W 2020 roku na jednej z posesji przy ulicy Akacjowej odkryto nielegalne składowisko odpadów płynnych. Te prawdopodobnie wyrządziły nieodwracalne szkody w środowisku. Nie wykluczone, że mogą one mieć szkodliwy wpływ na zdrowie i życie mieszkańców. Najpierw na drodze do ich usunięcia z prywatnej posesji stały pieniądze. Szczęśliwie jeszcze poprzedni włodarze gminy podpisali umowę na dotację z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. To 21,6 mln złotych, dzięki którym odpady mają być zabezpieczone, wywiezione i zutylizowane. 13 maja gmina ogłosiła przetarg na to zadanie, ale przez kilka miesięcy nie była w stanie zakończyć procedury.
Najpierw konieczne było przygotowanie pytań do oferentów w celu złożenia wyjaśnień i uzupełnienia dokumentów. Ponadto spośród czterech zgłoszonych ofert aż trzy budziły wątpliwości z powodu rażąco niskiej ceny. Po ich uzyskaniu, gmina wprawdzie wybrała latem wykonawcę, jednak jej decyzję zaskarżyli do Krajowej Izby Odwoławczej w Warszawie inni oferenci. Po tych protestach prażmowscy urzędnicy, zgodnie z wyrokiem KIO, unieważnili wynik przetargu i odtajnili tajemnicę przedsiębiorstwa. Następnie ponownie wybrali najkorzystniejszą ofertę, a wybór padł na tę samą firmę - MO-BRUK, która wyceniła usługi na ponad 13,1 mln złotych. I tym razem decyzja ta została oprotestowana.
We wtorek wójt gminy Michał Kmiecik poinformował, że odwołanie zostało oddalone przez KIO i urzędnicy będą przygotowywać się do podpisania z ww. przedsiębiorstwem umowy. Wprawdzie skarżący mogą jeszcze odwołać się do sądu, ale Michał Kmiecik zapowiedział, że nie będzie już zwlekał z zawarciem umowy. Tę być może uda się podpisać w przyszłym tygodniu.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze