Dostarczanie przesyłek przez Pocztę Polską to w gminie Piaseczno nieustanny powód do narzekań.
Mieszkańcy Piaseczna i okolic zdążyli się już przyzwyczaić do tego, że poczta dociera do nich z opóźnieniem.
– Mój listonosz przychodzi raz na dwa tygodnie – mówi Beata z Zalesia Dolnego. – Wtedy w skrzynce znajduję plik listów. W tym niestety rachunki, których termin płatności minął w najlepszym wypadku kilka dni wcześniej – nie kryje irytacji. Nawet jeśli odsetki za opóźnienia nie są wielkie, to nikt nie ma ochoty ich płacić, skoro nie wynika to z zaniedbań samego płatnika. Jednak poczta to nie tylko rachunki, ale również istotnie niekiedy dokumenty czy paczki. W przypadku przesyłek rejestrowanych mamy dziś możliwość sprawdzenia, gdzie taka przesyłka się znajduje.
– Jeśli pani ma numer przesyłki, to polecam od razu iść do okienka czwartego na poczcie przy ul. Kościuszki i wtedy może się uda ją stamtąd odebrać – słyszę w okienku jednego z oddziałów poczty. Urzędniczka nie ukrywa bowiem, że na szybką dostawę przez doręczyciela raczej nie ma co liczyć. – I tak jest problem, a teraz jeden listonosz ma dłuższe zwolnienie, więc już w ogóle będzie dramat.
A co jeśli nasza przesyłka według internetowego sytemu śledzenia przesyłek ma już statut odebrana przez doręczyciela? Okazuje się, że przekonanie o tym, że trafi do nas tego samego czy najpóźniej następnego dnia, jest błędne. Przekonała się o tym jedna z klientek, która 12 listopada udała się na pocztę główną w Piasecznie w celu złożenia reklamacji z okazji niedoręczenia paczki odebranej przez listonosza 3 listopada. Przekonana o tym, że nastąpiło jakieś przekłamanie, bo ona tej paczki nie odebrała.
– W systemie nie ma informacji o dostarczeniu, więc po prostu jeszcze listonosz nie zdążył dostarczyć – mówi z rozbrajającą szczerością urzędniczka. – Proszę cierpliwie czekać.
Cierpliwość to niewątpliwie cecha pożądana u klientów Poczty Polskiej. Kolejnym bowiem irytującym mieszkańców problemem jest awizowanie przesyłek, nawet jeśli adresat jest w domu.
– Diabli mnie biorą na tę praktykę – złości się Katarzyna z osiedla Słowicza. – Siedzę w domu z małą córką, a kiedy wychodzę na spacer w skrzynce niespodzianka – awizo. Po prostu nie chce się im z założenia wejść po schodach, a ja potem muszę z dzieckiem sterczeć w kolejce na poczcie.
Okazuje się, że przyczyną wcale nie musi być niechęć do spacerów po piętrach.
– Większych przesyłek niektórzy doręczyciele z założenia nie biorą, zwłaszcza ci, którzy poruszają się pieszo lub rowerem, bo fizycznie nie są w stanie tego zrobić – przyznaje anonimowo jedna z pocztowych urzędniczek.
Problem z terminowością, jak dotąd wyjaśniały zarówno władze lokalnego oddziału Poczty Polskiej, jak i Centrala, ma wynikać z braków kadrowych, które z kolei mają mieć związek z niezbyt atrakcyjnym dla potencjalnych pracowników wynagrodzeniem. Niestety nie udało nam się skontaktować z kierownikiem odpowiedzialnej za dystrybucję placówki w Piasecznie. Nie wiemy więc, czy problem nadal wynika ze zbyt niskiego w stosunku do potrzeb zatrudnienia, ani tym bardziej czy są szanse na jakieś pozytywne zmiany.
Napisz komentarz
Komentarze