Od początku listopada w Górze Kalwarii rozpocznie działalność zawodowa rodzina zastępcza o charakterze pogotowia rodzinnego. Jej poszukiwanie trwało w powiecie piaseczyńskim od wielu miesięcy.
Chociaż jedno pogotowie rodzinne w powiecie jest niezwykle potrzebne. Pod opiekę tego typu placówek trafiają dzieci do lat 10, które znalazły się w nagłych i trudnych okolicznościach. Schronienie u rodzin zastępczych, maksymalnie na pół roku, znajdują również dzieci, skierowane przez sąd.
W weekend odbyło się otwarcie domu rodziny zastępczej w charakterze pogotowia rodzinnego w Górze Kalwarii. Na powołanie tej instytucji zdecydowało się Zgromadzenie Sióstr Służebnic Jezusa w Eucharystii z Góry Kalwarii, które prowadzi w tym mieście przedszkole. O utworzenie tego typu domu powiat piaseczyński, który finansuje i nadzoruje wszelakie formy pieczy zastępczej, rozpoczął starania jeszcze w poprzedniej kadencji organizując głośną kampanię informacyjną. Jednak przez dłuższy czas nie udawało się znaleźć ani rodziny, ani osób, które mogłyby pomóc w powołaniu takiej placówki.
- W ubiegłym roku Siostry Eucharystki, odwiedziły mnie w urzędzie gminy i poinformowały, że wykorzystując swoje doświadczenie i potencjał chciałyby zrobić coś dobrego dla mieszkańców. Myślały o powołaniu domu samotnej matki, ale taki dom na terenie powiatu już funkcjonuje i nie było potrzeby tworzyć kolejnego. Udało mi się namówić siostry do utworzenia placówki skierowanej na potrzeby dzieci – mówi Arkadiusz Strzyżewski, burmistrz gminy Góra Kalwaria, a w poprzedniej kadencji wicestarosta piaseczyński.
Placówkę otwarto po kilku miesiącach starań. Przede wszystkim dzięki siostrze Marii, która formalnie sprawuje nadzór nad placówką i która będzie odpowiadał za całe przedsięwzięcie. Wspierają ją pozostałe Siostry Eucharystki, miejscowa rodzina, która sama wychowuje troje dzieci, a także zarząd powiatu piaseczyńskiego (sprawą zajmuje się Ewa Lubianiec) oraz Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie (kierowane przez Klaudię Wojnarowską).
- Dobrze, że w końcu udało się utworzyć tego rodzaju placówkę na naszym terenie, choć liczę, że będzie do niej trafiało jak najmniej dzieci. Cieszę się, że jest duża liczba mieszkańców, którzy zadeklarowali pomoc dla sióstr w prowadzeniu placówki – dodaje Arkadiusz Strzyżewski.
Napisz komentarz
Komentarze