Tworząc spis architektów działających na ternie Piaseczna w pierwszej połowie XX wieku, wnikliwy badacz historii miasta zauważy ciekawy związek między projektantem Starej Mleczarni, dworców kolejki grójeckiej i domów w dzielnicy letniskowej Piaseczna i Konstancina.
Trzej architekci: Konstanty Jakimowicz, Oskar Sosnowski i Zdzisław Kalinowski byli pierwszymi studentami nowo powstałego Instytutu Politechnicznego. Ciekawostką jest to, że byli przyjaciółmi w okresie studiów, razem działali w stowarzyszeniach studenckich, co potwierdzają pamiętniki i zdjęcia. Czytając historie warszawskiej uczelni natrafiałam po kolei na ich nazwiska, aż w końcu postanowiłam wnikliwi przyjrzeć się tym pierwszym rocznikom IP i genezie samej uczelni. Tym bardziej, że historię uczelni mogę zacząć od... cegły, kolejki grójeckiej i rodziny Bauerfeindów z Gołkowa, ponieważ gmach główny politechniki został wybudowany z cegły produkowanej w cegielni w Gołkowie należącej do rodziny Bauerfeindów.
Pierwsze wagony z cegłą jadą na budowę do Warszawy
O godzinie 10.38 w 1899 roku wyruszył pierwszy pociąg kolei Warszawa – Góra Kalwaria – Grójec do Gołkowa. Pociąg ten składał się z wagonów osobowych (letnich) i 18 wagonów towarowych i miał nr 43. Było to otwarcie stałej linii komunikacyjnej z Gołkowem.
Do Gołkowa tory kolei grójeckiej biegły nasypem, koło traktu, z prawej jego strony. Nasyp wzniesiony na terytorium wykupionym przez kolejkę. Tu, gdzie dziś jest stacja Wiadukt, pociąg wjeżdżał w las i mijał leśniczówkę dworską hrabiego Branickiego. Potem lasem zwanym Zalesiem, specjalnie fragmentami wyciętym, pociąg oddalał się skośnie od traktu i tory przecinały pola folwarku Wólka Kozudowska pana Domańskiego. Następnie wjeżdżał na włości gołkowskie, mijając okopy z prawej i lewej strony, aby w końcu wjechać w ogrody dworskie Bauerfeindów. Tu można było zobaczyć kilkudziesięciu pracowników uwijających się przy pracach ogrodowych i polowych. I w końcu cel podróży! Cegielnia! Przy cegielni brama triumfalna, ukwiecona, cała w girlandach, a przed nią komitet powitalny z panią Józefą Bauerfeindową na czele. Żona właściciela folwarku i cegielni przecina wstęgę i pociąg wjeżdża. Wagony towarowe zostają załadowane cegłą potrzebną do budowy gmachu głównego Instytutu Politechnicznego. Goście i pracownicy kolejki udają się wagonem osobowym do pobliskiego dworu na poczęstunek – uroczysty obiad wydany przez rodzinę Bauerfeindów na cześć pierwszego przejazdu kolejki w stronę Grójca. We wrześniu 1899 roku linia ta kończyła się w Gołkowie, do Grójca brakowało 18 wiorst.
Geneza powstania uczelni technicznej w Warszawie
W 1897 r., w czasie pobytu cara Mikołaja II w Warszawie sfery przemysłowo-handlowe i ziemiaństwo zebrały 1 milion rubli na cele użyteczności publicznej, i te pieniądze oddali carowi do jego dyspozycji; poddano jednocześnie myśl obrócenia powyższej sumy na założenie politechniki. Specjalna komisja z inicjatywy Sekcji Technicznej Towarzystwa Popierania Przemysłu i Handlu pod przewodnictwem inż. Kazimierza Obrębowicza opracowała memoriał uzasadniający potrzebę założenia Instytutu Politechnicznego, a delegacja w osobach Wł. Kiślańskiego, barona Leopolda Kronenberga i Franciszka Nowodworskiego doręczyła go ks. Imeretyńskiemu. Pomysł uzyskał aprobatę pod warunkiem uzbierania jeszcze kwoty 2 i pół miliona rubli przez społeczeństwo na kupno placu i budowę gmachów politechniki. Plac ofiarowało miasto. Bloch oddał bezpłatnie lokal po byłej fabryce tytoniu „Union" na tymczasowy lokal politechniki. Utworzono komitet budowy gmachów, do którego zaproszono, poza urzędnikami rosyjskimi, przedstawicieli społeczeństwa polskiego, oraz architektów akademika Szyllera i budowniczego Rogójskiego. W Petersburgu przyjęto przychylnie tę propozycję, uważając, że właśnie Instytut Politechniczny stanie się ośrodkiem rusyfikacji. Jakże ta uczelnia zawiodła pokładane w niej rosyjskie nadzieje.
No i zaczęła przybywać brać studencka, a wśród nich przyszli twórcy piaseczyńskich pereł architektury. Nie była to młodzież z bogatych domów, bo ci posyłali w większości swoich synów raczej za granicę. Zapisali się na uczelnię młodzi ludzie i walcząc o polską oświatę w krótkim czasie spowodowali, że stworzona jako uczelnia rosyjska z językiem wykładowym rosyjskim uczelnia stawa się bardziej polska niż rosyjska. Nie bez walki.
Kółko Artystyczne
W drugim roku nauki w Instytucie, wspominał architekt Konstanty Jakimowicz założyciel Kółka Artystycznego, okazało się, że jest duża potrzeba edukacji młodzieży w dziedzinach artystycznych. Szczególnie chodziło tu o samokształcenie w różnych dziedzinach sztuki, co mogło powodować rozwój uzdolnień i kultury artystycznej. Kółko organizowało wykłady ze sztuki (Niewiadomski), zebrania dyskusyjne (zamknięte w Kółku i dostępne dla ogółu studentów) ponadto referaty członków i osób zaproszonych (Porczyński, Niewiadomski, Dziekoński), wspólne zwiedzanie budowli i wystaw, konkursy wewnętrzne na prace graficzne: plakaty, druki, pieczątki itd. (Trojanowski, Piegutkowski, Trzciński), a później konkursy na zamówienia z zewnątrz, np. na wzory płytek terakotowych (Trzciński, Kossowski), znaczek „Pieśni" (Jakimowicz) czy projekt dworku (Sosnowski). Jakże inne niż obecnie było to studiowanie w tych czasach i jakże dojrzali byli wówczas młodzi ludzie. Jak ogromna była radość studiowania. We wspomnieniach architekt Jakimowicz napisze: „Z natury rzeczy, studenci wydziału budowlanego stanowili trzon organizacji. Oni poszerzali granice wykładów przez studjowanie zwłaszcza architektury polskiej i wprowadzali charakter polski do projektów urzędowych (Kalinowski, Jakimowicz, Trzciński)”. Patrzę na zdjęcie organizatorów Kółka Artystycznego, piękne, mądre oblicza, stoją w nieco nonszalanckich pozach a ich młodość i upór krzyczy z tego zdjęcia. To oni wymyślą później piaseczyńskie i konstancińskie wille, kościół w Jazgarzewie, budynki stacyjne kolejki grójeckiej i wilanowskiej. Przejeżdżając przez Wilanów, podróżny zachwyci się budynkiem dawnej stacji, bryłą o ciekawych proporcjach.
Napisz komentarz
Komentarze