Najstarsza w Piasecznie piekarnia "Wzorowa" została zamknięta niedawno, ale decyzja o jej zamknięciu zapadła kilkanaście lat temu.
Piekarnia Wojciechowskich przy Sierakowskiego działała od 1920 r., czyli od czasów kiedy w Piasecznie zamykano małe, niedoposażone i działające wbrew przepisom sanitarnym piekarnie.
W latach dwudziestych działało w Piasecznie, w którym wówczas mieszkało ponad 6 tys. osób, ok. 14 piekarni. Wiele z nich pozamykano właśnie ze względu na przepisy sanitarne. Niektóre z tych istniejących przebudowano, ponieważ przepisy wymagały wyposażenia piekarń w urządzenia mechaniczne. To jednak wymagało ogromnych środków finansowych, ale także tzw. "papierologii", z którą piekarze nie do końca sobie radzili.
– Zmodyfikowano też przepisy ogólne, nakazując mechanizację piekarni we wszystkich miejscowościach zelektryfikowanych, w tym m.in. w Piasecznie i Górze Kalwarii – piszą w książce „Szkice z dziejów miasta Piaseczna” Ewa i Włodzimierz Bagieńscy.
„Wzorową” Franciszka Wojciechowskiego zmechanizowano przed 1930 r. W 1932 r. burmistrz miasta otrzymał polecenie zamknięcia piekarni ręcznych, aby dać szansę rozwoju tym mechanicznym. W efekcie w 1937 r. w Piasecznie istniało tylko 9 piekarni.
– „Wzorowa” na ul. Sierakowskiego 15 (dzisiaj 17 – przyp. red.), produkowała 7500 kg pieczywa, zatrudniała 4 osoby, właścicielem był Franciszek Wojciechowski, średnio zamożny, żonaty, 2 dzieci – czytamy u Bagieńskich.
Dlaczego najstarsza piekarnia, ale także najstarsza firma w Piasecznie została zamknięta?
– Ta decyzja została podjęta właściwie kilkanaście lat temu – mówi nam Robert Wojciechowski, wnuk Franciszka. – Kiedy musiałem zdecydować, w jakim kierunku mam kształcić swoje dzieci, stwierdziłem, że nie chcę dla nich takiej pracy. To jest praca dzień i noc, 6 lat nie byłem na urlopie, to naprawdę ciężka praca.
Wojciechowski nie ukrywa jednak, że zmniejszyła się też ilość klientów.
– Kiedy zamknięto ulicę Sierakowskiego – co nie było niczyją winą, trzeba było ją przebudować – to sprzedaż spadła mi o połowę. Ludzie znaleźli sobie inne miejsca i do nas już nie wrócili – mówi Robert Wojciechowski.
Piekarnia faktycznie zatrzymała się trochę w czasie. Nie było pięknych koszy na pieczywo, nie było 40 rodzajów chleba, sałatek, ani świeżych kanapek.
– Ja pani się przyznam, że kiedyś myślałem, że ludziom chodzi o pieczywo. A ludziom nie o to chodzi. Chcą ładnych rzeczy kupionych w ładnych miejscach, a to co jest w tych rzeczach, nie jest już istotne. Ja miałem pieczywo w metalowych koszach bo drewno w piekarni to pleśń. A z drugiej strony moje pieczywo pleśniało szybciej, bo jak dodałem ulepszacza, to było to pół deko na 100 kg. A w dużych piekarniach 30% ciasta to proszek, a chleb jest pieczony z ciasta mrożonego – mówi nam Robert Wojciechowski.
Wnuk Franciszka zapewnił nas jednak, że nie jest mu przykro. Natomiast przykro może być klientom, stracili bowiem piekarnię w centrum miasta, sporą, ale nie przemysłową, w której chleb robiło się tak, jak kilkadziesiąt lat temu.
Piekarnia obecnie wystawiona jest na sprzedaż.
Reklama
Napisz komentarz
Komentarze