Jak prowadzić profil w mediach społecznościowych, żeby nie wystraszyć pracodawcy? Na co zwracają uwagę rekruterzy, przeglądając nasz profil?
W wysyłanym przez nas CV, co jest oczywiste, podajemy swoje najważniejsze dane osobowe, czyli imię i nazwisko. Zawieramy też klauzulę, w której zgadzamy się na wykorzystanie danych osobowych na potrzeby rekrutacji. Czy jest to także zgoda na „grzebanie” w sieci w naszym prywatnym życiu? Teoretycznie nie, a rekruter nie może odrzucić naszej kandydatury na podstawie wpisów na naszej facebookowej tablicy. W praktyce jednak rekruter po odrzuceniu naszej kandydatury nie informuje nas o powodach. Zazwyczaj w ogóle nas nie informuje. Wydaje się więc niemożliwe udowodnienie przed sądem, że powodem nieotrzymania pracy były nasze poglądy czy niekorzystne zdjęcia.
Headhunterzy nie mają wcale prostego zadania. W odpowiedzi na ogłoszenie o pracę przychodzi do nich kilkadziesiąt albo kilkaset CV. Ich zadaniem jest wyłonienie najlepszego kandydata. Dlatego zanim zaproszą nas na rozmowę, zazwyczaj wpisują nasze nazwisko w Google. Wyszukiwarka zwraca im wyniki w postaci naszych profili na portalach społecznościowych, z których rekruterzy będą usiłowali się dowiedzieć, kim naprawdę jesteśmy.
Jeżeli nasz profil bogaty jest w zdjęcia z imprez, z alkoholem czy papierosami, a my ubiegamy się o pracę w sektorze finansowym, to mamy duże szanse na to, że nikt na naszą aplikację nawet nie odpowie.
Rekruterzy patrzą także na to co piszemy na naszej tablicy. I jak. Jeżeli przeklinamy, nie używamy przecinków, kropek, nie wiemy gdzie użyć wielkiej litery, albo zupełnie ignorujemy podpowiedzi wyszukiwarki o naszych błędach ortograficznych, nie będziemy w ich oczach dobrymi kandydatami. Jeżeli natomiast nasze posty w treści będą rasistowskie, to nie mamy szans otrzymania pracy nawet przy kasie w sklepie.
Headhunterzy zwrócą uwagę także na wydarzenia, w jakich się oznaczamy, na nasze pasje, jak np. robienie zdjęć czy podróże. Jeżeli w CV napiszemy, że naszym hobby jest podróżowanie, a zamieszczamy zdjęcia z urlopu na działce pod Warką, rekruter pomyśli, że nie mamy żadnych ciekawych zainteresowań.
Oczywiście selekcja oparta na tym, co sami zamieszczamy na profilach społecznościowych jest obarczona ogromnym błędem, ponieważ po wakacjach pod Warką mogliśmy wyjechać na biegun, tylko w ustawieniach prywatności nie upubliczniliśmy tej informacji. Nie mamy wpływu na to, kim jest rekruter i ilu ma kandydatów na nasze wymarzone miejsce pracy. Mamy jednak wpływ na to, co zobaczy na naszym profilu i warto o tym pamiętać, jeżeli ubiegamy się o pracę.
Napisz komentarz
Komentarze