W ubiegły weekend Góra Kalwaria obchodziła Zielone Świątki w porcie nad Wisłą. W sobotę pogoda nie była łaskawa, mimo to wieczorny koncert okazał się świetną imprezą.
Zielone Świątki na Urzeczu to cykl imprez w Warszawie oraz Górze Kalwarii odbywających się w ubiegły weekend. Wiosenny Orszak Wiślany liczący kilkanaście tradycyjnych wiślanych, umajonych łodzi wypłynął z Portu Czerniakowskiego w górę rzeki. Część dopłynęła do Góry Kalwarii koło godz. 15.00, a część pozostała w Wawrze, gdzie również obchodzono Zielone Świątki nad Wisłą. Wieczorem wszystkie spłynęły do portu „Piaskarnia” w Górze Kalwarii, gdzie od 15.00 grała orkiestra Air-Band z Góry Kalwarii, zatańczyli URZECZEni oraz Kalwarki, a wieczorem zagrał zespół Hambawenah. W niedzielę rano odbyła się msza polowa oraz wypłynięcie orszaku z portu i odpłynięcie w dół rzeki do Warszawy.
Urzecze to mikroregion, który ciągnie się od Saskiej Kępy do Góry Kalwarii. Związany jest z flisakami oraz Olędrami, którzy osadzali się w dolinie Wisły. Mówi się o nim od paru lat, a jego odkrywcą nazywany jest dr Łukasz Maurycy Stanaszek, ponieważ to on pierwszy zaczął pisać o tych terenach jako o niezwykłym regionie, który ma niebywale ciekawe i warte poznania tradycje.
– Życie nad rzeką umarło, a przecież jeszcze niedawno Wisła i jej brzegi tętniły tym życiem – mówi mi Grzegorz Świtalski z zespołu Hambawenah.
Grupa pasjonatów, nadwiślańskie gminy naszego powiatu, sam powiat, ośrodki kultury w Górze Kalwarii oraz Konstancinie walczą, żeby to życie nad królową polskich rzek powróciło, również w naszej, czyli mieszkańców, świadomości. A nie jest to walka łatwa, ponieważ przede wszystkim powinno mieć gdzie wrócić, port w Górze Kalwarii natomiast nie jest najatrakcyjniejszym miejscem dla turystów, głównie przemysłowym, bez infrastruktury i porządnej drogi dojazdowej. Można tu oczywiście dojechać bez większych problemów z Góry Kalwarii rowerem z rodziną, omijając znaczną część drogi nr 50. Dopóki więc nie ma innego portu imprezy należy robić w „Piaskarni”. Nie mniej Góra Kalwaria jako miasto nad Wisłą zasługuje na przystań, która nie będzie miejscem zwałki piachu.
Flisakom podoba się nasz powiat
Na drewnianych łodziach ich pasjonaci przypłynęli z Krakowa, Ciechocinka, Warszawy i naszego powiatu. Okazuje się, że wszyscy, którzy związani są z flisackimi łodziami, interesują się tym, co dzieje się na Wiśle w rejonie Urzecza.
– Mieszkam w Krakowie. U nas nie ma ani jednej takiej imprezy, jest tylko jedna Wodna Masa Krytyczna, ale ona jest dla wszystkich jednostek pływających – mówi mi Marcin, który płynął tydzień z Krakowa na galarze. – Krakowscy flisacy to legenda. W bitwie w XIII wieku pokonali Tatarów. A imprezy na wodzie nie ma. Za to w Górze Kalwarii jest. A tydzień temu był świetny festiwal w Gassach. To jest niesamowite, że takie małe gminy zaczynają promować u was tradycje rzeczne, a w stolicy Małopolski nie ma nikogo, kto by mógł coś takiego zorganizować – dodał.
Urzecze dla powiatu piaseczyńskiego może stać się największą atrakcją zarówno dla mieszkańców jak i turystów spoza powiatu. Jego tradycje są niezwykle ciekawe i barwne, a rzeka przyciąga ludzi jak magnes.
Istotne też jest, że Urzecze zajmuje obydwa brzegi Wisły, a dzięki przeprawie promowej Gassy – Karczew oraz mostowi w Górze Kalwarii można rowerem, a nawet samochodem zrobić w ciągu jednego dnia wycieczkę po obydwu brzegach rzeki.
Stolica od jakiegoś czasu świetnie promuje spędzanie czasu nad Wisłą. Konstancin-Jeziorna oraz Góra Kalwaria także powoli starają się to robić, przy wsparciu i chęci powiatu, co jak widać zauważono nawet w Krakowie.
Czy gminom uda się wypromować Urzecze i Wisłę tak, aby stały się jednymi z flagowych atrakcji Powiatu?
– Będziemy o to walczyć – mówi mi dyrektor Ośrodka Kultury w Górze Kalwarii, Dariusz Falana.
zdjęcia Agata Korczak
Napisz komentarz
Komentarze