W Prażmowie przy głównej drodze stoi na pozór zwykły dom. To jednak wyjątkowe miejsce, które daje schronienie bezdomnym, również niepełnosprawnym.
Małgorzata Niestaruk założyła Fundację Szafirowa i otworzyła dom razem ze swoim partnerem. Ten w zeszłym roku zmarł, mimo to Małgorzata się nie poddała i nie zrezygnowała z prowadzenia domu.
– Jesteśmy jak rodzina. To jest prawdziwy dom, gdzie każdy sobie pomaga, jak może. Zdarzają się także konflikty. Jak to w domu – opowiada Małgorzata.
Przez lata pracowała z osobami bezdomnymi w Monarze, mówi o sobie i o swoim zmarłym partnerze, że są wychowankami Kotańskiego.
W Prażmowie wynajęli dom po gospodzie. Dzięki temu mają dużą kuchnię i jadalnię.
– Mamy duży ogród. Tu panowie pracują, tzn. to oni dbają o ten ogród. Mieszkają tutaj tylko mężczyźni. Nie mamy jak stworzyć koedukacyjnego domu, bo nie pozwala na to układ pomieszczeń i toalet – mówi Małgorzata i oprowadza nas po domu. – W tym pokoju mieszka pan, który ma chorobę dwubiegunową. Stąd te ślady rąk na ścianie. Nie może mieć drzwi, w każdej chwili musi być możliwość zajrzenia do niego. Nasi domownicy mieszkają po dwóch w pokoju, ale właśnie szykujemy oddzielny pokój dla jednego z panów, bo nie może się z nikim dogadać. Jest za to bardzo wartościowym człowiekiem. To są dorośli ludzie, z różnymi historiami, z różnych powodów ta bezdomność się pojawiła. A to nie jest więzienie. Nie chcemy na siłę nikogo uszczęśliwiać. Jak ktoś chce się wyprowadzić i pójść do Monaru, to nie ma problemu. Ale raczej jest na odwrót, ludzie chcą do nas wrócić. Jeżeli sami poprosiliśmy kogoś o odejście, to raczej nie przyjmiemy go drugi raz. Mamy mało miejsca.
Dom wygląda zupełnie jak normalny, jednorodzinny dom z zadbanym ogrodem, różni się tylko dużą kuchnią i jadalnią. Każdy z domowników ma swoją historię. I każdy z innego powodu jest bezdomnym, choć Małgorzata przyznaje, że często powodem był alkohol.
– Ale to nie tylko alkohol. Kiedyś w Monarze mieliśmy takiego dziadka. Profesora. Kupił piękne mieszkanie dla syna i synowej. Spłacał kredyt. Traktowali go w skandaliczny sposób, dlatego sam przyszedł do nas. Pomogliśmy mu z papierami, sprawiliśmy, że nie musiał spłacać kredytu. Ale Monar to potężna organizacja. Silna. My jesteśmy małą fundacją z jednorodzinnym domem. Nie mamy takiego przebicia, ale papiery i tego typu rzeczy pomagamy ogarnąć – mówi Małgorzata.
Mają zadłużenia, czasem opłacają rachunki mocno po terminie, czasem Małgorzata musi wybłagać w elektrowni, żeby jeszcze nie wyłączała im prądu. Nie mają dotacji od państwa, utrzymują się ze swoich rent i zasiłków, ale to są grosze, chociaż wszyscy domownicy się wspierają.
– Ludzie nam pomagają, pożyczają pieniądze, coś przynoszą, chcielibyśmy im wszystkim bardzo podziękować, nawet bardziej za dobre serce, niż za to, co nam oferują – mówi Małgorzata.
Czego potrzebują?
– Wystarczy, że ktoś przyjdzie, weźmie od nas rachunek i go opłaci. Nie chcemy żadnych pieniędzy do ręki. Potrzebne są nam środki czystości. Dużo środków czystości. W naszym domu pachnie, wszyscy sprzątamy i pilnujemy porządku – mówi Małgorzata.
Stąd pomysł zbiórki rzeczy dla osób, które mieszkają w domu Fundacji Szafirowa.
– Zorganizujemy taką zbiórkę w siedzibie PCZK przy Staszica, w budynku Państwowej Straży Pożarnej. Mamy zgodę wicestarosty Arkadiusza Strzyżewskiego. – mówi Agnieszka Pindelska, Kierownik Biura Bezpieczeństwa w powiecie piaseczyńskim.
Co można przynosić?
– Prosimy o środki czystości, mydła, żele pod prysznic, ale przede wszystkim rzeczy do sprzątania, suche jedzenie, czyli makarony, puszki, kasze, kawę. Wszystko to, co się nie popsuje. I koce – mówi Małgorzata.
Zbiórka odbywać się będzie od 28 maja do 9 czerwca w siedzibie PCZK, w budynku PSP przy ul. Staszica w Piasecznie.
Napisz komentarz
Komentarze