Miał być lepszy standard, ale nie ma chętnych. Chyba że za dużo wyższą kwotę niż na L-ki przeznaczono.
O tym przetargu pisaliśmy pod koniec listopada.
Ponieważ Zarząd Transportu Miejskiego określił prawie pięcioletni - od wiosny br do końca listopada 2022 r. – termin realizacji zamówienia, istniała szansa, że zgłosi się wielu chętnych. Podpisanie umowy na prawie 5 lat dawałoby szansę na amortyzację poniesionych kosztów, np. kupna lepszego taboru.
Nie jest bowiem dla żadnego pasażera tajemnicą, że tabor L-ek odbiega standardem od miejskich autobusów ZTM. Wiele z autobusów oznaczonych „L” nie jest nawet częściowo niskopodłogowa, wiele z nich jest natomiast mocno zużytych.
Dlatego ZTM w przetargu określił parametry techniczne autobusów. Nasze przyszłe L-ki m.in. miały być co najmniej częściowo niskopodłogowe, w miarę nowe, czyli wyprodukowane po 2011 r., diesle, ale spełniające normy EURO V (EURO IV punktowane) oraz oczywiście niebieskie, zgodne z obowiązującym od niedawna schematem barw ZTM Warszawa dla pojazdów linii typu L.
ZTM zamierzał przeznaczyć ponad 26,5 mln zł na L-ki łączące gminę Piaseczno z Warszawą. Jednak jedyna oferta, która wpłynęła (firma POLONUS) opiewała na prawie 37 mln zł. W dodatku spełniała raczej te minimalne wymogi.
W ofercie znalazły się autobusy Iveco, holenderskiego VDL i ukraińskiego ZAZ, wszystkie wyprodukowane w 2011 r., żaden całkowicie niskopodłogowy. Wszystkie natomiast byłyby klimatyzowane, chociaż żaden nie byłby wyposażony w zewnętrzne wyświetlacze. Ukraińskie ZAZ-y natomiast spełniałyby normę emisji spalin EURO VI.
Z powodu wyższej niż planowana kwoty ZTM unieważnił przetarg.
– W związku z faktem, iż zamawiający nie ma możliwości zwiększenia kwoty przeznaczonej na sfinansowanie zamówienia, konieczne stało się unieważnienie postępowania – mówi nam Igor Krajnow, rzecznik prasowy ZTM. – Ogłosimy ponowny przetarg i liczymy, że tym razem uda nam się go rozstrzygnąć. O kwocie przeznaczonej na realizację zamówienia nie możemy mówić przed otwarciem ofert. Umowa Stalko już wygasła. Zgodnie z prawem robimy "przedłużki", czyli zlecamy teraz usługi z wolnej ręki do momentu rozstrzygnięcia przetargu.
Napisz komentarz
Komentarze