Lato jeszcze się nie rozpoczęło na dobre, a już w powiecie doszło do pierwszego utonięcia. To może być szczególnie tragiczny sezon nad wodą. Miejsc strzeżonych nie przybyło, a dzikie kąpieliska są wyjątkowo niebezpieczne.
W Chynowie w prywatnym stawie utonął obywatel Ukrainy. To pierwsza ofiara tego lata. Tymczasem poza basenem w Zalesiu Górnym nie ma u nas legalnych kąpielisk. Co nie oznacza, że ludzie, zwłaszcza dzieci i młodzież, nie będą z kąpieli korzystać. Na forach internetowych można przeczytać, że amatorzy wypoczynku nad wodą z naszego regionu najczęściej wybierają stawy w Zalesiu Górnym (mimo sąsiedztwa basenu), Wisłę w okolicach Góry Kalwarii (na południe od mostu i w okolicach Gassów) oraz stawy przy Górkach Szymona. Niektórzy pluskają się także w Jeziorce.
– Kąpiel w tych miejscach może być bardzo groźna – mówi Wojciech Kochański, instruktor WOPR. – Zwłaszcza Wisła może być groźna. W tym roku oberwał się tam znaczny fragment brzegu wraz z drzewami. To wszystko osiadło na dnie, można się np. zaplątać w ukryte gałęzie. Oczywiście do tego dochodzą prądy i wiry, które powstają wokół przeszkód wodnych.
Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe patroluje co prawda Wisłę, ale ratownicy nie mogą być wszędzie, zwłaszcza, że odcinek rzeki jest dość długi, a w upalne dni na brzegu wypoczywają tysiące ludzi.
Teoretycznie bezpieczniej jest na stawach, z reguły dość płytkich. Poczucie bezpieczeństwa może tu jednak być zwodnicze.
– Interweniowaliśmy ostatnio w przypadku kobiety, która zaczęła się topić w stawie w Zalesiu – mówi Wojciech Kochański. – Wszystko wydawało się być pod kontrolą – kobieta płynęła na wake’u, przewróciła się i wpadła do wody. Oczywiście była w kapoku, nic nie budziło zastrzeżeń, ale okazało się, że przymocowana do nóg deska wyciągnęła ją nad wodę, a ona nie mogła wystawić głowy nad powierzchnię. Zaczęła się krztusić i wpadła w panikę. Musieliśmy interweniować.
Interwencja była możliwa tylko dlatego, że właśnie w tym czasie w Ośrodku Wisła w Zalesiu odbywał się egzamin praktyczny dla ratowników WOPR. Na miejscu byli przeszkoleni ludzie i specjalistyczny sprzęt. To był jednak wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności. W Zalesiu, poza basenem, nie ma ratowników, bo teoretycznie nie wolno się tam kąpać, ratownik nie powinien więc być potrzebny.
W istocie więc kąpiel, a także korzystanie z kajaków, czy rowerów wodnych w miejscach niestrzeżonych odbywa się na odpowiedzialność kąpiących. O ile w wypadku kąpieli w niebezpiecznych miejscach w ogóle można mówić o odpowiedzialnym zachowaniu.
Napisz komentarz
Komentarze