Wychowanek Victorii Głosków świetnie wszedł w nowy sezon Ekstraklasy. Po odejściu Mariusza Stępińskiego to on powinien być pierwszym wyborem trenera Fornalika.
W letnim okienku transferowym w najwyższej lidze w Polsce Ruch Chorzów sprowadził do siebie 21-letniego napastnika Jakuba Araka. Młody zawodnik, który swoje pierwsze piłkarskie kroki stawiał w drużynie Victorii Głosków, z miejsca stał się ważnym zawodnikiem ekipy byłego selekcjonera reprezentacji Polski Waldemara Fornalika.
Strzelec wyborowy
Po kilku latach spędzonych w Głoskowie Arak trafił do Legii Warszawa, w której od samego początku wróżono mu wielką karierę. W zespole juniorskim „Wojskowych” raz po raz straszył bramkarzy rywali. Po dobrych występach w Młodej Ekstraklasie, a następnie w rezerwach Legii, odszedł na wypożyczenie do Zagłębia Sosnowiec. W barwach Zagłębia w II Lidze zdobył 17 bramek. W kolejnym sezonie nie szło mu już tak dobrze, ale zdołał uzbierać 8 goli na zapleczu Ekstraklasy. W plebiscycie Polskiego Związku Piłkarzy Arak znalazł się w jedenastce roku, a ponadto otrzymał tytuł „Odkrycie roku 2015 w I Lidze”. Wysokie umiejętności, dobre warunki fizyczne, szybkość i zmysł strzelecki nie uszły uwadze trenerów klubów ekstraklasowych.
Pod koniec czerwca tego roku napastnik podpisał trzyletni kontrakt z Ruchem Chorzów (Legia zagwarantowała sobie prawo do odkupienia zawodnika). Nowy nabytek „Niebieskich” początek miał wyśmienity – już w pierwszej kolejce udało mu się zdobyć bramkę przeciwko Górnikowi Łęczna. W mediach zaczęło się robić coraz głośniej o młodym zawodniku Ruchu, wiele osób wypowiadało się na temat jego dobrej postawy. On sam zaś w żadnym wypadku nie zamierza popadać w samozachwyt.
– Z dużym dystansem podchodzę do oceniania swoich pierwszych występów. Myślę, że przyjdzie na to czas po rozegraniu większej ilości minut, choć na pewno jestem zadowolony z faktu, że już w pierwszym meczu udało mi się zdobyć premierowego gola – powiedział nam Jakub Arak.
Wykorzystać szansę
W kolejnych meczach 21-latek nie grał za wiele, a jego miejsce na szpicy zajął Mariusz Stępiński. Ostatnio jednak pojawiła się doskonała okazja, by móc na dłużej zagościć w pierwszym składzie Ruchu. Stępiński w najbliższym czasie ma odejść do francuskiego FC Nantes. Po transferze reprezentanta Polski w kadrze Ruchu w ataku zostaje tylko Jakub Arak. Co prawda na testy do Chorzowa przyjechał jeszcze jego rówieśnik Maik Lukowicz, a w internecie co chwila słyszy się o potencjalnych nowych napastnikach, jednakże to właśnie on wydaje się najbardziej prawdopodobnym kandydatem do zastąpienia Mariusza Stępińskiego. Nie bez znaczenia w tym temacie było sobotnie spotkanie podopiecznych Fornalika z Cracovią Kraków.
– To, czy zostanę pierwszym wyborem trenera Fornalika, okaże się w najbliższych tygodniach. Ja na pewno będę starał się grać jak najlepiej, by zdobyć zaufanie kolegów z zespołu i sztabu szkoleniowego – mówił nam przed starciem z Cracovią wychowanek Victorii Głosków.
Meczem przy pustych trybunach przeciwko „Pasom” udowodnił, że w Chorzowie nie będą zbyt długo tęsknić za Stępińskim. W końcówce pierwszej połowy po bardzo ładnym zagraniu z rzutu wolnego Patryka Lipskiego napastnik Ruchu skierował piłkę do bramki głową. Kwadrans po rozpoczęciu drugiej części gry mógł dołożyć drugie trafienie, ale znakomitą obroną popisał się golkiper Cracovii Grzegorz Sandomierski. Ruch ostatecznie zremisował 1:1, ale Arak pokazał się z naprawdę dobrej strony i kibice nie muszą się martwić o to, kto będzie strzelał bramki w lidze dla „Niebieskich”. A jaki jest jego cel na najbliższy sezon?
– Moim celem jest to, by przede wszystkim stawać się każdego dnia lepszym piłkarzem i być ważną postacią w Ruchu Chorzów. W szatni jest kilku doświadczonych zawodników i z pewnością mogę się od nich wiele nauczyć – dodał.
Sobiech, Piech, Jankowski... Arak?
Klub ze Śląska słynie z promowania napastników. Świetną formę strzelecką osiągnęli tu w ostatnich latach miedzy innymi: Artur Sobiech, Arkadiusz Piech czy Grzegorz Kuświk. Oprócz nich bardzo dobry okres miał w Ruchu także były zawodnik KS Piaseczno Maciej Jankowski. Co ciekawe, za każdym razem, gdy któryś z bramkostrzelnych napastników opuszczał drużynę, błyskawicznie wyrastał inny czołowy strzelec zespołu. Czy tak będzie również i w przypadku Jakuba Araka? Niewykluczone. Na razie wszystko na to wskazuje.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze