Dziś znów o osiedlu, trochę mniejszym i jeszcze ciaśniejszym niż opisywane tydzień temu Ptasieczno.
Mordor, jak pieszczotliwie niektórzy nazywają bloki przy Energetycznej, to kolejna inwestycja firmy Multi-Hekk. Podobnie jak w przypadku ptasich osiedli, u niektórych samorządowców zaniepokojenie budzi procedura planistyczna i wydanie pozwolenia na budowę dosłownie na kilka dni przed wydaniem przez wojewodę zarządzenia. W owym dokumencie teren, na którym stoi osiedle „Elektra", zostaje opisany jako trasa schodzenia samolotów na lotnisko Okęcie. „Cudownym" zrządzeniem losu, niezbędne dokumenty udało się uzyskać kilka dni przed decyzją wojewody...
Komunikacja
W nocy samochody mieszkańców stoją nawet na poboczu ulicy Energetycznej, osiedle oczywiście całe zastawione, zarówno w miejscach dozwolonych jak i tych nie wskazanych przez projektanta, ale nadających się do pozostawienia auta. Jak przyznaje ochrona obiektu (panowie kilka razy dziennie robią obchód, osiedle jest objęte monitoringiem) – jak ktoś wjedzie na trawnik, ale go nie zniszczy, to nikt nikomu złego słowa nie powie. Oczywiście, jak jest mokro, ta sztuka raczej się nie uda...
Parkingi podziemne są wypełnione w połowie do dwóch trzecich. Jak przyznaje nawet administracja osiedla, mieszkańcy, którzy wykupili miejsca parkingowe, często wynajmują je obcym osobom, a sami stają gdzieś na powierzchni. Inny powód podaje jeszcze jeden z mieszkańców – jak tylko przychodzi ulewa, wielu mieszkańców zabiera auta z parkingów podziemnych. Co prawda zamontowali chyba jakieś nowe pompy, ale ludzie pamiętają, jak im się auta topiły... A już zupełnie na marginesie – miejsca w podziemiach jest zwyczajnie mało. Dwa miejsca parkingowe pomiędzy dwoma słupami – z pomocą znajomego próbuję wcisnąć się tam 20-letnim kombi.
Cudujemy, kombinujemy – po 10 minutach dajemy spokój, przy jednym miejscu już zajętym nie ma szans, żebym się zmieścił...
Logistycznie jest to w zasadzie jedyny problem tego osiedla (i nie wiadomo, czy właśnie od problemów z parkowaniem nie pojawiło się określanie miejsca „Mordorem"). Z Energetycznej w obie strony Puławskiej – czy do Piaseczna, czy do Warszawy, wyjazd jest relatywnie bezproblemowy w zasadzie o każdej porze dnia.
Podobnie z powrotem, z tą tylko różnicą, że wtedy dochodzą nam jeszcze poszukiwania miejsca parkingowego, zakończone często w miejscu dosyć odległym od pożądanej klatki...
Dramat zaczyna się z drugiej strony i nazywa się skrzyżowaniem Geodetów z Wilanowską i Energetyczną właśnie. Przejechanie tego węzła komunikacyjnego, o ile nie jedzie się z pierwszeństwem – czyli Geodetów od strony Puławskiej i Wilanowską od strony północnej – graniczy z cudem. Kto może (i komu pozwala zawieszenie), ratuje się gruntowym, pełnym wyrw łącznikiem pomiędzy Energetyczną a Geodetów już na wysokości Piotra i Pawła. Jadąc z drugiej strony, zdecydowanie szybciej jest objechać to miejsce przez centrum handlowe. Tak czy owak, jeżeli planujemy podróż dalej w kierunku Konstancina, staniemy jeszcze na jakiś czas przed Julianowską, skręcając w prawo, lub próbując skręcić w lewo.
Pod kątem komunikacji zbiorowej pozostaje jedna linia – 739 – która przejeżdża przez Geodetów. Można się nią dostać bądź w głąb Józefosławia i dalej, do Piaseczna (zajmuje to tyle czasu co spacer pieszo), bądź do Auchan i dalej tą linią lub z przesiadką do innego autobusu – do Warszawy. Kilka minut szybkiego spaceru pozwoli nam też dotrzeć do ulicy Puławskiej i znaleźć autobus w stronę Piaseczna lub Warszawy. Jeżeli chodzi więc o komunikację – pomimo że nie mamy żadnego dużego węzła komunikacyjnego tuż pod blokami – jest całkiem przyzwoicie, także dla kierowców. „Spacer" z Piaseczna zajmie 20 do 30 minut, zależnie od tempa danej osoby.
