Zakończyły się konsultacje społeczne dotyczące projektu rozwoju infrastruktury rowerowej w Konstancinie-Jeziornie. Plan jest ambitny i kosztowny. Jak jednak pokazuje niedawna burzliwa dyskusja wśród mieszkańców, ścieżki rowerowe to nie wszystko.
Zakończone właśnie konsultacje dotyczyły rozwiązań zawartych w przygotowanej przez gminę koncepcji przebiegu ścieżek rowerowych oraz standardu ich realizacji. Projekt zakłada docelowo powstanie kilkudziesięciu tras z podziałem na 3 kategorie: szlaki rowerowe, główne trasy komunikacyjne oraz trasy lokalne.
Szlaki rowerowe to liczące do kilkunastu kilometrów trasy turystyczne. Gmina przygotowała projekt 6 szlaków, w tym m.in. Wiślana Trasa Rowerowa, biegnąca wzdłuż rzeki od granicy z Warszawą do granicy z gminą Góra Kalwaria. Projektowane są także dwie trasy komunikacyjne, przebiegające przez całą gminę na osiach wschód – zachód oraz północ – południe. Mają służyć przede wszystkim ruchowi tranzytowemu, stąd ich przebieg ma zapewniać m.in. dogodne możliwości pozostawienia roweru i przesiadki do komunikacji publicznej. Trasy lokalne mają mieć również charakter komunikacyjny, jednak będą znacznie krótsze i obejmować głównie przebieg jednej ulicy. W koncepcji zawarto 32 trasy tego typu.
Szczegółowy opis projektu, wraz z estymowanymi kosztami, mogliśmy poznać podczas ubiegłotygodniowego spotkania informacyjnego. Obecni w ratuszu przedstawiciele projektanta opisali główne założenia planu.
Ambitny pomysł
Duże poruszenie wśród mieszkańców wywołała informacja o szacowanych kosztach projektu. Autorzy zakładają bowiem, że sama budowa rowerowej infrastruktury w gminie pochłonie ponad 46 milionów złotych. Dodając to tego wydatki związane z ewentualnym wykupem gruntów, zarządzaniem itd., realizacja całości inwestycji ma kosztować 54 mln zł netto. Podczas spotkania pojawiły się sugestie pozyskania na ten cel środków unijnych czy przeniesienia części kosztów na Mazowiecki Zarząd Dróg Wojewódzkich. Jednak nawet jeśli gminie udałoby się pozyskać środki zewnętrzne, taka inwestycja będzie potężnym obciążeniem dla gminnej kiesy. Pamiętajmy bowiem, że roczne dochody Konstancina nie przekraczają 200 mln zł. Wiadomo więc, że realizacja koncepcji – jeśli dojdzie do skutku – będzie musiała zostać rozłożona na kilka, czy nawet kilkanaście lat.
Czytaj także: Szczepienia mają przyspieszyć
Wśród zaprezentowanych w koncepcji pomysłów na szczególną uwagę zasługuje ten związany z drogą biegnącą wzdłuż wałów wiślanych. Projektant założył tu bowiem, obok wspomnianej wyżej Wiślanej Trasy Rowerowej, utworzenie również drogi rowerowej przebiegającej po samym wale. Pomysł stoi niejako w sprzeczności z niedawnymi planami burmistrza Kazimierza Jańczuka. Pod koniec 2019 r. bowiem włodarz zasugerował poszerzenie przywałowej drogi i zwiększenia na niej ruchu samochodowego. Inicjatywa miałaby na celu rozładowanie ruchu w centrum uzdrowiska. Pomysł jednak spotkał się ze sprzeciwem zarówno ze strony rowerzystów, jak i władz powiatu.
Rowerzyści kontra... rowerzyści
Przy okazji konsultacji wokół projektu wśród mieszkańców Konstancina rozwinęła się gorąca dyskusja na temat bezpieczeństwa rowerzystów i przestrzegania przez nich przepisów ruchu drogowego. Wiele osób zwracało uwagę na zachowanie cyklistów właśnie na trasie wzdłuż Wisły. Długa, prosta i asfaltowa droga zapewnia bowiem idealne warunki do bicia "życiówek", stąd często można tu spotkać profesjonalnych (czy też quasi-profesjonalnych) kolarzy, rozpędzających się nawet do 60 km/h. Z trasy korzystają jednak również osoby, dla których wycieczka rowerowa jest raczej rekreacją niż treningiem. Według tej grupy zachowanie "peletonistów" stanowi zagrożenie dla innych użytkowników drogi. – Dramat. Wyzywają matki z dziećmi na rowerach czy rolkach. Nie zwalniają wcale. Cały sezon boję się o dzieci. Jeździ ich tędy dziennie kilkadziesiąt – komentuje jedna z mieszkanek. – Mieszkam w Gassach. Czasem jeżdżę na rolkach. Rowerzyści wymuszają, zajmując pół jezdni. Czasem też jeżdżę rowerem. Ale to są hordy, które uważają się za jakiś przejaw wyższej formy życia. Ciężko z nimi wytrzymać – wtóruje kolejna internautka. W podobnym tonie wypowiada się wielu komentujących.
Z tej perspektywy utworzenie wzdłuż Wisły dwóch równoległych dróg rowerowych dostosowanych do różnych potrzeb użytkowników, rzeczywiście miałoby sens. Wiadomo jednak, że pomysł pozostaje w odległej perspektywie. Do tego czasu rowerzyści muszą dzielić się wspólną trasą. I szanować innych jej użytkowników.
Napisz komentarz
Komentarze