Od poniedziałku Piaseczno stoi. I postoi, może do końca grudnia, a może do połowy stycznia. Nikt tego nie wie i nikt niczego nie mówi oficjalnie. Kolejarze zamknęli przejazd na Orężnej „na czas nieokreślony”, ale na pewno na dłuższy.
Kiedy na początku listopada otwarto przejazd po kilku dniach, miasto wyraźnie odetchnęło. Teraz będzie gorzej. Czas zamknięcia oraz okres przedświąteczny, w którym i tak miasto stoi, nie napawają optymistycznie.
W czwartek Trakcja PRKiI poinformowała, że zamyka przejazd na Jana Pawła II za dwa dni. Nie podała terminu otwarcia, ale przeprosiła za powstałe utrudnienia. Nieoficjalnie na miesiąc, raczej nie krócej, może na dłużej. Nikt nie wie.
Z koniecznością zamknięcia przejazdu na czas przepinania urządzeń przejazdowych nikt raczej nie dyskutuje. Kolejarze w tym momencie nie widzą pociągów, dopóki te nie pojawia się na horyzoncie. To zdecydowanie zbyt późno, żeby zapewnić bezpieczeństwo na przejeździe, który „od zawsze” był strzeżony.
Czemu jednak PKP PLK i Trakcja po raz kolejny informują o zamknięciu w ten sposób? I czemu nie mogły poczekać do otwarcia wiaduktu na al. Kalin, co na pewno pomogłoby w obecnej sytuacji? Tego nikt nie wie, bo PKP nie odpowiada. Gmina zaproponowała opłacenie ze swoich pieniędzy dróżnika, ale PKP się nie zgodziło. Skoro przepinają urządzenia przejazdowe, to może dróżnik de facto nic by nie pomógł bez zainstalowania innego systemu, ale tego też nikt nie wie, bo PKP nie odpowiada.
Tymczasem Piaseczno stanęło. Jarek na Forum Dyskusyjnym Miasta Piaseczna pisze, że od Rejtana do Longinusa (3 km) jechał godzinę. Stoją zarówno główne ulice, jak i boczne. Rodzice i dzieci z filii SP nr 5 maja nie lada problem, bo ta znajduje się kilkaset metrów za przejazdem, a uczęszcza do niej 270 uczniów.
Burmistrz Zdzisław Lis wysłał wczoraj pisma do Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa oraz Prezesa Zarządu PKP PLK SA, w których wyjaśnia całą sytuację i prosi o interwencję. Czy to pomoże, dowiemy się wkrótce. Na razie stoimy.

Napisz komentarz
Komentarze