Jedyny patrol w powiecie musiał pilnować martwego dzika. Powiat podpisał z firmą utylizacyjną umowę, w której ta ma aż 12 godzin na reakcję.
Poniedziałek, godzina 21. Na drodze powiatowej w Łbiskach stoi na sygnałach patrol policji i patrol interwencyjny Fundacji Animal Rescue Polska. Przed nimi leży martwy dzik.
– Zatrzymaliśmy się, ale powiat nie chciał podpisać umowy gdzie dawaliśmy czas reakcji 1h, włączając w to zabezpieczenie miejsca zdarzenia, dezynfekcje i przekazanie do utylizacji. W zasadzie więc nie powinniśmy tutaj nic robić, mają od tego firmę. Gdzie ta firma? Powiedzieli, że przyjadą rano. Mają w umowie 12 godzin na reakcję – mówi nam Dawid Fabjański, prezes Fundacji Animal Rescue Poland.
Jest -13 stopni Celsjusza, a to dopiero godzina 21. Pytamy policję czy oni nie mogą zrobić czegoś z tym dzikiem.
– Nie możemy go ruszyć. Musimy zabezpieczać miejsce zdarzenia, dopóki go ktoś nie usunie z drogi – mówi nam na miejscu funkcjonariusz policji.
Potwierdza nam, że to jest jedyny patrol drogówki na cały powiat. Oczywiście, że mogą odjechać, ale jeżeli ktoś najedzie na tego dzika i coś się stanie, to funkcjonariusze będą mieli co najmniej kłopoty.
– Takiego absurdu nie powstydziłby się Bareja. Mamy jeden patrol drogówki. W Tarczynie doszło do kolizji, ale oni pilnują martwego dzika. Tam kolizja już się stała, jeśli stąd odjadą, do kolizji może dojść tutaj. Dzika ruszyć nie mogą. Firma przyjedzie rano, bo na to jej pozwala powiat – mówi nam Fabjański.
To niestety nie koniec absurdów.
– Angażujemy wojsko, myśliwych, lekarzy weterynarii, urzędników, żeby szukać po krzakach martwych dzików, bo mamy ASF. Tu leży dzik i nie trzeba go szukać, ale nikt go nie chce sprzątnąć. My go przesuniemy na pobocze. Przecież ten jedyny patrol drogówki nie będzie tu sterczał całą noc – mówi Fabjański.
Przesunięcie martwego zwierzęcia na pobocze to żadne rozwiązanie. Dziki to kanibale. Podczas naszej rozmowy w pobliżu przeszła wataha dzików, która już wyczuła padlinę na drodze. Kiedy Fundacja go przeciągnęła na pobocze, a policja odjechała, możemy założyć, że dziki skosztowały swojego brata. Jeżeli był zarażony ASF, one też się zarażą. Powiatowy Lekarz Weterynarii pobrał próbki, więc dowiemy się prawdy, ale dopiero po fakcie.
Czy gdyby Fundacja Animal Rescue Polska nie pojawiła się na miejscu i nie przeciągnęła dzika na pobocze, jedyny patrol drogówki w powiecie musiałby stać tam do rana?
Napisz komentarz
Komentarze