Spór o betonowe bariery, ustawione przy ul. Geodetów 138, trwa od ponad roku. Pod tym adresem mieści się dom oraz niewielkie lokale usługowe, do których przyjeżdżają klienci.
– To jest nasz teren i nie mamy do niego dostępu. Należy do moich rodziców, co jest udokumentowane notarialnie – mówi Jarosław Filipowicz, wskazując na wyznaczone miejsca parkingowe. Mężczyzna jest zbulwersowany postępowaniem urzędników. – W mojej opinii te barierki stwarzają zagrożenie dla rowerzystów, bo są niezabezpieczone i ustawiono je tuż obok ścieżki pieszo-rowerowej, ale jeszcze raz podkreślam, na naszym terenie. Ręce opadają, tak być nie może. Jak ktoś chciałby postawić tu choćby Smarta, a ja takim autem jeżdżę, to nie może. Raz zabraliśmy bariery, przez co musiałem tłumaczyć się policji i zapłacić mandat za to, że przeniosłem gminne mienie.
Bariery zamiast mandatów
– Bariery zostały ustawione w pasie drogi gminnej po przebudowie ulicy Geodetów. Stoją w pasie drogowym, czyli nie na posesji prywatnej – stwierdza wiceburmistrz Robert Widz. – Dojazd do posesji jest zapewniony zjazdem, który prowadzi przez chodnik czy ciąg pieszo-rowerowy. Parkujące w tej lokalizacji auta zajmowały fragment ciągu pieszo-rowerowego, co jest niezgodne z przepisami i może się skończyć ukaraniem kierowcy mandatem. Ustawienie barier uniemożliwia parkowanie na ciągu pieszo-rowerowym – dodaje, potwierdzając przyczynę ustawienie zapór.
– Skoro problemem były samochody, które wystawały na ścieżkę, to dlaczego ukarano nas, a nie kierowców, parkujących niezgodnie z prawem? Przecież straż miejska od pilnowania porządku i wystawiania mandatów. Dlaczego my ponosimy konsekwencje? Nie jestem w stanie zweryfikować tego, czy to jest pas drogowy, ale faktem jest, że bariery uniemożliwiają korzystanie z części naszej posesji – podkreśla Jarosław Filipowicz. – To jest pójście na łatwiznę.
CZYTAJ TEŻ:
Napisz komentarz
Komentarze