Policja i Urząd Gminy podjęli działania, które mają na celu edukację i ostrzeżenie piaseczyńskich seniorów przed oszustami. Problem jest poważny – oszuści próbują codziennie, a ofiary często oddają im oszczędności całego życia.
Spotkanie odbyło się 7 lutego po zajęciach Uniwersytetu Trzeciego Wieku w Centrum Kultury przy Kościuszki. Uczestniczyło w nim ponad 80 osób, które przywitał Zastępca Komendanta Powiatowego w Piasecznie podinsp. Robert Pach oraz wiceburmistrz Piaseczna Hanna Kułakowska-Michalak.
„Ja się dziwię, że w ludziach nie włącza się taka zwykła pazerność”
W akcji „Seniorze, strzeż się” chodzi głównie o uświadamianie seniorów w temacie oszustw „na wnuczka” czy „na fałszywego policjanta”.
– Chcemy, aby nasi mieszkańcy, szczególnie seniorzy, poznali sposoby, jakimi posługują się oszuści okradający ludzi metodą na wnuczka i policjanta. Współpracujemy z Policją, by chronić i edukować seniorów – powiedziała Hanna Kułakowska-Michalak
Spotkanie prowadził Jarosław Sawicki, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Piasecznie. Omówił on bardzo wiele zdarzeń z terenu Piaseczna i okolic, które skończyły się dla ofiar oddaniem kilkudziesięciu tysięcy złotych obcym osobom. Aż trudno uwierzyć, ale zdecydowana większość oszustw przeprowadzana jest przez telefon. Zresztą często połączenie wykonywane jest z innego kraju, nie sposób go więc namierzyć. Fizycznie jednak ktoś odbiera pieniądze.
– Ja się dziwię, że w ludziach nie włącza się taka zwykła pazerność i nie mówią sobie: To są moje pieniądze – mówił Robert Pach.
Działania policji i urzędu są konieczne. To już nie są jednostkowe sytuacje. Piaseczyńska komenda ma codziennie kilka lub kilkadziesiąt zgłoszeń o próbach oszukania starszych ludzi. Jednak kilka razy w tygodniu ma też zdarzenia, w których ktoś dał się jednak oszukać.
– Omówione zostały przypadki takich oszustw, a w szczegółach omówione zostały mechanizmy psychologiczne, które towarzyszą tego typu przestępstwom – mówi Jarosław Sawicki. - Policjanci na podstawie przykładów z ostatnich dni ukazywali, jak łatwo można ulec manipulacji. Poruszono również temat związany z innymi rodzajami przestępstw, w tym kradzieży dokonywanych przez osoby które na przykład pod pozorem sprzedaży „atrakcyjnych” towarów wpuszczane są do domów.
Bezdomnemu nie damy złotówki, ale obcemu oddamy wszystko
Reakcje uczestników były różne. Większość w skupieniu słuchała Sawickiego z przerażeniem. Niektórzy jednak śmiali się lub komentowali z niedowierzaniem, jak można być tak głupim, żeby dać się nabrać. Sprawa jest jednak prosta i oczywista tylko w teorii. W rzeczywistości kiedy zadzwoni do nas człowiek, powie że jest policjantem, opowie wiarygodną historię o tym, że coś nam grozi, albo komuś bliskiemu nam, nasz mózg zaczyna inaczej pracować. Chcemy pomóc. Jeżeli po drugiej stronie słuchawki jest osoba, która posiada modne dzisiaj umiejętności miękkie, jest przekonująca i jest dobrym psychologiem, to starszy człowiek jest bez szans. Chyba że zapamiętamy kilka podstawowych zasad. Policja nigdy nie zażąda od nas pieniędzy. Jeżeli ktoś inny prosi nas o pieniądze, rozłączmy się i zadzwońmy na policję, zwłaszcza jeżeli mówi, żebyśmy tego nie robili. Jeżeli ktoś prosi nas o wzięcie kredytu na jakikolwiek cel, nie róbmy tego i zadzwońmy na policję.
– To jest trochę dziwne. Jeżeli bezdomny na ulicy prosi nas o kilka złotych na chleb, od razu go podejrzewamy, że chce nas oszukać i wydać to na alkohol. Ale jeżeli ktoś do nas dzwoni i opowiada jakąś historię, oddajemy mu oszczędności całego życia. To znaczy, że coś w tym jest i z jakiegoś powodu ludzie się słuchają. Trzeba być czujnym! Najlepiej się rozłączyć i od razu dzwonić na policję – mówi pani Maria.
W spotkaniu uczestniczyli też wszyscy piaseczyńscy dzielnicowi, z którymi można było na miejscu porozmawiać o bezpieczeństwie.
Już dzień po spotkaniu starsza mieszkanka Konstancina dała się w ten sposób oszukać.
– W czwartek 82-letnia mieszkanka Konstancina-Jeziorny przekazała pieniądze i biżuterię po tym, jak jej córka spowodowała wypadek i fałszywa pani „komendant” poinformowała, że trzeba zapłacić kaucję, by córka nie trafiła do więzienia. Oczywiście żadnego wypadku nie było, córka była w tym czasie w swojej pracy – informuje Jarosław Sawicki.
Napisz komentarz
Komentarze