Dlaczego radni chcą odwołać Przewodniczącego Rady?
Nie milkną echa ostatniego referendum w sprawie tzw. „Wielkiej Warszawy”, które odbyło się 28 maja w Konstancinie-Jeziornie. Przypomnijmy, że z powodu zbyt niskiej frekwencji (zaledwie 29% mieszkańców) zostało ono uznane za niewiążące. Obecnie lokalne struktury Prawa i Sprawiedliwości z Wiceprzewodniczącym Rady Powiatu Piaseczyńskiego Sergiuszem Muszyńskim na czele domagają się przedstawienia przez gminę szczegółowych kosztów referendum.
– Chcemy wiedzieć, ile lekkomyślność władz miasta i referendum nad nieistniejącym projektem kosztowały podatników Konstancina-Jeziorny – informuje PiS Konstancin-Jeziorna.
Referendalna porażka
Krytyki dotyczącej przeprowadzonego referendum nie szczędzą również sami radni gminy, którzy podczas ostatniej sesji rady miejskiej złożyli wniosek o zmianę porządku obrad i wprowadzenie punktu „Odwołanie Przewodniczącego Rady Miejskiej”.
– Ma to związek z niewiążącym referendum i porażką, jaką w ocenie radnych zgłaszających wniosek ponosi przede wszystkim Przewodniczący jako główny inicjator i jego propagator – napisał na Facebooku radny Tomasz Nowicki. – Wniosek uzyskał akceptację większości radnych, to jest 10 osób, lecz zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym do zmiany porządku obrad wymagane jest 11 osób. W związku z powyższym wniosek nie został przyjęty i w konsekwencji nie został zmieniony porządek obrad, nie oznacza to jednak, że wycofujemy się z naszego wniosku i stanowiska w tej sprawie nie zmieniamy – dodał i zapowiedział, że wkrótce ukaże się pełne oświadczenie oraz informacja o dalszych krokach w tej sprawie.
Wywiązała się pewna dyskusja, gdyż niektórzy radni uważają, iż za referendum głosowali wszyscy i w związku z tym w żadnym wypadku nie powinno się wskazywać winnych, zaś do słabej frekwencji w głównej mierze przyczynili się jego przeciwnicy, robiąc własną kampanię.
– Za referendum głosowali wszyscy radni, czyli wszyscy odpowiadają! Tomku, jesteś typowym Brutusem!!! Jak Ci nie wstyd!!! – skomentował wpis radny Adam Grzegorzewski. – Referendum z pewnością byłoby wiążące, gdyby nie prowadzona negatywna kampania PiS Muszyńskiego i jego przybocznych oraz brak zaangażowania niektórych radnych, zwanych „Targowicą”! „Kowal zawinił, a Cygana powiesili” – podsumował całą sytuację radny Grzegorzewski.
„Nie żałuję, że nie odwołaliśmy”
Sam zainteresowany wiązanie próby odwołania go z funkcji przewodniczącego z nieważnym referendum uważa za bezzasadne.
– Radni mają prawo zmieniać porządek obrad pod warunkiem, że wniosek taki uzyska większość ustawowego składu rady. W naszym wypadku oznacza to poparcie 11 radnych. Wniosek radnego Tomasza Nowickiego o wprowadzenie punktu dotyczącego mojego odwołania nie uzyskał takiego poparcia. Radny Tomasz Nowicki upierał się, że do zmiany porządku obrad wymagana jest bezwzględna większość radnych obecnych na sesji. Oczywiście nie miał racji i świadczy to tylko o jego nieumiejętności czytania przepisów prawa ze zrozumieniem. To, że nie zmienił on swoich zamiarów prób odwołania mnie, ani mnie nie dziwi, ani nie zaskakuje. Ma pełne prawo próbować mnie odwołać – mówi nam Przewodniczący Rady Miejskiej Gminy Konstancin-Jeziorna Andrzej Cieślawski. – Sugerowanie przez Pana, że próba mojego odwołania jest związana z ostatnim referendum, jest moim zdaniem nietrafne. Nie zgadzam się zupełnie z tymi, którzy jak Pan twierdzi, uważają je za porażkę. To, że do tego, aby było ono wiążące zabrakło 130 głosujących, jest mniej istotną sprawą niż wynik – ponad 96% na „nie” dla pomysłów administracyjnego włączenia nas do MegaWarszawy. Bardzo proszę więc nie pisać o porażce. Czy pisałby Pan o sukcesie, gdyby do urn referendalnych poszło tylko o 130 osób więcej? Martwić może w ogóle niska frekwencja w wyborach i referendach, które są organizowane w Polsce, i nad większą aktywnością obywatelską trzeba pracować – zwraca nam uwagę Przewodniczący.
Przewodniczący Rady w żadnym wypadku nie żałuje przeprowadzenia referendum.
– Oczywiście nie żałuję, że nie odwołaliśmy referendum, bo jego wynik, mimo że niewiążący, jest na tyle oczywisty, że być może odstraszy tych, którzy chcą majstrować przy naszej samorządności. A o tym, że sprawa administracyjnego włączenia nas do MegaWarszawy nie została zakończona z chwilą wycofania poselskiego projektu z Sejmu, świadczą słowa pana posła Sasina, który powiedział, że nad jego projektem będą nadal prowadzone prace. Referendum jest najlepszą formą konsultacji społecznych i w sprawach tak ważnych jak sprawa administracyjnego włączenia nas do Metropolii Warszawskiej powinno być przeprowadzone obligatoryjnie – uważa Przewodniczący i przypomina, że organizację referendum poparli wszyscy radni. – Uchwała o rozpisaniu referendum została poparta przez wszystkich radnych, a nie wpłynął żaden formalny wniosek ze strony radnych o jego odwołanie. A przecież wystarczyło, by 1/4 składu rady zawnioskowała o sesję nadzwyczajną, w czasie której można było referendum odwołać. Fakt, że taki wniosek nie wpłynął, świadczy o tym, że znakomita większość radnych uważała nieodwoływanie referendum za słuszne – dodaje Andrzej Cieślawski.
Napisz komentarz
Komentarze