Marek Kania, który na co dzień reprezentuje barwy warszawskiej Legii, jest w niesamowitej formie. W ostatnich dniach panczenista rywalizował z najlepszymi zawodnikami w łyżwiarstwie szybkim podczas mistrzostw Europy w Heerenveen w Holandii i wprawił w zachwyt kibiców reprezentacji Polski. Zaczęło się od bardzo dobrego wyniku i szóstej pozycji na dystansie 1000 metrów, a później było tylko lepiej.
W sobotę 6 stycznia mieszkaniec Konstancina-Jeziorny wraz z Piotrem Michalskim z AZS AWF Katowice i Damianem Żurkiem z KS Pilica Tomaszów Mazowiecki wystartował w drużynowym sprincie mężczyzn. Polski zespół wywalczył złoty medal (wynik: 1:18.31), jednocześnie ustanawiając nowy rekord toru legendarnego holenderskiego „Thialf” oraz nowy rekord naszego kraju.
– Po pucharach widać, że tutaj udaje nam się bardzo szybko rozpędzić. Cieszę się, że zrealizowaliśmy plan – powiedział po zawodach w rozmowie z Polskim Związkiem Łyżwiarstwa Szybkiego Marek Kania. – Chciałem bardzo podziękować 9. Brygadzie Kawalerii Pancernej, w której służę od maja i która bardzo wspiera nas łyżwiarzy. Dzięki temu możemy się skupić się na sporcie. Bardzo dziękuję też dowódcom, że udzielają nam tego wsparcia, bo widać, że pomaga nam to osiągać bardzo dobre wyniki.
Utalentowany sportowiec nie zamierzał się zatrzymywać na tym sukcesie i niedługo później dorzucił kolejny krążek do swojej kolekcji, będąc bardzo blisko wygranej.
W konkurencji indywidualnej na dystansie 500 metrów Kania uzyskał czas 34.86, co zagwarantowało mu trzeci stopień podium. Zwycięzcą został Holender Jenning De Boo (34.48), a po srebro sięgnął Maarten Liiv z Estonii (34.78).
– Od samego początku zawodów czułem, że trafiłem z formą i że wystarczy po prostu pokazać, na co mnie stać – podzielił się swoimi odczuciami 24-latek. – Indywidualny medal na imprezie mistrzowskiej to zawsze było moje marzenie, a więc spełniłem je.
Ogromne gratulacje dla Marka Kani!
Napisz komentarz
Komentarze