Reklama

Podróż wehikułem czasu po Piasecznie i nie tylko

Podczas podróży w czasie dowiemy się ile kosztuje słowik w Londynie, pojedziemy kolejką do Góry Kalwarii, będzie też o pożarze u pana Adama Regnera i jego sąsiada, napadach i kradzieżach. I o złodziejach co nie ukradli pieniędzy. Możesz też tu spotkać swojego pradziadka.

Podróżując wehikułem czasu przez dziesięciolecia możemy odwiedzić Piaseczno w kolejnych dekadach i dowiedzieć się czym żyło miasteczko w rożnych epokach. Jaka była mentalność mieszkańców, czym się zajmowali i w ogóle co im przynosiło życie i jaki w związku z tym był ich los. Oczywiście tym „wehikułem czasu” będą stare czasopisma, w których wspomina się Piaseczno i jego mieszkańców. Dowiemy się też jakimi wydarzeniami żyły nieodlegle okolice miasta. Sporo w tej mojej podróży spotkacie konkretnych ludzi wymienionych z nazwiska, co powinno ucieszyć poszukujących swoich przodków niegdyś mieszkających w Piasecznie i okolicy.

Polowanie na słowiki

Zacznę podróż od roku 1864. Tu od razu zaskoczenie, bo chodzi o polowanie na słowiki. Tak, tak nie jest to hasło ani przenośnia, i nie chodzi tu o polowanie na uzdolnionych ludzi śpiewaków tylko na ...ptaki. Otóż od wiosny do Warszawy przybywają handlarze z Prus i Niemiec i skupują ptaki na targu przy ulicy Zapiecek. Dużo tu ptaków złowionych w okolicach Warszawy, a szczególnie pod Piasecznem. Okolica Piaseczna obfituje w olszyny, gdzie ci piękni śpiewacy koncertują i budują gniazda. W Warszawie płacili za sztukę od 3 do 10 złp. Słowiki wywożone są np. do Londynu. Tu ceny sięgają za śpiewaka nawet 100 złp. Sposób łowienia ptaków jest makabryczny, bo łowi się je w sidła i często biedny słowik zostaje zraniony. Wymyślono nawet nowy potrzask, ale to nie zmienia faktu, że proceder jest koszmarny, ale niestety legalny.

Ruszamy dalej i zobaczmy co tam słychać było w latach końca wieku XIX. Oczywiście słychać gwizd ruszającego ze stacji parowozu.

Podróże kolejką wąskotorową

Czerwiec roku 1899, Warszawa żyje podróżami kolejką wąskotorową. Mimo niezbyt sprzyjającej aury wyruszają pociągi wycieczkowe kolejki kalwaryjsko – grójeckiej wysyłane z Warszawy do Góry Kalwarii i są przepełnione warszawską społecznością. Podróż dla Warszawiaków jest niezwykle ciekawa i bardzo przyjemna, gdyż przez dziesięć wiorst ciuchcia jedzie przez lasy iglaste, dębowe i bukowe. Kolej przecina majątki Łubna i Baniochę gdzie piętrzą się kominy cegielni. Są to cegielnie nowo wzniesione lub też dawne, przebudowane i działają dziś w systemie Hofmana. Góra Kalwaria jest trzy razy rozleglejsza niż Piaseczno, zamieszkała przeważnie przez żydów i dość czysto utrzymana. Istnieją tu 4 kościoły obsługiwane tylko przez jednego proboszcza ks. Jana Bralińskiego.

Pociąg kolejki wąskotorowej z wagonami turystycznymi fot: Polona

Czas grzybobrania

Lato w pełni zachęca się Warszawiaków do spacerów po lesie, które obfitują w prawdziwki i kozaki, ale tu od razu ostrzeżenie:

Sierpień 1899 r. Otrucie grzybami. We wsi Siedliska, pod Piasecznem, po spożyciu grzybów zmarło 8 osób, należących do rodziny kolonistów Finkbeinerów i Ekelów. Prócz tego trzy osoby walczą ze śmiercią. W Sosnowcu po spożyciu grzybów na weselu zachorowało 40 żydów. W ogóle w r. b. częste były wypadki otrucia się grzybami.

