Od 10 kwietnia pociągi do Okęcia znowu będą kursowały po jednym torze. Pasażerów czekają utrudnienia, ale największy sprzeciw budzi likwidacja pociągu o 8.11 z Piaseczna do Warszawy.
Jak pisaliśmy w jednym z wcześniejszych artykułów (,,Wiosenny rozkład KM” – wydanie z 1 marca), z uwagi na konieczność wykonania dodatkowych prac od 10 kwietnia ruch pociągów na odcinku Warszawa Okęcie – Piaseczno odbywał się będzie jednotorowo, co spowoduje zmniejszenie liczby połączeń na tym odcinku. Pasażerów najbardziej zbulwersowało wyłączenie pociągu o 8.11 do Warszawy. Jak wiedzą podróżujący koleją do Warszawy, ten pociąg to jedno z nielicznych połączeń z porannego szczytu, gdzie można w cywilizowanych warunkach i bez opóźnień dojechać do pracy i szkoły. Tymczasem od 8 kwietnia połączenie to ulegnie likwidacji. Doprowadzi to do sytuacji, gdzie prawie przez półtorej godziny tj. od 7.40 do 9.07, nie będzie jeździł żaden pociąg z Piaseczna do Warszawy. Wśród pasażerów zawrzało. Na stronie www.petycje.pl powstała petycja skierowana do Marszałka Województwa Mazowieckiego w sprawie pozostawienia tego pociągu w rozkładzie jazdy (Dokument Nr 12416 z 25.03.2017), za którą dotychczas podpisało się już ponad 300 osób.
– Z likwidowanego pociągu korzysta bardzo duża liczba pasażerów, co świadczy o dużym zapotrzebowaniu społecznym na przejazdy w tych godzinach i niewątpliwie powinno mieć szczególne znaczenie przy opracowywaniu rozkładu jazdy pociągów. Wspomniana zmiana nie tylko bardzo utrudni dojazd do celu, ale zdecydowanie pogorszy warunki podróżowania (tłok w wagonach, przy jednoczesnej wysokiej cenie biletów) zmusi wielu pasażerów korzystających z likwidowanego pociągu do przesiadania się do autobusów, bowiem tylko tym środkiem transportu publicznego można będzie dojechać do celu, na czas. Jednocześnie wiele osób będzie musiała podróżować samochodami, co zdecydowanie pogorszy już fatalną sytuację na ulicy Puławskiej w stronę Warszawy (jedna z najbardziej zatłoczonych dróg aglomeracji warszawskiej od wielu lat) – pisze w petycji jej autor – Aleksander Tarasiewicz.
Napisz komentarz
Komentarze