Społeczeństwo
Mordor składa się z około tysiąca mieszkań, daje to statystycznie około dwóch i pół tysiąca mieszkańców. Są to – znowu – w dużej mierze ludzie młodzi, którzy niedawno sprowadzili się do wybudowanych zaledwie kilka lat temu bloków. O pochodzeniu mieszkańców świadczyć będą nie tylko tablice rejestracyjne, ale i fakt, że w weekendy osiedle mocno pustoszeje. Bynajmniej nie wszyscy jeżdżą po przysłowiowe słoiki – wielu młodych mieszkańców korzysta z okazji i organizuje weekendowe wypady gdzieś w Polskę czy nawet za granicę. Poznaję też kilka przypadków osób, które wychowały się w Piasecznie, ale wyprowadziły się od rodziców i od razu – bądź po kilku zmianach lokum – osiadły właśnie tu.
To już nie jest tak do końca tymczasowy, pierwszy przystanek na drodze do jakiegoś celu, jak to miało miejsce w przypadku Ptasieczna. Zdecydowanie nowsze budownictwo oferuje lepszy standard mieszkań, zlokalizowany na osiedlu duży sklep spożywczy zaopatrzony jest w zdecydowaną większość potrzebnych produktów, przy Geodetów znajduje się punkt „Pogotowia Alkoholowego 24h", rzut beretem centrum handlowe Józefosław, kawałek dalej zarówno Biedronka jak też Fashion House czy w końcu Auchan. Dodając do tego wspomniane już w zupełności przyzwoite walory komunikacyjne z Warszawą, rysuje się obraz całkiem ciekawego miejsca do zamieszkania „na dłużej".
Warszawa jest w dużej mierze podstawowym wyznacznikiem życia wielu mieszkańców. W rozmowach z tymi, którzy są tu „przyjezdni", da się to wyczuć w bardzo dotkliwy sposób. Wystarczy przejść się wieczorem na spacer, najlepiej z psem. Niemal za każdym razem ktoś nas zaczepi, a rozmowa z czworonogów szybko przejdzie na różne aspekty mieszkania na tym osiedlu. Jeśli teren zielony, to Las Kabacki albo Powsin. Jeżeli zakupy, to osiedlowy sklep albo Piotr i Paweł. Po kilku rozmowach odniosłem wrażenie, że świat moich rozmówców kończył się na linii ulicy Energetycznej – dalej na południe nie ma nic, co mogłoby ich zainteresować. Piaseczno naprawdę jest aż takim zadupiem?
Jak mieszkać?
Paradoksalnie, ceny wynajmu nie są wybitnie wygórowane w stosunku do tych spotykanych w Ptasiecznie. Za 1 300 złotych można wynająć dwa pokoje z kuchnią i łazienką (48 metrów) plus balkon. Całkiem dobry standard, kuchnia i łazienka w pełni wyposażone, dwie potężne szafy wnękowe, brakuje tylko mebli – coś za coś. Za 1 600 złotych znajdziemy już lokum o podobnych parametrach ale w pełni wyposażone, nawet miejsce garażowe się znajdzie. Ofert jest sporo mniej niż na Ptasiecznie, po części z racji mniejszego osiedla, a po części z racji mniejszej „tymczasowości" zamieszkiwania w Mordorze.
W szczerej rozmowie ze znajomym pośrednikiem nieruchomości dochodzimy do jeszcze jednego aspektu – wykonawcy. Tu nie chodzi tylko o to, że jest głośno (o czym za chwilę) czy ciasno. Firma Multi-Hekk – zasłużenie bądź nie – ma w Piasecznie i okolicach dosyć kiepską opinię. Sypiące się tynki i balkony w piaseczyńskim „Titanicu" czy budynkach przy Albatrosów bądź Strusiej nie są najlepszą reklamą wykonawcy.
Jak żyć?
Przede wszystkim najlepiej głośno lub ze stoperami w uszach – tak aby zagłuszyć przelatujące nad głową co chwilę samoloty. Na terenie osiedla słychać je cokolwiek dobrze, w mieszkaniu na parterze czy na pierwszym piętrze – przy zamkniętych oknach – dźwięk dociera nieco przygłuszony. Mieszkający na ostatnich kondygnacjach – siódmej czy ósmej – albo się przyzwyczają, albo zmienią mieszkanie. Tu faktycznie efekt jest mało przyjemny.
Rejon centrum handlowego Józefosław i okolic tworzy od pewnego czasu samodzielne, osobne „centrum", konkurencyjne do Piaseczna. W najbliższej okolicy znajdziemy w zasadzie wszystko, czego możemy potrzebować nie tylko na co dzień. W zestawieniu z Ptasiecznem warto zwrócić tu uwagę na jeszcze jeden aspekt – zieleń. Idąc Albatrosów czy Bocianią co chwilę trafiamy a to na drzewo, a to na jakieś krzaki, trawniczki, kwiatki itp. W Mordorze zieleń występuje tylko na trawnikach, wyższej się nie uświadczy. Betonowa, ciasna i dominująca nad pieszym okolica nie jest może najbardziej przyjazną, niemniej pod kątem użyteczności spełnia większość możliwych oczekiwań.
Napisz komentarz
Komentarze