Na ulicach powiatu piaseczyńskiego spotkać można różne dziwne stworki...
Od pewnego czasu mieszkańcy gmin skarżą się na niezidentyfikowane stwory. Różnokolorowe obiekty przypominające ptaki, rozgwiazdy, lisy itp. opanowały ulice miast. Jaka jest recepta na rozprawienie się z nimi? Złapać je wszystkie...
Pokemon Go to darmowa gra miejska na urządzenia mobilne, która w błyskawicznym tempie podbiła niemalże cały świat. Grają w nią zarówno dzieci, studenci, jak również osoby starsze. Polega ona na łapaniu kultowych już stworków zwanych pokemonami („kieszonkowe potwory”) w pokeballe. Aby móc w nią zagrać, należy wyjść z domu. Gra wykorzystuje GPS oraz kamerkę w smartfonie, a na ekranie oprócz obrazu rzeczywistego pojawiają się stwory. Naszym celem jest zdobycie jak największej liczby pokemonów.
Światowa premiera gry odbyła się 6 lipca. Po tej dacie wszystkie kraje opanowała moda na pokemony. W Polsce oficjalnie aplikację można było pobrać dziesięć dni później, ale niektórzy potrafili ściągnąć ją z innych źródeł i cieszyli się pokemonami nieco wcześniej. Obecnie praktycznie na każdym kroku widać kogoś, kto idąc przez miasto, próbuje powiększyć swoją kolekcję. Tworzone są różnego rodzaju strony internetowe, poradniki dla graczy. Pewne osoby postanowiły nawet rzucić pracę i zająć się profesją „trenera pokemonów”. Oprócz tego w internecie (również w Polsce) pojawiają się prawdziwe ogłoszenia, w których przyszli pracodawcy oferują 10 złotych netto za godzinę gry w Pokemon Go. Gra ma również swoje złe strony – pochłonięci nią, wpatrzeni w ekrany telefonów ludzie nierzadko powodują wypadki. Dochodzi również do sytuacji, w których niektórzy grają w miejscach, w których nie powinno się tego robić (jak np. cmentarze). Mimo wszystko jednak nie można się dziwić wielkiemu sukcesowi producentów gry.
– Od dziecka jestem zaznajomiony z serią Pokemon – mam na myśli popularny swego czasu serial animowany i przede wszystkim podstawowe medium, jakimi są gry wydane na przenośne konsole firmy Nintendo. W związku z tym nie mogłem przejść obojętnie wobec nowej, ale i różnej od pierwowzoru produkcji. Tej jakby nie było ogromnej i globalnej popularności można doszukiwać się w sile nostalgii. Nie tłumaczy to jednak zainteresowania Pokemon Go wśród młodszych dzieci, które nie mogą pamiętać „pokemonomanii” na przełomie XXI wieku i podążają za tym, co modne – powiedział nam Mateusz z Piaseczna. – Nie jestem zapalonym graczem, który od rana do nocy poszukuje wirtualnych stworków z zapałem godnym prawdziwego trenera (znam takich), aczkolwiek chodzę z telefonem w ręku przy każdej możliwej okazji i łapię to, co stanie mi na drodze. Muszę przyznać, że jest to całkiem przyjemna odskocznia od statycznego grania przy konsoli czy komputerze. Cel? Osobiście traktuję to jako zwykłą rozrywkę i nie wyznaczyłem sobie celu. Ale miło byłoby „złapać je wszystkie” – dodał.
Okazuje się również, że gra nie należy do najłatwiejszych.
– W ciągu dwóch godzin chodzenia po Konstancinie złapałem około 30 sztuk. W sumie ciężko coś znaleźć – uważa z kolei mieszkaniec Konstancina, Bartek.
Pokemony zachęcają do wyjścia z domu i pójścia na spacer. Zdarza się, że czasem wyprawy te trwają bardzo długo – jeden z graczy, który schwytał 142 stworki, przeszedł łącznie blisko 200 kilometrów. Na łowy pokemonów wychodzą wszyscy, więc postanowiliśmy wyjść i my, by schwytać te najciekawsze z terenu Konstancina-Jeziorny...
Nasz wynik niewątpliwie można uznać za imponujący. Przy oczku wodnym natknęliśmy się na Staryu. Na terenie Starej Papierni pływał inny wodny pokemon – Magikarp. W Parku Zdrojowym zrobiło się już dużo ciekawiej. Obok tężni solankowej fruwał sobie Gastly. Znaleźliśmy kilka pokemonów ptaków – przechadzał się Pidgey, Spearow i Pidgeotto. Spostrzegliśmy również Venonata, a przy wyjściu natknęliśmy się na Eevee. Na deser mieliśmy jajka, a konkretnie Execute, które przechadzały się jedną z uliczek Konstancina. Oprócz nich udało nam się złapać jeszcze Oddisha, Rattatę, Weedle’a oraz prawdziwą gwiazdę – Drowzee’ego, który odnalazł się na Grapie. Jednym zdaniem polowanie na pokemony zaliczyć trzeba do udanych.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze