Kontynuacja „Kociej Mordy” Kamila Staniszka ponownie zabiera nas w świat samorządu, lokalnej prasy i opowieści z pogranicza kryminału i sensacji. Poza Piasecznem odwiedzamy wraz z autorem konstancińskie wille czy tereny w Lininie koło Góry Kalwarii. Tym razem jest niebezpieczniej i – może jednak nie zdradzajmy wszystkiego od razu.
„Zemsta ma smak czerwieni” jest w dużej mierze podobna do pierwszej książki cyklu – znajdziemy tam ten sam sentyment za zanikającym Piasecznem, nieco zapyziały park miejski czy szpital z nową elewacją i starym „duchem”. Bohaterowie z lokalnej gazety kontynuują niektóre wątki, czy tez rozwijają zaznaczone wcześniej cechy charakteru. Tym razem jednak wyzwania, którym musieli stawić czoło poprzednio są niczym w porównaniu z tarapatami, w które wplątują się tym razem. Rozmaite opresje kończą się różnie, czasem udaje się cudem ujść z życiem, a czasem ląduje nago na ulicy w Konstancinie.
Pozycja może nie obowiązkowa (nie znajdziemy tu niemal żadnych odniesień bezpośrednio wskazujących na konkretne postacie znane z życia publicznego) dla mieszkańców Piaseczna, ale na pewno warta uwagi. Tymczasem z niecierpliwością czekam na kolejną książkę autora, która ma tyczyć się przygód pewnego niemal wszechmocnego indywiduum, które poznamy w książce...
Napisz komentarz
Komentarze