Chwilę oddechu mogą złapać protestujący przeciw budowie linii wysokiego napięcia między Kozienicami a Ołtarzewem. Obecna umowa między inwestorem a wykonawcą została rozwiązana.
Oficjalny komunikat na stronie internetowej inwestycji, jaką ma być budowa linii wysokiego napięcia biegnącej z elektrowni w Kozienicach do Ołtarzewa, brzmi: „Polskie Sieci Elektroenergetyczne S.A. oraz konsorcjum ZUE S.A. i Dalekovod Polska S.A. podjęły decyzję o rozwiązaniu na mocy porozumienia stron umowy na budowę linii elektroenergetycznej 400 kV relacji Kozienice – Ołtarzew”. Zarządy spółek uznały, że to optymalne rozwiązanie w sytuacji, w której trudno jest zrealizować zawartą w 2014 roku umowę. Inwestor tłumaczy to dynamicznymi zmianami dotyczącymi miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego.
– Od 2007 roku, kiedy inwestor rozpoczął przygotowania do projektu, zmianie uległy istotne okoliczności jego realizacji, m.in. wzrost cen nieruchomości, powstanie nowych budynków oraz zmiany sposobu użytkowania wielu nieruchomości z rolniczego na mieszkalny na trasie linii zgodnej z Planem Zagospodarowania Przestrzennego Województwa Mazowieckiego. Równie istotną okolicznością jest przystąpienie przez Sejmik Województwa Mazowieckiego do zmiany uchwalonego w 2014 roku Wojewódzkiego Planu Zagospodarowania Przestrzennego – czytamy w informacji prasowej PSE.
Innymi słowy protestujący odnieśli kolejny sukces. Przypomnijmy, że zatwierdzony wcześniej przebieg linii wzdłuż trasy A2 i drogi krajowej nr 50 został zmieniony na początku sierpnia br. w wyniku protestów gmin zlokalizowanych na tej trasie. Nowy przebieg, obejmujący między innymi tereny gminy Tarczyn, również napotkał opór mieszkańców oraz władz samorządowych. Kolejne blokady dróg oraz dwie demonstracje w Warszawie zaowocowały powyższą decyzją o rezygnacji z wcześniejszej umowy. Nie oznacza to oczywiście, że pomysł budowy linii upadnie. Ta bowiem ma stanowić energetyczne zabezpieczenie między innymi dla Warszawy.
– Już niebawem zostanie ogłoszone nowe postępowanie na wybór wykonawcy budowy tej linii. Opierając się na doświadczeniach, zmienimy podejście do zarządzania ryzykiem. Dotychczasowy, stosowany przez wiele lat model, w którym ryzyko związane z trasą linii jest transferowane na wykonawcę, nie sprawdza się w praktyce i przynosi szkody wszystkim stronom – stwierdził prezes zarządu PSE S.A. Eryk Kłossowski. Obiecał też dialog z lokalną społecznością jeszcze przed podpisaniem kontraktu na budowę.
Reklama
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze