Mieszkańcy ulicy Elektrycznej chcą budowy drogi, ale niekoniecznie kosztem oddania swoich działek.
Wąska, poza krótkim utwardzonym odcinkiem, gruntowa ulica biegnie równolegle do drogi wojewódzkiej 721, częściowo nad stawem zasilanym wodami Jeziorki. Na sesji pojawił się jeden z mieszkańców tzw. "odcinka B" ulicy Elektrycznej apelując o podjęcie działań zmierzających do ucywilizowania tej gminnej drogi.
– Trudno to nawet nazwać drogą. Nie ma tu szansy dojechać karetka czy straż pożarna – zwrócił uwagę podczas swojego wystąpienia na sesji rady gminy pod koniec czerwca Artur Drączkowski, reprezentujący mieszkańców ulicy. – Od 7-8 lat wokół tej sprawy chodzimy, obiecywano nam dużo a nie zrobiono nic. Zdajemy sobie sprawę, że budowa drogi jest w tym miejscu trudna i skomplikowana od pokoleń, ale remont skomplikowany od strony prawnej nie jest – zauważył.
Burmistrz Kazimierz Jańczuk poinformował, że ulica został podzielona na trzy odcinki, które rozważane są osobno. Pierwszy odcinek ciągnie się od ulicy Górnej do wylotu na drogę 721 przy PGE, drugi od wylotu do pubu Chata Wuja Toma, zaś trzeci prowadzi od Chaty Wuja Toma do drogi wojewódzkiej 721.
– Odcinek pierwszy ma pełną dokumentację i planujemy go robić w przyszłym roku, z odcinkiem trzecim musimy poczekać na ostateczne ustalenia dotyczące projektu przebiegu drogi 721. Natomiast projektanci twierdzą, że nie ma żadnego problemu z zaprojektowaniem przebiegu odcinka drugiego. Jest tylko jedne warunek: mieszkańcy muszą przekazać od 5 do 7 metrów własnych działek na ten cel.
A takiej gotowości podobno nie wykazują, mimo oferowanej z tej racji przez gminę wypłaty odszkodowań. Do tematu powrócił w swojej interpelacji również radny Tomasz Nowicki, apelując o podjęcie działań, które w końcu rozwiążą ten ciągnący się od kilku lat problem. Proponuje zacząć działania od zorganizowania spotkania i przybliżenia mieszkańcom koncepcji budowy drogi.
– Jeśli mieszkańcy aktem notarialnym przekażą gminie fragmenty swoich działek niezbędne do budowy drogi, to my tę drogę wybudujemy – odpowiedział krótko burmistrz Jańczuk. – Tymczasem zainteresowanie jest niewielkie, mieszkańcu już sugerowali żebyśmy budowali kosztem stawu, co jest formalnie i praktycznie niemożliwe – podkreślił. Wyraził gotowość do kolejnego spotkania z mieszkańcami ul. Elektrycznej, ale nie ukrywa braku wiary w jego celowość.
– Większość ma możliwość dojazdu do swoich posesji i nie są zainteresowani oddaniem działki pod drogę. A jeśli choć jedna osoba się wyłamie, to nic nie zrobimy – zauważył.
– A może dałoby się chociaż wykonać remont zdewastowanej drogi bez przekazywania działek? – szukał alternatywnych rozwiązań Artur Drączkowski.
– Remont jest możliwy oczywiście bez projektowania, ale proszę pamiętać, że to jest ścieżka szerokości około 2 metrów, niewiele tu można zrobić – odpowiedział Kazimierz Jańczuk.
Napisz komentarz
Komentarze