Budowa kanalizacji w ciągu ulicy Leśnej między Jazgarzewszczyzną a Łoziskami skutecznie utrudnia życie mieszkańcom i kierowcom.
Ciągnąca się na przedłużeniu ulicy Orężnej ul. Leśna należy do gminy Lesznowola, która jest inwestorem prowadzonego tu od wiosny projektu. Biegnąca z Piaseczna do Bobrowca trasa jest dość intensywnie używana przez kierowców, którzy chcą uniknąć korków na równoległej trasie 721 z Piaseczna w kierunku Magdalenki. Tędy przebiega również trasa lokalnej linii autobusowej L1. Rozpoczęte na wiosnę prace coraz bardziej utrudniają życie mieszkańcom zlokalizowanych tu posesji, ale także wszystkim, którzy poruszają się tą ulicą. Coraz dłuższy odcinek jednego pasa jest pozbawiony asfaltu, co zważywszy na prace ziemne oraz pogodę sprawia, że samochody muszą poruszać się po wielkim błocie. Pokryty asfaltem sąsiedni pas z kolei jest poprzecinany ubytkami w miejscach, gdzie kładzione już były rury na drugą stronę ulicy. W tygodniu, w ciągu dnia dochodzi do tego ruch wahadłowy, co w godzinach szczytu oznacza spore korki. I, jak się okazuje, uciążliwości te mają potrwać aż rok, bowiem przewidywany termin zakończenia prac to 30 kwietnia 2018 r.
Przedmiotem prac jest budowana przez gminę Lesznowola kanalizacja, której łączna długość ma wynieść 7 km. Wraz z przepompownią i przyłączami, ten etap prac ma kosztować 3 mln złotych.
– Zaplanowano podłączenie do niej 125 posesji położonych wzdłuż ul. Leśnej oraz ulic odchodzących od niej na terenie Łozisk i Jazgarzewszczyzny – informuje nas Joanna Żurkowska-Beta z Referatu Przygotowania i Realizacji Inwestycji UG Lesznowola. Zapewnia, że prace przebiegają zgodnie z harmonogramem, pomimo bardzo trudnych warunków gruntowo-wodnych (wysoki poziom wód gruntowych) oraz wyjątkowo niesprzyjającej pogody (ciągłe opady deszczu).
– Rozumiemy, iż prace prowadzone w ulicy mogą stanowić uciążliwość dla kierowców i staramy się dokładać wszelkich starań by uciążliwości te zminimalizować poprzez sterowanie ruchem przy pomocy sygnalizacji świetlnej i utrzymywanie przejezdności ulicy w trakcie prac – podkreśla.
Mieszkańcy muszą więc przywyknąć do błota na podjazdach i ogrodzeniach swych posesji, a kierowcy uzbroić się w cierpliwość, bo obecny stan utrzyma się jeszcze co najmniej przez 7 miesięcy. Prawdopodobnie dopiero mróz przerwie prace i zniknie przynajmniej konieczność utrzymywania ruchu wahadłowego, a przy wystarczająco niskich temperaturach błoto zamieni się w wyboje o stałej konsystencji.
Napisz komentarz
Komentarze