czyli opowieść o ostatnich książętach mazowieckich część 2
Z tej opowieści jasno wynika, iż piaseczyński dwór książąt mazowieckich był mocno oddalony centrum miasta, co będzie największą ciekawostką dla współczesnych mieszkańców Piaseczna. W poniższym tekście znajduje się potwierdzenie takiego stanu rzeczy, ale nie uprzedzajmy faktów.
Ślub księżnej mazowieckiej Anny i Stanisława Odrowąża odbył się w kwietniu 1536 r., król Zygmunt nie zaszczycił swoją obecnością tej uroczystości, przebywał wtedy w Wilnie. Piotr Gorczyński, wojewoda mazowiecki, był wyznaczony przez króla do dopilnowania formalności prawnych i do zabezpieczenia posagu Anny, która po ślubie była zobowiązana do oddania nadanych jej do czasu zamążpójścia włości i pobrania sumy posagu. Suma posagowa, co ciekawe, w umowie nie została ustalona; być może Anna liczyła na szeroki gest władcy i tu się pomyliła. Jakież było rozczarowanie księżnej, gdy po ślubie okazała się, że suma posagowa to 10 tysięcy dukatów. Sumę tę miał wypłacić Spytko z Tarnowa. Tej samej wysokości kwotę w sumie miała otrzymać siostra Anny, Zofia Węgierska. Była to kwota magnacka, ale Anna spodziewała się, że król okaże się bardziej hojny. Dla porównania sum posagowych można dodać, że Stanisław Odrowąż, żeniąc się po raz pierwszy, dostał od kasztelana poznańskiego Górki za żonę 9 tysięcy posagu. Mimo że młody wdowiec Stanisław Odrowąż nie był księciem, pisał się jedynie hrabią na Jarosławiu, ale księżnej Annie to odpowiadało i wydaje się, że od razu mieli wspólny cel. Stanisław Odrowąż kazał się nazywać księciem mazowieckim.
Anna, zamiast udać się z mężem do Krakowa po posag, udała się do swoich dóbr aby je strzec przed urzędnikami królewskimi, Odrowąż podążył na Litwę do króla, myśląc, że wynegocjuje więcej, niż dostali. Oboje nie mieli zamiaru oddawać Piaseczna, Garwolina i innych włości. W lipcu na zamku w Warszawie podskarbi Jakub Kownacki nie wpuścił urzędników królewskich oświadczając im, że jest tu zbyt dużo rzeczy jego pani. Kazano mu wynieść wszystko co dozwolone w ciągu 2 tygodni, pozostawić stoły, szafy, krzesła, błony w oknach, zamki i łańcuchy. Mieszczanie warszawscy nie chcieli przyłożyć ręki do wyrzucania swojej pani z miasta. Tymczasem Odrowąż powrócił z Wilna ze złymi wieściami, król kategorycznie domagał się opuszczenia przez Odrowążów Mazowsza i dotrzymania umów. Mijały tygodnie, Anna zamieszkała w zamku w Osiecku i postanowiła stawiać opór, mimo iż sytuacja w Warszawie zmieniła się na niekorzyść księżnej. Król przybył do Warszawy i po rozmowach szlachta w końcu zaprzysięgła wierność Koronie.
Największa awantura, jak się wydaje, odbyła się w Piasecznie. Na polecenie starosty warszawskiego Jana Dzierzgowskiego do Piaseczna udał się burgrabia w towarzystwie woźnego i szlachty jako świadków, ale widząc zdecydowany opór wycofano się tymczasowo z egzekucji dóbr. Ponowiono próbę kilka miesięcy później. W sierpniowy piątek do Piaseczna przybywa ponownie delegacja z panem wojskim Sobockim na czele. Jedzie ze szlachtą, woźnymi i sługami. Udają się do dworu folwarcznego, położonego nieco na uboczu Piaseczna. Spotykają tu rządcę księżnej Matyszowskiego, oficjalistę Chłapowskiego i Pełkę ze Lwowa. Sobocki odczytuje im rozkaz królewski opuszczenia Piaseczna, oznajmiając jednocześnie, że w przypadku nie posłuchania rozkazu grozi im kara pieniężna. Mimo to rządca księżnej nie zechciał przyjąć ani listów od króla, ani nie myślał opuścić dworu. Sobocki rad nierad jedzie do miasteczka. Odnajduje jednego z rajców miejskich i nakazuje zwołać radę miasta. W miasteczku zapanował popłoch. Burmistrz się schował, rajcy pouciekali. Kiedy słudzy pana Sobockiego pukają do drzwi frontowych burmistrza, ten ucieka tylnym wyjściem i gdy wchodzą do domu, zastają tylko służbę. Cóż robić? Postanowiono, że na rynku woźny królewski do zebranych tam ludzi wygłosi postanowienie króla, ale na rynek nie przybywa ani burmistrz, ani rajcy, ani szlachta. Zbiera się tylko mieszczaństwo. Jest wyraźny rozkaz księżnej, aby poseł królewski nie dostał w mieście jedzenia i noclegu. Sobocki śle posła do dworu z pytaniem dlaczego tak traktuje się posła królewskiego. Rządca we dworze twierdzi, że bieda w mieście i tyle. Cóż robić? Na czterech rogach piaseczyńskiego rynku wykrzyczano rozkazy króla z jasnym oświadczeniem, że Odrowążowie działają przeciw prawu i słuchać ich nie wolno, ale dalej nie chciał nikt przyjąć listów królewskich, przybito je więc na drzwiach domu jednego z rajców. Delegacja, nie widząc możliwości przenocowania w Piasecznie, udała się na nocleg do pobliskiej wsi królewskiej Jeziory. W Piasecznie pozostawiono rządcę królewskiego pana Jakuba Samockiego. Nazajutrz rankiem rządca przybywa do Jeziory i opowiada, że z karczmy go wyrzucili, jeść nie dali. Największy jednak go spotkał despekt, jaki można wyrządzić szlachcicowi. Jakiś psotnik obciął ogon koniowi, zdjął siodło i uprząż, i popędził konia na wolność. Listy królewskie z drzwi zdjęto i podarto na kawałki.
W innych gminach przyjęto listy królewskie, ale gdy według prawa kazano je obwieścić na czterech rogach rynku, to burmistrzowie oświadczyli, ze pachołków do tego potrzebnych nie mają.
Sądzono, że dobry król może i puściłby w niepamięć zachowanie Odrowążów, ale jak zawsze w szczegółach tego typu spraw siedziała Bona. Ponoć złość królowej obróciła się przeciwko Odrowążowi i surowy go czekał wyrok, odebrano mu starostwa i oskarżono oboje o zbrodnię obrażenia majestatu.
Na sejmie w Krakowie oboje małżonkowie rzucili się do nóg króla Zygmunta z prośbą o wybaczenie, ale nie osiągnęli wiele. W miesiąc po zakończeniu sprawy, już bez kłopotów wojewoda Sobocki odbierał dobra należące do księżnej na czas panieństwa. I tak w Piasecznie przestała władać ostatnia księżna z rodu Piastów.
Księżna Anna przeżyła 59 lat, zmarła w Jarosławiu. Jedyna córka Odrowążów Zofia, imię na cześć siostry, doczekała się jeszcze tego zaszczytu, że król Polski Zygmunt August, ostatni z rodu Jagiellonów, zauroczony jej urodą poprosił ją o rękę. Zofia odmówiła.
Napisz komentarz
Komentarze