Czy zielony pierścień wokół Warszawy jest potrzebny – zapytaliśmy eksperta SGGW dr hab. Agatę Cieszewską. – Polska ma najwięcej rozproszonej zabudowy w Unii Europejskiej, co powoduje straty w przyrodzie i pogarsza jakość powietrza, a także pociąga za sobą ogromne wydatki – stwierdza Agata Cieszewska. Czym jest rozproszona zabudowa? Na terenach podmiejskich domy, czasem jeden czasem kilka, powstają w oddaleniu od miejscowości i od innych większych osiedli. Rodzi to szereg problemów nie tylko dla środowiska, ale także dla budżetów gmin podmiejskich.
Zacznijmy od środowiska: śmiertelne zagrożenie!
Duże miasta takie, jak Warszawa nie mają dziś wpływu na to, co dzieje się wokół nich, czyli na decyzje otaczających je gmin, które często mają inne potrzeby niż metropolie. Tymczasem to, co dzieje się wokół Warszawy to (kiedyś gorące noce tropikalne, czyli takie, kiedy temperatura przekraczała 20 st. C, zdarzały się w Warszawie raz w roku. Dziś bywa ich nawet kilkadziesiąt. Podczas tropikalnych nocy wzrasta znacznie śmiertelność seniorów i niemowląt. Sytuację pogarsza brak zielonego pasa ochronnego, który powodowałby naturalne wychładzanie miasta.
Miejska bryza niesie życie
Kiedy miasto otacza zielony pierścień, to gdy nagrzane powietrze w mieście unosi się do góry, na jego miejsce zasysane jest do miasta chłodne i czyste z otaczających je terenów zielonych. Specjaliści nazywają to zjawisko miejską bryzą. Powodem jest różnica ciśnień, to, że tereny pozbawione zabudowy nagrzewają się wolniej.
– Jeśli tereny zabudowane wokół miast rozlewają się w sposób niekontrolowany, wymiana powietrza jest ograniczona – mówi dr hab. Agata Cieszewska. W mieście występują wówczas tzw. wyspy ciepła. Naukowcy z IGiPZ PAN obliczyli, że taka wyspa ciepła, ma temperaturę wyższą nawet o kilka, kilkanaście stopni C niż otaczające go tereny — dodaje.
Kasa: czyli co tracą gminy
Wydając zgodę na rozproszoną zabudowę gmina, naraża się na ogromne koszty związane m.in. z budową infrastruktury drogowej. Jest ona tak kosztowna, że burmistrz jednej z gmin powiedział, że wolałby kupić mieszkania w mieście dla sześciu rodzin, które wystąpiły do samorządu o budowę drogi dojazdowej do ich domów niż finansować tę inwestycję.
– Ponieważ argumenty ekonomiczne zawsze mają największą moc przekonywania, gminy zaczynają interesować się utworzeniem zielonego pierścienia wokół Warszawy, a więc przeciwdziałaniem rozlewania się zabudowy na ich terenie. Rozproszenie zabudowy to nie tylko koszty infrastruktury drogowej, ale także wodociągów, kanalizacji oraz infrastruktury społecznej, czyli budowy szkół, ośrodków zdrowia itp. – dodaje dr hab. Agata Cieszewska.
Negatywne skutki dla środowiska
Las musi być zwarty zajmować znaczną powierzchnię, aby mógł pełnić życiodajne funkcje jak produkcja tlenu, oczyszczanie powietrza i obniżanie temperatury. Poszatkowanie lasu rozproszoną zabudową, a więc także prowadzącymi do domostw drogami itp. to zmniejszenie jego funkcji przyrodniczych. To także zagrożenie dla zasobów wodnych tak ważnych w dobie zmian klimatu.
Koncepcja zielonego pierścienia zakłada, że miasta – zwłaszcza te duże – będą miały granice rozwoju i dlatego będą odzyskiwać niezagospodarowane przestrzenie, jak m.in. tereny pofabryczne. Gminy otaczające miasta mogą postępować podobnie, kontrolować tereny przeznaczone pod zabudowę, aby lasy, łąki, tereny rolne, mokradła i stawy, jakie są na ich terenie, mogły wszystkich nas chronić. Zielone pierścienie są ratunkiem dla miast i dla gmin. Z tego też powodu istnieją już wokół wielu miast na świecie: Londynu, Paryża, Berlina czy Wiednia.
Napisz komentarz
Komentarze