Bardzo proszę, by nikt nie wciskał nam, Polakom, że słaba frekwencja podczas wyborów prezydenckich jest naszą winą.
Niestety, spychanie odpowiedzialności na nas stało się powszechne i nikt tego już nie widzi, ani nie analizuje. Ba, tę krzywdzącą bzdurę powielają nawet niektórzy tzw. społeczni dziennikarze. „A może trzeba wzmocnić zajęcia z wychowania obywatelskiego” – z naiwną troską spytała redaktorka radiowej Trójki dzień po I turze wyborów, mając na myśli nasze „niedojrzałe” do demokracji społeczeństwo. Pytanie dobre, zły kierunek. Trzeba skierować je w inną stronę i zadać je po prostu politykom. To ich czas zmusić do odrobienia lekcji z wychowania obywatelskiego. To politycy wszystkich ugrupowań ponoszą odpowiedzialność za niską frekwencję. Nikt inny!
Uświadommy sobie wreszcie: jeśli ktokolwiek psuje nasze państwo, to na pewno nie są to obywatele. Kto zatem bardziej dojrzał do tworzenia społeczeństwa obywatelskiego? Czy w ogóle wolne wybory traktowane są jako naturalny składnik demokracji? Co kto wie na ten temat? Tak z ręką na sercu? Niewiele osób. Para idzie w inną stronę – w przejęcie stołków. A nas bezwzględnie wykorzystuje się do tego: w kampanii wyborczej gra się na czułych instrumentach społecznych – takich jak – emigracja młodych. Ile się już wszyscy naspierali i nakrzyczeli na ten temat. I co? Są efekty? A czy ktoś się poważnie zmartwił o pracę dla pokolenia 50+? A czy jakiś polityk wziął na siebie odpowiedzialność za jakiekolwiek obietnice – te spełnione i niespełnione? Na palcach ręki zliczyć. Jaka może być reakcja? Ludzie machają ręką i nie idą na wybory – przecież będzie tak samo.
Czy jakiś polityk komuś naprawdę współczuł, że nie może się dostać do lekarza, że wszyscy go opuścili w biedzie i samotności, że dzieci nie mają równych szans? Nie, bo polityk nie ma uczuć – ma w głowie jedno: władza, władza… i jak mantrę powtarza to przed zaśnięciem.
Politycy nie mają uczuć. Czy ktoś im amputował empatię? Takie niestety robicie wrażenie. Oschłych, spiętych i oddalonych lata świetlne od ludzkich kłopotów codzienności.
Może są wśród was wyjątki. Ale, niestety – my ich nie widzimy, nie widzimy tych dobrych ludzi, którzy codziennie pochylają się nad sprawami innych. Giną w zalewie brutalnych słów i czynów silnych polityków, którzy przebijają się za wszelką cenę do naszej świadomości.
Czas, drodzy politycy, wyrzucić szabelki i stępić zęby, którymi odgryzacie sobie żyły w różnych telewizjach podczas pseudodyskusji. My na to patrzymy. My to widzimy. Dość. Mamy dość. Wyjdźcie ze swoich wypasionych fur i pogadajcie z ludźmi. Z prasą przecież nie chcecie rozmawiać. Pozwalacie tylko na to wtedy, gdy macie interes do załatwienia. A kiedy dziennikarz, który jest łącznikiem między wami a narodem, chce was przycisnąć do muru, opędzacie się od niego jak od tłustej muchy. Mamy dość tego, że nie wypełniacie swoich obowiązków informowania nas z rzetelnością i uczciwością o różnych newralgicznych sprawach. Nie jesteśmy naiwni. Łakniemy trochę więcej ludzkiej przyzwoitości. Jeśli jej oddech poczujemy, to do wyborów chodzić będziemy masowo. Bo nam nie amputowano ani inteligencji społecznej, ani wrażliwości.
Oda Maxima
Napisz komentarz
Komentarze