Niedawno w stawie przy Starej Papierni pojawiły się dość nietypowe konstrukcje. To pułapki do odławiania żółwi. Takie działania są konieczne, ponieważ żółw ozdobny, jako inwazyjny gatunek obcy, ma negatywny wpływ na ekosystem.
Pojawienie się pływających pułapek na konstancińskim stawie wywołało burzliwe dyskusje. Część mieszkańców stanęła w obronie żółwi, argumentując, że sadzawka jest ich domem i gady należy zostawić w spokoju.
Okazuje się jednak, że odłowienie żółwi ma na celu ochronę środowiska. Zamieszkujące konstanciński akwen zwierzęta to bowiem różne podgatunki żółwia ozdobnego – inwazyjnego gatunku obcego. Jego obecność w lokalnym ekosystemie jest zagrożeniem dla mieszkańców naturalnie występujących zarówno w stawie, jak i jego okolicach. Akcja odławiania żółwi to element działań koordynowanych przez Instytut Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk, który przeprowadza podobne operacje na terenie całego kraju w ramach projektu zleconego przez Generalną Dyrekcję Ochrony Środowiska.
Skąd się wzięły żółwie w stawie?
– Żółw ozdobny (reprezentowany przez trzy znane polskim akwarystom podgatunki: żółw czerwonolicy, żółw żółtolicy oraz żółw żółtobrzuchy) to gatunek zwierzęcia domowego, który podobnie jak psy także jest porzucany przez nieodpowiedzialnych opiekunów, którzy najczęściej nie chcieli się już dłużej nimi opiekować, znudzili się nimi itd. Żółwie akwariowe, podobnie jak inne zwierzęta domowe (np. psy, koty) zasługują na odpowiedzialną opiekę – tłumaczy Rafał Maciaszek, twórca inicjatywy Łowca Obcych, odpowiedzialny za akcję odławiania gadów na terenie Konstancina-Jeziorny.
Wspomniany żółw ozdobny naturalnie występuje w Ameryce Północnej i Środkowej. W Polsce pojawił się pod koniec lat 90., na skutek masowego wypuszczania "na wolność" przez osoby, które trzymały żółwie w domowych akwariach. Kupowane w sklepie zoologicznym gady, z reguły wielkości pięciozłotówki, szybko jednak przerastały oczekiwania opiekunów, w dość krótkim czasie osiągając duże rozmiary i stając się problemem. Nic więc dziwnego w tym, że wielu opiekunów było przekonanych o tym, że postępują właściwie wyrzucając zwierzęta do wiele większego stawu, w którym miałyby zdecydowanie więcej miejsca niż w zbyt małym akwarium. W ten sam sposób gady pojawiły się m.in. w Konstancinie. Warto zaznaczyć, że powyższy problem nie dotyczy jedynie żółwi. Wciąż powszechne jest kupowanie zwierząt pod presją chwili, bez wcześniejszego zapoznania się z ich potrzebami. Oznacza to, że przyszły opiekun żółwia akwariowego w pierwszej kolejności powinien wiedzieć, że żółw szybko osiągnie duże rozmiary i będzie wymagał odpowiednio dużego akwarium lub też prywatnego oczka wodnego uniemożliwiającego ucieczkę gadom. Zwierzęta to nie zabawki. Nie wolno ich porzucać kiedy się znudzą
– To oczko wodne jest dobrze znane nawet mieszkańcom Warszawy, którzy też potrafią tu przyjechać i wypuścić zwierzęta, którymi nie chcą się już dłużej opiekować – mówi Rafał Maciaszek.
Czytaj również: Gdzie zgłosić śmieci wyrzucane do lasu?
Dlaczego trzeba je odłowić?
Żółw ozdobny należy do inwazyjnych gatunków obcych, który z powodu swojej żarłoczności ma ogromny wpływ na ekosystemy wodne. W jego diecie znajdziemy m.in. płazy, ryby czy bezkręgowce wodne. Żółwie chętnie żywią się skrzekiem i ikrą, tym samym mocno redukując populację innych gatunków naturalnie występujących w stawie. Są też uciążliwe dla wędkarzy. Zresztą ich obecność jest problematyczna nie tylko dla samego stawu. Żółwie chętnie bowiem poruszają się po okolicy. Jak wynika z badań, potrafią przemieszczać się w promieniu nawet 5 km od siedliska. Oznacza to, że mogą stanowić zagrożenie również dla gatunków zamieszkujących Jeziorkę czy rezerwat przyrody Łęgi Oborskie.
Do tego dochodzi także kwestia roznoszonych przez nie chorób. Jeszcze do niedawna zwierzęta akwariowe były w Unii Europejskiej traktowane jako gatunki izolowane, przeznaczone do pomieszczeń izolowanych (akwariów) jako zwierzęta domowe. Teoretycznie nie miały więc kontaktu ze środowiskiem przyrodniczym, jak i miały ograniczony wpływ na zdrowie człowieka. W związku z tym nie były objęte specjalnymi wymogami badań weterynaryjnych. Tymczasem żółw ozdobny często jest nosicielem chorób, w tym chlamydii, która jest śmiertelna dla rodzimego żółwia błotnego. Przeprowadzone w Zalewie Zemborzyckim w Lublinie badania potwierdziły, że żyjące tam żółwie ozdobne przenoszą niebezpieczne choroby.
Co dalej z konstancińskimi żółwiami?
– Myślę, że czeka je dość dobra przyszłość – uspokaja Rafał Maciaszek. Odłowione gady trafią najpierw pod opiekę Fundacji Epicrates, specjalizującej się w leczeniu i rehabilitacji zwierząt egzotycznych. Tu zostaną poddane badaniom, kwarantannie i ewentualnemu leczeniu. Następnie ich domem stanie się azyl znajdujący się w województwie świętokrzyskim.
Nie tylko żółwie
Jak się okazuje, żółw ozdobny nie jest jedynym inwazyjny gatunkiem obcym na naszych terenach. Dość powszechnie można tu spotkać także m.in. raka pręgowatego. To kolejny gatunek zawleczony przez człowieka z Ameryki Północnej. Sprowadzono go tu pod koniec XIX wieku ze względów gospodarczych. W przeciwieństwie do występujących na terenie Polski gatunków raka szlachetnego i raka błotnego, rak pręgowaty jest bowiem niezwykle odporny na również pochodzącą z Ameryki dżumę raczą (chorobę uznaną ze jeden spośród 100 najgroźniejszych inwazyjnych gatunków obcych na świecie), która wówczas dziesiątkowała populację europejskich skorupiaków. Okazało się jednak, że hodowla raka pręgowatego jest nieopłacalna z racji jego niewielkich rozmiarów i – jak zapewniano – gorszego smaku. Ze względu na brak podejmowania działań polegających na odłowie czy ograniczeniu jego inwazji, gatunek z łatwością zdążył rozprzestrzenić się nie tylko na terenie niemalże całej Polski, ale i całego kontynentu, wypierając napotkane rodzime gatunki. Jest on o tyle dużym zagrożeniem, że jest nosicielem wspomnianej raczej dżumy. Obecność raka pręgowatego zaobserwowano m.in. w Oborach, Habdzinie oraz w Jeziornie, przy Imberfalu. Występuje także w Wiśle. Warto przy okazji zaznaczyć, że w przeciwieństwie do rodzimego raka szlachetnego, inwazyjny obcy rak pręgowaty nie jest wskaźnikiem czystości wód.
Zostań Łowcą Obcych
Pełną listę obcych gatunków wodnych oraz mapę ich występowania znajdziemy na stronie internetowej prowadzonej przez Rafała Maciaszka akcji "Łowca Obcych".
– Do udziału w inicjatywie zachęcamy wszystkich zainteresowanych. Szukamy gatunków obcych w polskich wodach, w tym żółwi, ryb, skorupiaków i mięczaków, a także roślin, które zostały introdukowane lub uciekły z hodowli akwariowej, akwakultury, lub zostały przypadkiem czy też celowo zawleczone. Interesują nas dane zebrane przede wszystkim na obszarze miast, np. obecnych w parkach oczek wodnych, ale również naturalnych cieków i zbiorników wodnych – informuje Maciaszek. Akcja ma na celu nie tylko obserwację obcych gatunków, ale też edukację na temat odpowiedzialnej akwarystyki i hodowli egzotycznych zwierząt.
Napisz komentarz
Komentarze