Wcześniej mieszkańcy narzekali, że listonosz zostawia awizo mimo obecności adresata w domu. Teraz narzekają na brak awiza. Brzmi jak żart, ale to kolejna odsłona problemów z piaseczyńską pocztą.
Zbyt długie oczekiwanie na przesyłki, a wielokrotnie uzyskiwanie ich dopiero po wycieczkach na pocztę i niejednokrotnie awanturach to stały repertuar problemów. Jak się okazuje, teraz pojawiły się kolejne. Mieszkańcy donoszą nam o awizacjach, które rzekomo zostały wykonane, na co wskazują zapisy w systemie śledzenia przesyłek pocztowych, ale we własnych skrzynkach awiza nie znajdują.
– Kiedy czekam na przesyłkę ze sklepu internetowego, to najczęściej od razu dostaję numer przesyłki. I jeśli ani przesyłka, ani awizo nie pojawią się po kilku dniach, mogę sprawdzić, gdzie utknęła – wyjaśnia pani Julia mieszkająca w centrum. – Diabli mnie wzięli, kiedy ostatnio zobaczyłam, że podobno 5 dni wcześniej przesyłka została awizowana, a skrzynkę sprawdzam codziennie! Oczywiście list był na poczcie, ale skąd miałabym o tym wiedzieć? – irytuje się.
Bez Internetu jeszcze gorzej
Czekając na rozmowę z kierownictwem piaseczyńskiej poczty jesteśmy świadkami kolejnej takiej skargi składanej przez mieszkańca. Następnego dnia, w innej placówce, słyszymy z kolei rozmowę starszej pani, poruszającej się o kulach, z pracownicą poczty zdziwioną, że awizo jest tylko jedno, bo przesyłki są dwie.
– Jakie to szczęście, że przyszłam, bo co ja bym zrobiła, jakby tamtą z powrotem odesłali – martwi się starsza kobieta. Nie każdy jest bowiem w stanie sprawdzić w Internecie, gdzie jest nadana do niego paczka czy list polecony. O przesyłkach nierejestrowanych nie wspominając.
Naczelnik piaseczyńskiej placówki Agnieszka Bartoszewska rozmawiała z nami o tej sytuacji, ale nie ma uprawnień do samodzielnego wypowiadania się dla prasy, a na autoryzację z centrali się nie doczekaliśmy przed zamknięciem wydania. Podkreślała, że takie sytuacje nie powinny mieć miejsca i że pracują nad poprawą jakości usług. Przypomniała, że awizacja nie dotyczy tzw. przesyłek „prime”, czyli głównie tych docierających z Chin, które de facto nie są rejestrowane. Zwróciła też uwagę, że podlegająca jej placówka odpowiada tylko za dystrybucję listów, paczki bowiem są dostarczane bezpośrednio z Warszawy.
Nie muszą bać się reklamacji
– Moja przesyłka zaginęła. Dotarła do Piaseczna (taki był status na stronie PP) i zapadła się pod ziemię. Szukali miesiąc... nie znaleźli. Złożyłam reklamację, ale ją odrzucili – prawo do reklamacji ma tylko nadawca, który dostał kasę i wiadomo, że nie będzie się w to bawić – irytuje się na Facebooku pani Marta. Podobnych głosów pojawia się mnóstwo. Trudno wszystko tłumaczyć wakacjami i brakiem pracowników. A już na pewno nie niskimi płacami listonoszy, którzy swoją pracę powinni wykonywać solidnie, jak każdy. Adresatów nie interesuje również to, że Piaseczno to duży i specyficzny rejon. Oczekują wykonywania usług zgodnie ze standardami.
Spora grupa mieszkańców decyduje się na przekierowanie poczty na adres miejsca pracy.
– Dziwnym trafem w Warszawie poczta dociera i to w rozsądnych terminach, a przecież listonosze wszędzie mało zarabiają i mają dużo pracy – mówi pani Małgorzata. – Niestety część urzędowych dokumentów chcąc nie chcąc zostanie wysłana na adres zameldowania i będzie szła z Piaseczna do Piaseczna przez miesiąc.
A co mają powiedzieć Ci, którzy pracują i mieszkają w Piasecznie i nawet nie mają szans na takie alternatywne rozwiązanie?
Przeczytaj!
- Jaka przyszłość czeka Willę Hryniewieckich?
- Ruszają prace nad wyborem trasy Obwodnicy Aglomeracji Warszawskiej – cztery warianty do analizy
- Planowane wyłączenia prądu w Piasecznie i okolicach
- Czy prom między Gassami a Karczewem znów wypłynie na Wisłę?
- Przegląd Piaseczyński, wydanie 519
- Wyłączenia prądu w Piasecznie i okolicach
Napisz komentarz
Komentarze