapłacić, niż zginąć.
Nie ma również powodu aby uciekać i udawać, że to nie my wyłamaliśmy rogatkę.
– Na przejazdach kolejowo-drogowych coraz mniej osób łamiących przepisy może zachować anonimowość. Nagrania z monitoringu pokazujące m.in. uszkodzenia urządzeń zapewniających bezpieczeństwo i nieprzestrzeganie przepisów ruchu drogowego trafiają do policji, która ustala sprawców. W 2017 r. było 977 wniosków w sprawie ukarania nieostrożnych kierowców - powiedział Włodzimierz Kiełczyński, dyrektor Biura Bezpieczeństwa w PKP Polskich Liniach Kolejowych S.A.
30 osób rocznie ginie na przejazdach
Jak pokazały zeszłoroczne wydarzenia na przejeździe w Zalesiu PKP nie potrzebuje nawet kamer. Wystarczą inni kierowcy, którzy zrobili zdjęcia zablokowanego między rogatkami samochodu, dzięki czemu policja mogła odnaleźć kierowcę. Odnalazła i ukarała.
Omijanie rogatek, wjeżdżanie pod opadające rogatki czy ignorowanie znaku STOP może się jednak skończyć gorzej niż mandatem czy grzywną.
– W 2017 roku 99% wypadków na przejazdach kolejowo-drogowych było spowodowanych zlekceważeniem zasad ruchu drogowego przez kierowców. Łącznie doszło do 183 zdarzeń z udziałem pojazdów na przejazdach kolejowo-drogowych. Zginęło w nich 29 osób (w 2016 r. – 30) – informuje PKP PLK S.A.
Napisz komentarz
Komentarze