Pożary w Piasecznie

Jest też ostrzeżenie przed pożarami i bandytami, bo w tym samym roku miały miejsce następujące wydarzenia: 

Czerwiec 1899 r., piszą dziennikarze z Piaseczna w prasie z dnia 6 czerwca: pewnej poniedziałkowej nocy wybuchł w Piasecznie pożar, który zagrażał całej osadzie, dzięki jednak energicznemu ratunkowi straży ochotniczej, skończyło się na stratach mniejszych niż przewidywano, jednak i te były dotkliwe, bo stracił życie młody człowiek. Zgorzały domy: Adama Regnera i Daniela Dąbrowskiego i zwierzęta: dwa konie, krowa i prosię. Dąbrowskiemu spalił się też wieprz. Ucierpieli też drobni handlarze, którym spaliły się sklepiki. Tu autor notatki wymienia sklepiki: Jędrzeja Dąbrowskiego, Arona Korcarza, Chaima Goldberga i Szai Kanała. Tak się złożyło, że w stajni w gospodarstwie Adama Regnera spał stróż, który był świadkiem następujących zdarzeń: do wnętrza pomieszczenia weszło dwóch mężczyzn, obezwładnili go, usta zatkali pakułami, oblali ściany i słomę naftą i wszystko podpalili. Przeprowadzono oględziny, które wykazały, że opowieść stróża Franciszka Karalucha jest prawdziwa, bo wszystko wskazywało na podpalenie, czyli ogień został podłożony. Ofiarą płomieni okazał się młody chłopak z rodziny żydowskiej Abraham Rosenberg, który zmarł w szpitalu starozakonnych. Stróża Franciszka Karalucha przewieziono zaś do szpitala Dzieciątka Jezus i tam go leczono.

Notatka prasowa z 1899 r. fot: zbiory autorki

Rozboje pod Piasecznem

Były przypuszczenia, że słynna Kawaleria Piaseczyńska pozostawiła swoich następców, bo było coraz głośniej o rozbojach, kradzieżach i przestępstwach. W Pyrach pod Piasecznem okradziono sklep Rydzyńskich, straty tu były na ponad 100 rubli. W Dąbrówce notowano kilka drobnych kradzieży i, jak chodzą wieści, w lasach wilanowskich ukrywa się banda rabusiów złożona z dwudziestu ludzi. Być może z ilością złoczyńców przesadzono, bo strach ma wielkie oczy, ale na pewno zachodziła potrzeba energicznej reakcji policji po wyżej opisanych wydarzeniach.

Widok na kościół w Starej Iwicznej fot: Tadeusz Tyszka

Napad w Urzędzie w Nowo Iwicznej

W październiku 1910 roku prasa podaje: Zbrojny napad na urząd gminy. Gdzie? W Nowo Iwicznej pod Piasecznem. W czasie napadu urząd wypełniony był interesantami, jak zawsze w godzinach porannych. Napad. Zaczęło się o godzinie 9.00, do lokalu weszło 6 mężczyzn uzbrojonych w rewolwery. Zmusili obecnych, w tym pisarza gminnego i jego pomocnika do biernego zachowywania się i słuchania poleceń. Od urzędników zażądali wydania książeczek paszportowych, a ponieważ te zamknięte były w kasie pancernej, polecili jednemu z kolonistów sprowadzić wójta. Wysłaniec spotkał po drodze sąsiada i poprosił go o zawiadomienie strażnika ziemskiego. Do urzędu tymczasem przybył wójt. Napastnicy kazali wydać wszystkie blankiety paszportowe i pieczęcie, nie skradziono zaś pieniędzy znajdujących się w kasie. Wójt aby zyskać na czasie zażądał pokwitowań. Napastnik położył na podłodze książkę urzędową i oddał do niej kilka strzałów – oto pokwitowanie. Niestety zanim przybyli strażnicy napastnicy uciekli w kierunku Warszawy.

Bohaterski uczeń gimnazjum Bolesław Marcinkowski fot: Tygodnik Ilustrowany z 1914 r.

 

 

Bohater, aeroplan i nagroda

Żeby też pierwszą część podróży w czasie zakończyć nieco pogodniej, choć w sumie to w tym czasie będzie trudno o pogodne zakończenia, bo zbliżał się rok 1914 i wojna światowa. Niedługo w okolicach Piaseczna wojna stworzy kilkanaście pól walk i nic tu nie będzie w tym pogodnego. A jednak. Przypomnę tu Bolesława Marcinkowskiego, który właśnie w czasie wojny dokonał czynu bohaterskiego: 

„18-letni uczeń 6 klasy gimnazjum wstąpił jako ochotnik do wojska. W czasie oblężenia Warszawy udał się na zwiady na własną rękę. Pod Piasecznem celnymi strzałami strącił aeroplan niemiecki, dwóch rannych oficerów i lotnika wziął do niewoli, odebrał im ważne plany i dokumenty, po czym posłał chłopa po pomoc. Za czyny te otrzymał rangę oficerską i przedstawiony został do orderu Ś-go Jerzego.”

Cdn podróży wkrótce.

 

 

 

 

 

 

 

Czytaj też:

Podziel się
Oceń

Napisz komentarz
Komentarze
ppp 28.08.2024 16:48
"Bohater, aeroplan i nagroda" czyli jak wskazują szczegóły wstąpił do armii carskiej i otrzymał carski (rosyjski) order św. Jerzego

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama