W poniedziałkowy wieczór redakcja TVN Uwaga nagrała program o sytuacji państwa Piędzio, którą opisujemy od wakacji. Czy to przyspieszy egzekwowanie praw Piędziów?
Po naszym ostatnim artykule „Prokuratura bada sprawę Piędziów” (wydanie nr 183 z 14 lutego br.), redakcja TVN Uwaga zainteresowała się sytuacją starszego rodzeństwa. Kiedy twórcy programu poznali fakty, uznali, że nakręcą program na żywo. Program poprowadził Ryszard Cebula, a wśród zaproszonych gości znalazł się m.in. Piotr Ikonowicz.
„Palcem nie ruszyli”
Państwo Piędzio mieszkają w domu w Baniosze od czasów II wojny światowej, od dzieciństwa. Pani Anna urodziła się zresztą w tym budynku. Ich ojciec, Andrzej Piędzio, był pracownikiem spółdzielni Grupa Techniczna, która do 2002 r. była właścicielem tego domu oraz hektarowej działki, na której znajduje się jeszcze jedna piękna przedwojenna willa.
W 2002 r. od Grupy Technicznej, państwo D. kupili całą nieruchomość. W akcie notarialnym zobowiązali się, że państwo Piędzio będą mogli żyć w tym domu do końca życia. Wiedzieli także, w jakim stanie kupują dom, ponieważ w akcie jest zapis, że dom nadaje się do kapitalnego remontu.
– Od kiedy stali się właścicielami nieruchomości palcem nie ruszyli. Czekaliśmy, kiedy będzie robiony ten kapitalny remont. Mówili, że jeszcze nie teraz – opowiedział pan Michał Piędzio w reportażu TVN Uwaga.
Państwo D. stoją natomiast na stanowisku, że Piędziowie podpisali z nimi umowę, w której zobowiązali się do remontów. Problem w tym (choć nie tylko w tym), że umowa została podpisana kilka dni przed aktem notarialnym, a więc kiedy D. nie byli nawet właścicielami nieruchomości. Adwokat Michał Rosa uznał więc, że umowa jest nieważna. W poniedziałek potwierdzili to także goście TVN Uwaga, w tym adwokat Piotr Kaszewiak i Piotr Ikonowicz.
Ostatecznym aktem własności jest natomiast akt notarialny, który nie wskazuje, aby Piędziowie musieli wykonywać remonty, ale daje im prawo dożywocia.
Państwo D. nie chcieli się wypowiedzieć dla Uwagi.
Akt notarialny został podpisany 16 lat temu. Wtedy budynek nadawał się do kapitalnego remontu, dzisiaj niestety jest w o wiele gorszym stanie. Przez 10 lat państwo Piędzio byli nawet zmuszeni wchodzić do domu przez okno.
– Jestem rozgoryczony. Ta sytuacja pokazuje, jak można gardzić drugim człowiekiem, bo dla nich celem nie jest zapewnienie realizacji umowy dożywocia. Ich celem jest, żeby tych ludzi stamtąd wyrzucić – dodaje w TVN Uwaga mec. Michał Rosa.
Wchodząc do środka nie trudno wyobrazić sobie, że warunki, w których mieszkają państwo Piędzio, zagrażają ich zdrowiu.
Pani Anna w zeszły piątek, już po nagraniu programu w domu Piędziów, trafiła do szpitala z podejrzeniem ostrego zapalenia płuc. Jak mówi Michał Piędzio, wciąż nie ma ostatecznej diagnozy i nie wiadomo kiedy wróci do domu. W poniedziałek, czyli w dniu nagrania programu na żywo, pani Annie w szpitalu przetaczano krew.
Prokurator prowadzi śledztwo w sprawie narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu oraz w sprawie znęcania się fizycznego i psychicznego, które niedługo powinno się zakończyć.
O tej historii nikt by się nie dowiedział, gdyby nie Inga Lechowska z Animal Rescue Polska, która „przystanęła” i zobaczyła ogromną tragedię tych ludzi. Dlaczego nikt wcześniej jej nie zobaczył? W poniedziałek podczas nagrania okazało się, że pana Michała i panią Anię wspiera cała wieś. Jak to się stało, że tylu ludzi patrzyło na coś, a nie widziało?
– Pan Michał nigdy się nie żalił, mówił że jest w porządku – mówiła nam jedna z sąsiadek państwa Piędzio.
Napisz komentarz
Komentarze