Jak informuje mł. bryg. Łukasz Darmofalski, oficer prasowy Komendanta Powiatowego Państwowej Straży Pożarnej w Piasecznie, o godz. 2:50 straż pożarna otrzymała informację o płonącej willi przy ul. Kraszewskiego. Zanim na miejsce przybyli pierwsi strażacy, budynek wielorodzinny opuściło 10 osób. – Po przybyciu na miejsce okazało się, że płomienie obejmowały poddasze i wydobywały się na zewnątrz, a w środku budynku panowało silne zadymienie – relacjonuje mł. bryg. Łukasz Darmofalski. – Z uwagi na zbyt małą przestrzeń, zmuszeni byliśmy zastosować drabiny przystawne. Dzięki nim mogliśmy ugasić poddasze oraz wykonać otwory w celu oddymienia budynku.
Strażacy opanowali pożar po ponad 2 godzinach działań, ale na dobre zakończyły się one dopiero o godz. 7:18. Łącznie w akcji udział wzięło 39 strażaków, a do ugaszenia pożaru zużyto 10 000 litrów wody.
Jak informuje PPSP w Piasecznie, z uwagi na stan zaawansowania pożaru, ustalenie przyczyny nie było możliwe na miejscu zdarzenia.
Będzie śledztwo
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, lokatorzy willi dostali w ostatnim czasie wypowiedzenie umów najmu i mieli opuścić mieszkania do końca października. Jednak 11 listopada, czyli do wybuchu pożaru, w budynku wciąż przebywało 10 mieszkańców, w tym kilka osób starszych oraz kobieta z kilkorgiem dzieci. To, czy ktoś celowo zaprószył ogień na poddaszu, ustalać będzie policja, powołany zostanie też biegły z zakresu pożarnictwa. Sprawa trafiła do prokuratury celem wszczęcia śledztwa.
Pogorzelcy najpierw trafili do pobliskiego ośrodka kultury „Hugonówka”, następnie do ośrodka dla uchodźców w Tomicach. – Dziś przyznaliśmy im trzy lokale na terenie gminy, do których już mogą się wprowadzać – poinformował w poniedziałek burmistrz Kazimierz Jańczuk, który jest też szefem zarządzania kryzysowego w gminie. – Wszyscy przyjęli wskazane mieszkania – dodaje.
Willę Krysieńkę wybudowano w latach 20. ubiegłego wieku, a w Gminnej Ewidencji Zabytków znajduje się od 1975 roku. W 2020 roku mieszkańcy ogłosili zbiórkę na remont dachu obiektu, wycenianego wówczas na 30 tys. złotych. Jak tłumaczyli inicjatorzy akcji, nie mogli dłużej patrzeć jak kolejna konstancińska willa, popada w ruinę. Potrzebnych środków nie udało się jednak zebrać.
Napisz komentarz
Komentarze